Zasnęłam. Wyczerpana zasnęłam na podłodze. Obudził mnie głosy przed drzwiami frontowymi a po chwili pukanie a raczej walenie do drzwi i naprzemienne dzwonienie dzwonkiem.
Ledwo podniosłam się z podłogi i zanim poszłam otworzyć weszłam do łazienki obyć twarz i zakrwawione dłonie. Dopiero po tym poszłam otworzyć zapalając światło w przedpokoju i przed drzwiami.
-Kogo niesie? - Zapytałam zanim otworzyłam.
-Avery, to my. - Usłyszałam spokojny lekko rozweselony głos Diany. - Otwórz!
Otworzyłam drzwi jednak w tej samej chwili chciałam je zamknąć widząc Smith i Moonrav. Jednak Damian wparował nie pozwalając mi na to. Spokojnie wróciłam do salonu zapalając światło i oparłam się o ścianę, na której zostały niewielkie ślady po moim wyrzyciu się. Nie chciałam, żeby to widzieli. Jedynie usłyszała bym zbędne pytania.
-Czego grzecznie pytam. - Odezwałam się chowając dłonie do kieszeni mojej czarnej kurtki, którą nosiłam praktycznie bez przerwy bez względu na to jaka była pogoda. - Co się stało, że psycholog i wychowawczynie tu przywiało? - Zapytałam unosząc brew.
-A to, że szukaliśmy cię prawie dziewięć godzin. - O kurwa. No ładnie. Coraz lepiej im to idzie. Patrzyłam na Damiana i Diane, który mieli kompletnie wywalone na to się dzieje w salonie i poszli do kuchni. - Porozmawiamy?
-Nie. Wypad. - Warknęłam i uciekłam na piętro a po chwili na poddasze gdzie urządziłam sobie pokój na całej jego powierzchni. - Pierdolenie.
-Ave?
-Japierdole. Czego nie rozumiecie?! Nie będę z wami gadać! - Warknęłam nawet się nie odwracając. Otworzyłam okno i wyszłam na dach. Przeszsunełam się trochę wyżej i położyłam się na nim zamykając oczy. - Spokój. Tylko tego mi trzeba. I nie mam ochoty ani siły na rozmowy. - Dodałam wiedząc, że Moonrav wyszła zaraz za mną. Wiedziałam bo czułam jej palące spojrzenie. - Jak pani będzie tak patrzeć to wypali mi dziury w ciele. - Fuknełam.
-Co się stało, że zniknełaś na tyle? Albo powiedz mi chociaż gdzie byłaś przez tyle czasu...proszę Avery. - Poczułam obecność tuż koło siebie.
-Od razu tutaj przyjechałam. Jednak wcześniej wstąpiłam do pokoju w Akademiku.
-I zostawiłaś wszystko wraz z telefonem.
-Yhm
-Avery. Nie chce źle, chce pomóc, nie traktuj mnie jak wroga...
-Oho. Zaczyna się gadka psychiatrów.
-Chodziłaś do psychiatry, że tak stwierdziłaś? - Mój mózg nagle się wyłączył. Zamiast zaprzeczyć to ja jedynie zacisnęłam usta w wąską linię splatając ręce na piersi. - Chodziłaś...- Mrukneła cicho. Otworzyłam oko zerkając na nią. Jej twarz była przepełniona smutnym wyrazem jednoczenie będąc zamyślona. - Chodzisz dalej? - Zapytała nagle. Pokreciłam przecząco głową.
-Nie potrzebuje tego.
-Avery, masz napady agresji, silne i gwałtowne zmiany nastroju. Twój wzrok potrafi być pusty mimo uśmiechu nawet tego szyderczego na ustach jak w tedy w klubie mi posłałaś. - Westchnęłam podnosząc się do siadu. Warknełam cicho gdy przejechałam paznokciami lewej ręki po skórze prawej dłoni po tych świeżych ramach. - Pokarz. Biorąc pod uwagę co było na ścianie to żeś długo musiała w nią uderzać. Co? - Zetknęłam na nią. - Tak, zauważyłam. A to tylko iwyłącznie przez ślady zaschniętej krwi na ścianie.
Westchnęła a ja przymrużyłam oczy. Michael krzyknęła a ja wzdrygnełam się gdy nagle niedaleko dało się usłyszeć pierdolony grzmot. Rozejrzałam się po niebie i dopiero po chwili zauważyłam, że nadciąga wręcz czarna chmura. Odchyliłam głowę lekko do tyłu i zaciągnęłam się mocno zapachem powietrza.
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...