2

253 12 0
                                    

Weekend, weekendem ale trzeba w końcu wyrwać głowę z chmur. Przez resztę czasu spędzonego w domku letniskowym praktycznie nie wychyliłam nosa z pokoju wraz z Damianem gdyż postanowiliśmy zrobić trochę porządków z papierami, które należały do naszych małych biznesów.

Jednak im dłużej nad tym siedzieliśmy tym czas uciekał przez palce sprawiając, że żałowaliśmy, że nie wykorzystaliśmy go inaczej. Cóż, mogliśmy ogarnąć papierkową robotę wcześniej. Jednak żadnemu z nas się nie chciało jak drugie się za to również nie chciało zabrać.

W poniedziałek wróciliśmy do Hamilton. Każdy wrócił do siebie, żeby ogarnąć się przed rozpoczęciem roku. Mimo iż wiedziałam, że rano muszę wstać to i tego wieczoru postanowiłam pójść do klubu. Wiedziałam, że rano nie wstanę albo zaśpie jednak postanowiłam iść na drinka, może dwa nie licząc na żadne inne przygody.

Jednak jak zawsze coś musiało się spierdolić. Najebana w cztery trupy wylądowałam z jakąś blondyną w klubowym kiblu. Dziewczyna nawet nie próbowała być cicho. Co tylko mnie nakręcało mimo iż ledwo kontakt z rzeczywistością trzymałam.

Koło piątej rano Damian zabrał mnie z klubu po tym jak znajomy barman do niego zadzwonił. Nawet nie wiem co się stało. Kojarzyłam tylko urywki tego, że znalazłam się na zapleczu i pilnowała mnie właścicielka klubu, która znała mnie aż za dobrze.

***

-Daaaaj. Kawa! Ratunek! Kuuuurwa! - Jęknełam widząc Damiana z kawami, który zmierzał w stronę narzej postrzelonej brygady. Zajebałam mu napój bogów nie patrząc nawet czyje to. - Kurwa. Typie. Uwielbiam cię, wiesz?

-Ciebie chyba jeszcze alkochol trzyma. I nie tylko. - Dodał ciszej ostatnie zdanie ma co zmarszczyłam brwi.

-Co masz na myśli? - Wypiłam jeszcze gorący napój nie zwracając uwagi na to, że poparzyłam sobie język, przełyk i żołądek.

-Ktoś ci jakieś hujstwo dosypał. - Westchnął a ja zakrztusiłam się ślina. - To, że tu stoisz i masz jedynie kaca to jest jakiś pierdolony cud. - Odparł patrząc na mnie z lekkim przerażeniem ale i zmartwieniem.

-A huj z tym. W tamtym roku jak się nie znajwiłam na rozpoczęciu to myślałam, że stara mnie zabije. Dyrektorka jest po prostu pierdolnięta.

-Fakt. - Wtrąciła się Diana wzdychając i popijając kawę z papierowego kubka. - Ale miałaś przywitać nauczycieli i no....ym...

-Mówiłam, że ja się w tym gównie paprać nie będę. - Wywróciłam oczami co spotęgowało tylko ból głowy na co Jęknełam. - Pierdolone, ostatni raz baluje sama. - Czknełam a moim ciałem wstrząsnął dreszcz.

-Moja ulubiona grupa klasowa. - Odwróciliśmy się na dźwięk bardzo dobrze znanego nam głosu.

-Witamy naszą kochaną wychowawczynie.

-Nie podlizuj się Xoriva.

-Młoda spierdalaj. Dyrektorka!

Odwróciłam się w stronę gdzie jeden z chłopaków wskazywał i dostrzegłam wściekłą jak osa dyrektorkę, która zmierzała w naszym kierunku.

-No już. Spierdalaj. Jak ona cię zobaczy to nawet nie będzie chciała wyjaśnień. - Dodała szybko wychowawczyni.

Posłuchałam ich i pobiegłam do tylnego wejścia z Damianem. Pani Smith to suka. Jednak zawsze można na nią liczyć.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz