18

177 10 1
                                    

Z głośników wybrzmiewały dźwięki piosenki, która była fest przesiąknięta Vibem klubu i seksem. Kończyłam szlifować ostatnie ruchy w układzie z Lilianą i Maeve. Miałam sprzeczkę z Damianem na temat naszych występów. Miał być zwykły taniec, bez żadnego rozbierania, latania na róże czy czego kolwiek innego. Nienawidziłam tego a ten oczywiście swoje.

-Dobra. Chyba to mamy. - Odparłam patrząc na odbicia gruby w lustrzanej ścianie. - Teraz stroje i ten wieczór jest nasz słoneczka!

-Uuuuhu! Wracamy do gry! - Maeve wykonała dwa ruchy dłońmi jakby boksowała i zaśmiała się. Spojrzałam wymownie na Lili i zaczęłyśmy się śmiać. - No co?!

-Nic, nic mała Mee.

-Sama jesteś mała. - Warkneła i rzuciła się na Lili jednak ta położyła dłoń na jej głowę zatrzymując ją.

-Uwarzaj Liliana. Jeszcze cię w kostkę ujebie. - Zaśmiałam się.

-Hej! To było niemiłe!

-Też cię nie lubię Maeve.

-To chamskie. Ja mam zaledwie metr pięćdziesiąt sześć i jestem najniższa z naszej paczki! - Tupneła nogą co nas jeszcze bardziej rozbawiło. - Ujebe cię!

Rzuciła się na mnie. Z krzykiem przez śmiech zaczęłam uciekać po salce tanecznej chodź w pietnasto centymetrowych szpilkach to kurwa nie lada wyczyn. Bynajmniej dla mnie. Ostatecznie wskoczyłam na rurę podciągając się pod sam sufit. Oplotłam ją dobrze nogami opuściłam się do tyłu robiąc mostek.

-Suka z ciebie! - Wrzasnęła. - Właśnie! Ave, powiedz ty mi dlaczego zakładasz czasem tak wysokie buty? Masz ponad metr osiemdziesiąt. A i tak ubierasz buty na wysokich podeszwach i inne takie jakbyś była niższa ode mnie.

-Przez długi czas zmagałam się z kompleksem wzrostu! Mówiłam wam o tym! Nie przeszło mi to do końca. - Warknęłam zwisając do góry nogami i krzyżując ręce na piersi. - Ciężko się tego pozbyć a mi to pasuje. - Mruknęłam bardziej do siebie. - Dobra, stroje dziewczyny. Stroje. Bo oczywiście jesteśmy w dupie z tym.

Złapałam porządnie metal i zjechałam na dół. Oczywiście dostałam po kostkach od Mee ale jedynie mnie to rozbawiło. Wyszliśmy z sali kierując się do gabinetu po rzeczy. Po drodze oczywiście musiałam sięgnąć te jebane szpilki bo myślałam, że jebnę.

Po sprawdzeniu czy aby na pewno wszystko mamy i czy dobrze zamknęłam szkółkę wsiadłyśmy do mojego auta i pojechałyśmy do akademika ubrać się w coś bardziej odpowiedniego na tą pogodę.

-Cholera! Wigilia klasowa jutro! Prezenty!

Warknęłam nagle czym wystraszyłam dziewczyny. Kapletnie zapomniałam o tym a ja miałam dwie osoby na prezent. Przez to, że było nas nie parzyście po zaproszeniu Michael to zgłosiłam się, żeby przygarnąć osobę, która została. I nie zgadnięcie kogo mam.

Kurwa pierwszą osobą jaką wylosowałam była Smith - nasza wredna ale uwielbiana wychowawczyni. A osoba, która została była Michael. Z niej się cieszyłam, że mam bo mogłam sobie trochę bekę zrobić - ale czy tego chciałam? To już inna kwestia. Jednak Smith to za chuja nie wiedziałam co kupić. To była kąpletna masakra.

Jeszcze co roku nasza święta grupa robi sobie dwa dni świat w swoim gronie. Z jednej strony mnie to wkurwiało, z drugiej jakoś się cieszyłam z tego powodu. I ZAWSZE każdy miał dla każdego prezent. Nawet jeśli były to świąteczne gacie w mikołaje. A ja oczywiście chyba jak co roku jako jedyna byłam w czarnej dupie z tym.

Po ogarnięciu się w Akademiku i bliskim spotkaniem i małą aferą z facetem do biolki i naszym Ex wychowawcą pojechałyśmy do centrum handlowego. Najpierw ustaliliśmy, że ogarniemy stroje na dzisiejszy występ. Tak bardzo nie chciałam tego robić...

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz