Nawet nie zauważyłaś, kiedy pewien elegancko ubrany mężczyzna, stojący nieopodal zwrócił na ciebie uwagę, mierząc cię wzrokiem od stóp do głów, powoli i bezszelestnie się do ciebie zbliżając. Nagle poczułaś dotyk na swoim ramieniu.
- Alastor, to miała być niespo... - przerwałaś, kiedy obróciłaś się, a twoje oczy od razu się rozszerzyły.
- Vox...?- Cóż za niezwykły wybór, moja droga. - powiedział z figlarnym tonem, krzyżując ręce na piersi.
- Wygląda na to, że masz wyjątkowy gust w doborze bielizny, a zwłaszcza w męskich akcesoriach.Pewność siebie Voxa była niemal namacalna, a jego stylowy, niebieski strój idealnie kontrastował z twoją elegancką czerwoną sukienką. Jego oczy, pełne sarkastycznego błysku, obserwowały cię z wyraźnym zainteresowaniem. W powietrzu unosiła się mieszanka napięcia i niezręczności, a ty czułaś, jak rumieńce znów wracają na twoje policzki.
- Z chęcią sam zobaczyłbym tego dziwaka w tym wzorze. Pewnie idealnie by ona do niego pasowała, o ile potrafiłby używać trąby. - powiedział, zabierając z twoich rąk bokserki i przymierzając je do swoich bioder.
- I jak wyglądam? Równie dobrze, co on? - zapytał poszerzając uśmiech.- Wygląda najwyraźniej na to, że ostatnim razem za słabo walnęłam ten twój pusty ekran. - odpowiedziałaś, przemieniając oczy i wyrywając z jego ręki bieliznę, jednocześnie uważając na jego spojrzenie i hipnozę.
- Och, moja droga, ten temperament nadal u ciebie? - odpowiedział z sarkastycznym uśmiechem, ze wzrokiem pełnym wyzwań.
- Ale po co te nerwy? To chyba nic złego, że podeszłem zauważając znajomą twarz i do tego w dziale, w której jej być raczej nie powinno. - dodał żartobliwie, wzruszając ramionami.
- A tak na marginesie, gdzież podział się twój uroczy towarzysz?- A co? Odcięli ci internet z kamer, że sam sprawdzić nie potrafisz? - fuknęłaś.
Vox roześmiał się głośno, a jego śmiech był jak nieproszony gość, który nie miał zamiaru odejść. Czułaś, jak twoje nerwy z każdą chwilą stają się coraz bardziej napięte. Zmrużył oczy i oparł się o pobliski regał, jego pozornie beztroska postawa zdradzała jednak nutę ukrytej gry.
- Och, piękna, takie riposty tylko mnie rozpalają. - mruknął, unosząc kąciki ust w uśmiechu pełnym wyższości.
- Ale przyznaj, ten dział bielizny męskiej pasuje do ciebie aż za dobrze. Może oboje lubimy balansować na granicy przyzwoitości? - nachylił się bliżej, jego głos stał się niższy i bardziej magnetyczny.Zrobiłaś krok w tył, starając się nie dać złapać w jego sieć słów. Wiedziałaś, że próbuje cię wytrącić z równowagi, a twoim zadaniem było zachować zimną krew.
- A może to ty szukasz czegoś, co cię wyciągnie z twojej nudnej egzystencji? - odparłaś spokojnie, przywołując na twarz chłodny, pewny siebie uśmiech.
- W końcu co ci zostaje, gdy twój cały świat to cyfrowe ekrany i fałszywa popularność?- Dotknęłaś mnie, moja droga. Naprawdę. - odpowiedział, przyjmując przesadnie dramatyczną pozę.
- Ale wiesz, cenię takie zachowanie. Nie wszyscy potrafią tak odważnie rzucać mi wyzwania.- Czego ty chcesz, Vox? - zapytałaś, tracąc cierpliwość.
Vox odsunął się nieco, a jego spojrzenie stało się bardziej poważne. Wiedziałaś, że za każdym jego gestem kryje się głębszy cel, coś, czego jeszcze nie odkryłaś.
- Powiedzmy, że po prostu byłem ciekawy... jak się mają wasze plany z Alastorem. Taki dynamiczny duet, taka... piękna równowaga między mrokiem a światłem. Co chwilę gdzieś razem wychodzicie, czy to już jest oficjalne? Bo jeszcze się tobą nie chwalił przed innymi overlordami. - zniżył głos, nachylając się znów w twoją stronę.
- Kto by pomyślał, że on kogoś do siebie dopuści, po tylu latach katorżniczej samotności. - zaśmiał się donośnie.
- Może ja też powinienem przyjrzeć się tobie z bliska, aby dowiedzieć się, co go takiego w tobie ujęło. O ile te uczucie w stosunku do ciebie w ogóle jest szczere.
CZYTASZ
Twój koszmar (Alastor x Reader)
Fiksi PenggemarCo jeżeli przypadkowe spotkanie na ulicy radiowego demona przywróci wspomnienia koszmaru za życia i ogromną tragedię? Co jeżeli spowoduje to rozdanie partii gry, której nie jesteś w stanie wygrać? Co jeżeli on będzie przyczyną twojego upadku? Opowia...