Resztę dnia nie odezwałam się a i słowem. Ani na lekcjach ani do grupy. Cieszyłam się, że do urzędu pojechała ze mną Grace bo ja nie byłam w stanie wydusić z siebie choćby słowa.
Grupa zauważyła, że coś jest nie tak. Nawet Carter, z którym od ostatniego incudentu nie rozmawiałam próbował zagadać. Nawet mnie przytulił mimo moich protestów i przepraszał za tamto. A ja w pewnym momencie się wyłączyłam. Nie zwracałam uwagi na nic. Nawet nauczyciele w końcu dali spokój widząc, że nawet się z nimi nie kłócę co było dla nich nie małym szokiem.
Wyszłam ze szkoły. Została mi na dziś ostatnia lekcja. Podeszłam do auta i wsiadłam chcąc chodź na chwilę udawać, że mnie nie ma. Jednak nie pobyłam długo sama. Wychowawczyni chyba skończyła lekcje a widząc, że wsiadłam do auta również do niego wsiadła od strony pasażera.
-Avery, wszystko w porządku? Nauczyciele mówią, że za grzeczna jesteś. A nawet twoja gromada jest marudna i jedyne o czym rozmawiają to o tobie. Martwią się.
-Jest okey. - Szepnełam. Chodź to było cichsze od szeptu i miałam wrażenie, że nawet tego nie powiedziałam.
-Pamietasz co mówiłaś na początku roku? Że może i jestem sukowata ale można na mnie liczyć. - Uśmiechnęłam się delikatnie i ma nią spojrzałam. - Ten ból w twoich oczach...Avery... - Wzięła oddech skacząc wzrokiem z jednego oka do drugiego.
-Jest dobrze. Poradzę sobie. To nie jest coś z czym nie dam sobie rady.
-Słońce, dzisiaj jesteś a raczej cię nie ma. Może i twoje ciało jest ale dusza gdzieś uleciała. Coś się stało?
-Nie. Po prostu niewyspanie. Miałam urwanie głowy z papierami bo Damian o nich zapomniał i na biegu w nocy ogarniałam.
-Na pewno? - Zmrużyła podejrzliwie oczy.
-Tak jest, pani profesor! - Posłałam jej sztuczny uśmiech w który na szczęście uwierzyła. A nawet jeśli nie nie dała tego po sobie poznać. - A teraz przepraszam ale mam jeszcze jedna lekcje a później jadę do kolejnej szkoły.
Uśmiechnęła się i żegnając wysiadła ruszając do swojego auta. Odetchnęłam cicho zsuwając się niżej na fotelu i zamykając oczy. Starałam się zniwelować burczenie w brzuchu przez delikatne jego pocieranie ale nie dało mi to dużo. Złapałam za telefon o zadzwoniłam do Marko.
-Bierz Grace i chodźcie. Czekam w aucie. Nie wysiedze tej godziny a głodna jestem. Jedziemy do mojej restauracji. Pasuje?
-Jeśli stawiasz? - Zaśmiałam się cicho. - Idę po nią. Będziemy za parę minut słoneczko.
Rozłączyłam się z ciężkim westchnieniem. Nie siedziałabym na Historii. A nawet jeśli czułabym, że tam się wyciągnę kopytami. Uchyliłam trochę okno chcąc chodź trochę dostać powietrza gdy przy kolejnym burczeniu zemdliło mnie.
-Avery? - Podskoczyłam uderzając udem o kierownicę. Jęknełam cicho. - Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć. - Spojrzałam na Michael i wysiadłam. - Wszystko okey? Blada jesteś. - Zmarszczyła brwi przyglądając mi się.
-Jest...okey. - Mruknełam próbując wysilić jaki kolwiek uśmiech. - A u pani w porządku? Chodziła pani dzisiaj jakby ktoś na odcisk nadepnął. - Zapytałam chcąc zmienić temat.
-Długa Historia...- Machnęła ręką.
-Jeśli pani już skończyła Lekcje na dziś zapraszam na obiad. - Spojrzała na mnie z uniesioną brwią. - Będzie jeszcze Marko i Grace. Nie trzeba się przejmować.
-Grace? - Westchnęła a na jej policzki wpłynęła soczysta czerwień. To już wiem co się stało. Uśmiechnęłam się słabo. - Avery. Na prawdę źle wyglądasz.
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomantizmMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...