Otworzyłam powoli oczy. Łeb bolał mnie niemiłosiernie ale mimo tego byłam wyspana. Po raz pierwszy od dawiem dawna. Nigdy chyba tak dobrze nie spałam. Ta noc wraz ze snem była spokojna. Mimo burzy szalejącej na zewnątrz.
Mój wzrok był lekko rozmazany. Niewyraźny. Jednak czucie po śnie powoli wracało a ja mogłam przysiądz, że kogoś obejmuje. I to dość mocno bo gdy zdałam sobie sprawę to poczułam również, że moje palce strasznie zesztywniały.
-Dzień dobry śpiochu. - Usłyszałam cichy chichot tuż przy czubku mojej głowy. - Mogłabyś mnie puścić? Poszłabym zrobić śniadanie. A raczej obiad. - Mruknełam cicho. Nie wiedziałam czemu myślałam, że to Carina co spodowowało, że objęłam mocniej osobę i wtuliłam nos w jej szyję cicho mrucząc sama nie wiedząc co. - Ave, naprawdę muszę wstać. - Poczułam delikatną dłoń we włosach. - Słońce. Mówię poważnie. - Kolejny chichot wyszedł z ust osoby, którą wciąż obejmowałam i nie zamierzałam puścić. - Mała, głodna jestem. Chciałabym wstać.
-Zołza z ciebie Carina.
Szepnełam nie zdając sobie sprawy z tego co powiedziałam. Poczułam jak ciało osoby obok zadrżało a dłoń, która spoczywała na włosach nagle zniknęła. Odwróciłam się na drugi bok wtulając się w bluzę i poduszkę. Nim się obejrzałam znów usnęłam.
***
Weszłam do salonu przeciągając się mało zwracając uwagę na to, że wciąż na zewnątrz szalała burza. Spojrzałam w stronę otwartej przestrzeni kuchni i zobaczyłam parę szaro niebieskich oczu wpatrujących się we mnie w takich sposób, że myślałam iż zaraz spali mnie żywcem.
~ Coś jej kurwa zrobiłam? Czy o co chodzi? - Pomyślałam. Ruszyłam w stronę Michael przecierając rękawem bluzy oczy. Widziałam, że na ten gest oczy nauczycielki i ogólnie cała ona zrobiły się spokojniejsze. - Dzień...dobry. - Ziewnełam zakrywając usta dłonią schowaną w rękawie. Uwielbiałam za duże bluzy. Szczególnie gdy rękawy były za długie i mogłam spokojnie w nich schować całe ręce. - I smacznego. - Dodałam z chrypką.
-Witaj Avery. - Znów Przetarłam oczy. Na dźwięk jej głosu całą Zadrżałam.
-Wszystko w porządku? - Zapytałam nic nie rozumiejąc. - Mam jeszcze raz przeprosić za wczoraj? Okey nie powinnam...
-Nie. Nie musisz przepraszać znowu za wczoraj. - Warknęła a jej wzrok znów stał się ostry. Ostry i lodowaty. Przekręciłem głowę na bok lekko krzywiąc usta serio nie rozumiejąc o co chodzi.
-Wiec co się stało?
-Powiedziałaś coś jak się wcześniej przebudziłaś.
-Mówiłam przed sen? Zapewne palnełam jakąś...- O nie, ja tego nie powiedziałam. Prawda? - Jakąś głupotę? - Dodałam cicho mając wrażenie, że nagle zabrakło mi powietrza.
-Nazwałaś mnie...- Zmrużyła oczy przerywając a ja czując, że lekko się kołysze złapałam się oparcia krzesła. - W porządku Ave? Zbladłaś. - Pokiwałam jedynie głową. Nie chciałam wydać z siebie dźwięku bo wiedziałam, że i tak to bez sensu. - Nazwałaś mnie Cari...
Reszty nie słyszałam. Wiedziałam czyje imię chciała powiedzieć. Doskonale wiedziałam. Szum w uszach, nagłe mroczki przed oczami i krzyk. W pierwszej chwili myślałam, że to był głos Cariny. Jednak może mi się zdawało i do krzyk Michael? Nie byłam pewna.
Chaos i jednocześnie pustka w głowie była irytująca. Nie wiedziałam co się stało. Nie mogłam złapać ani jednej myśli a sporo ich miałam. Nagły niepokój ogarnął moje ciało. Poczułam coś ciepłego i mogkrrgo przy nosie. A po chwili na policzku. Chciałam odnieść dłoń ale nie mogłam.
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...