LXIX

89 9 20
                                    

Szybko się ogarnęłaś i skierowałaś do kuchni, gdzie wzięłaś się za przygotowanie śniadania.

Gdy jajka zaczynały skwierczeć na patelni, a zapach przypraw wypełnił kuchnię, uśmiechnęłaś się sama do siebie. To był moment, który pozwalał ci na chwilę wytchnienia, na coś prostego, ale przyjemnego.

Nagle poczułaś, jak silne ręce otaczają cię od tyłu, a ciepły oddech Alastora musnął twoją szyję.

- Nie mogłem się powstrzymać. - zamruczał cicho, jego głos wibrował przy twoim uchu.
- Cokolwiek robisz, pachnie niesamowicie.

- To zwykłe śniadanie. - odpowiedziałaś z rozbawieniem, czując, jak jego obecność ponownie cię uspokaja.

- Może to kwestia kucharki, nie potrawy. - odparł, a jego uśmiech był wyczuwalny w tonie jego głosu.

- Hmm, myślisz, że po tych paru komplementach zasłużysz sobie na większą porcję? Tak łatwo mnie nie urobisz. - powiedziałaś z zadziornym błyskiem w oku, patrząc na niego przez ramię.

Demon zaśmiał się nisko, jego śmiech był głęboki i niemal mruczący. Pochylił się jeszcze bliżej, tak że jego usta prawie dotykały twojej skóry.

- A jeśli powiem, że nie zależy mi na większej porcji, tylko na towarzystwie kucharki? - jego głos był miękki, ale wyczuwałaś w nim drapieżność, jakby bawił się każdym słowem, dokładnie wiedząc, jak wpłyną na ciebie.

- Och, jakże szarmancko. - odpowiedziałaś, lekko odchylając głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy.
- Ale nadal nie zmienia to faktu, że musisz zasłużyć na cokolwiek więcej.

- Doprawdy? - szepnął, całując cię pod uchem, na co na chwilę przymknęłaś oczy.

Poczułaś też, jak powoli wypycha on biodra do przodu, delikatnie dociskając twoje do kuchenki, a ty sama powróciłaś do mieszania jajek na patelni, udając, że nie robi to na tobie wrażenia, przygryzając w napięciu wargę.

- Widzę, że bez konkretnego zajęcia głupoty chodzą ci po głowie... jelonku. - oparłaś się o jego klatkę piersiową.

Alastor uśmiechnął się z rozbawieniem na twoje słowa, a jego dłonie zaczęły powoli wędrować wzdłuż twoich ramion, jakby badał każdą reakcję twojego ciała. Jego oddech był blisko twojej skóry, a atmosfera między wami stawała się coraz bardziej gęsta od niewypowiedzianego napięcia.

- Może masz rację, sarenko. - odpowiedział, tonem, który balansował na granicy flirtu i drapieżnej zabawy.
- Ale może powinienem cię odciążyć... - powiedział, chwytając twoją dłoń, w której trzymałaś łyżkę, aby poprowadzić twoje ruchy.
- Nie chcę, żebyś myślała, że zawsze musisz robić wszystko sama.

- Jesteś niepoprawny. - zaśmiałaś się, nie odwracając się do niego.
- Ale skoro tak bardzo ci na tym zależy, to możesz zająć się przygotowaniem kawy i herbaty. Umowa stoi?

Radiowiec uśmiechnął się lekko i pocałował cię w ramię, zanim delikatnie cię puścił.

- Umowa stoi. - powiedział z nutą rozbawienia w głosie.

Gdy zajął się przygotowywaniem kawy, patrzyłaś, jak Alastor z gracją porusza się po kuchni, jego ruchy były płynne, jakby nawet najprostsze zadania wykonywał z pewną nonszalancją, ale i dokładnością.

Kiedy śniadanie było gotowe, oboje usiedliście przy stole, na którym parowała kawa i herbata, a zapach świeżo usmażonych jajek i przypraw wypełniał przestrzeń.

Demon wziął łyk kawy, a potem spojrzał na ciebie z lekkim uśmiechem.

- Wiesz, mógłbym się przyzwyczaić do takich poranków. - powiedział, jego głos był miękki, prawie senny.
- Bez pośpiechu, bez dramatów. Tylko my i... spokój.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz