XXXIII

227 27 27
                                    

W końcu nadszedł czas na twoje pierwsze starcie. Serce biło ci jak szalone, a nerwy dawały się we znaki.

Siedziałaś w małym, obskurnym pomieszczeniu, gdzie jedynym meblem był zniszczony stolik i krzesło. Zdjęłaś bluzę, zostając w przylegającej do ciała termoaktywnej bluzce, aby nie ryzykować, że przeciwnik zdoła cię złapać za luźny materiał, czy kaptur.

Kiedy w końcu przyszedł do ciebie imp, to doradził ci, byś postawiła co najmniej 10000 na swoją wygraną. Jesteś pierwszy raz, więc nikt nie będzie stawiał na nowicjuszkę, do tego drobną dziewczynę, więc jeżeli uda ci się wygrać, to będziesz miała szansę zdobyć pokaźną wygraną, o ile uda ci się pokonać Malakara.

- Masz jeszcze jakąś radę? - spytałaś Vectora, bo tak przedstawił ci się imp.

- Nie daj się zabić. - rzucił przez ramię, opuszczając pomieszczenie.

- Bezbłędny. - powiedziałaś sama do siebie.

Zaraz po nim, wzięłaś głęboki oddech i ruszyłaś na arenę, pod piekielny ring oznaczony, numerem waszej grupy.

Po wkroczeniu na nią, od razu poczułaś powietrze przesycone zapachem siarki, potu i krwi. A donośne ryki były słyszalne, jeszcze przed wkroczeniem na halę, gdzie prawie całkowicie wypełnione były trybuny, które wygwizdywały lub dopingowały zawodników jeszcze obecnie walczących w pozostałych ringach.

Zerknęłaś na jedną z walk. Była krwawa i brutalna, gdy wielki demoni goryl, uderzał głową swojego przeciwnika o parkiet, niemal ją miażdżąc.

Po twoich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz i chwila zwątpienia, czy aby napewno to był taki dobry pomysł brać w tym udział, jednak teraz jest już za późno, aby się wycofać.

Znacznie młodszy imp od Vectora otworzył ci klatkę, wpuszczając cię do środka. Malakara jeszcze nie było na miejscu, więc miałaś chwilę, by rozejrzeć się po otoczeniu.

Klatka nie miała sztywnych ram, a za ściany robiła siatka z grubego łańcucha ciągnącą się, aż pod sam sufit hali, tak że latające demony z pewnością mogły wzbić się w powietrze.

Sama powierzchnia parkietu była bardzo duża, pozwalająca na swobodę ruchu, a w co niektórych miejscach, powierzchnia maty była pokryta zaschniętą krwią, świadectwem poprzednich brutalnych starć.

Słyszałaś gwizdy i wyzwiska lecące w twoją stronę z trybun, po tym jak podeszłaś bliżej jednej ze ścian. Za chwilę jednak, to się skończyło, gdy zauważyłaś, jak do klatki wchodzi demon, budzący strach i podziw wśród widzów.

Malakar był wysokim, o potężnej posturze demonem. Jego skóra była ciemnoczerwona, pokryta czarnymi tatuażami, które zdawały się poruszać razem z jego ruchami. Jego oczy płonęły intensywnym pomarańczowym blaskiem, a długie, czarne rogi wystawały z czoła. W jego dłoniach pulsowała energia, która tworzyła ogniste bicze, gotowe do zadawania bólu.

Jedyne co mi pozostało to starać się go trzymać na dystans, jeżeli nie chce skończyć, jako worek do bicia.

- Y/N kontra Malakar! - ogłosił spiker, a tłum wybuchł wrzaskami.

Ty wiedząc, że nie ma już odwrotu, wzięłaś głęboki wdech uspokajając się i koncentrując na przeciwniku. Przemieniłaś całą skórę w tytanową powłokę, tworząc w swojej ręce włócznię.

- Zabawimy się trochę, drobinko? - zadrwił.

- Na to liczę. - odpowiedziałaś starając się, aby twój ton brzmiał, jak najpewniej, a oczy się wyzywająco przemieniły.

Demon uśmiechnął się złowrogo, po czym ruszył na ciebie z impetem, robiąc zamach biczem w twoją stronę. Zręcznie uniknęłaś ciosu, przeskakując w bok i kontrując, wydłużając broń, aby starać się go trafić szybkim pchnięciem włócznią. Jednak on także odskoczył, a końcówka włóczni przecięła powietrze tuż obok jego głowy.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz