48

131 19 2
                                    

Związałam sznurówki w swoich białych glanach. Wstałam z łóżka, poprawiłam spodnie, pasek, czarny top z siateczką. To tego załorzyłam Białą, z czarnymi detalami, kurtkę skórzaną.

Poprawiłam trochę makijaż, włosy zaczesałam na lewą stronę, a z blond grzywy zrobiłam sobie małego warkocza. Wzięłam plecach, wrzuciłam sobie do niego kilka rzeczy i mijając się z Dianą w drzwiach, wyszłam z pokoju, a następnie z akademika.

-Avery?

Słysząc za sobą głos Moonrav przyspieszyłam kroku. Nie miałam dzisiaj nastroju na rozmowy z kim kolwiek. Cały czas mi w głowie siedziała ta dziwna rozmowa z Ordynatorką z piątku po powrocie z wycieczki. Od tamtej pory oglądam się za siebie częściej niż normalnie.

Odkąd wyszłam ze szpitala nad ranem miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Może i popadam w paranoję, ale mój instynkt nigdy mnie nie zawiódł. A szczerze mówiąc już jakoś czas temu zauważyłam, że coś jest nie tak, ale nadal instynktowi zawsze ufałam. Więc czemu teraz by miał?

-Avery! - Przed wejściem na teren szkoły zatrzymała mnie Michael łapiąc w pasie i stając przede mną. - Przyjdź do mnie jak będziesz mieć okienko. Chce porozmawiać.

-Nie przyjdę. Nie mamy o czym.

-Przyjdź. Bez dyskusji. Proszę Cię. - Spojrzała mi smutno w oczy na co ja tylko uniosłam nieznacznie brew.

-W twoich snach.

Minęłam ją i poszłam do szkoły. Skierowałam swoje kroki od razu na samą górę do sali Smith, z którą miałam pierwsze dwie godziny. Po drodze próbowała zatrzymać mnie Kira z Alonso i Levym jednak widząc, że coś jest nie tak gdzieś pobiegli jakby się paliło.

Westchnęłam na to zakładają słuchawki. Włączyłam pierwszą lepszą Play listę, ale po pierwszych nutach zmieniłam ją nie chcąc się bardziej dołować niż na tą chwilę potrzebuje. Usiadłam na parapecie, prostując nogi.

Zamknęłam oczy, głowę odchylając do tyłu próbując się jeszcze chwilę zdrzemnąć. Do początku lekcji miałam jeszcze trochę czasu więc mi to akurat było na rękę. Siedziałam tak nawet nie pięć minut gdy ktoś złapał mnie za kurtkę stawiając mnie do pionu.

-Czego? - Zapytałam Brandona, koło którego stał Marko. Zdjęłam słuchawki. - Pogrzało was?

-W tej chwili idziesz z nami. Bierz plecak.

Uniosłam brew zastanawiając się o co im chodzi. Westchnęłam jedynie łapiąc za plecak i wyrywając się z ucisku chłopaka zaczęłam biec w stronę tylniego wyjścia. Chłopaki biegli za mną nawołując, ale olałam ich. Na prawdę nie chciałam z nimi rozmawiać. Miałam się odciąć do chuja...

Skręciłam w następny korytarz, ale widząc Michael, Grace, Lili, Cartera i Smith zatrzymałam się gwałtownie chcąc się wrócić. Jednak jedynie się odwróciłam gdy zza roku wybiegli chłopaki. Warknęłam pod nosem biegnąc w stronę Dziewczyn i nauczycielek mając nadzieję, że uda mi się ich wyminąć. Na darmo. Carter złapał mnie bez problemu.

Zostałam wepchnięta do gabinetu Moonrav, w którym była reszta bandy. Miejsce nie było duże, ale wystarczające, żeby nas wszystkich pomieścić. Rezygnując z skakania z piątego piętra, rzuciłam plecak w kąt i usiadłam na parapecie.

-Więc? Czego chcecie?

-Czego? Może wyjaśnień?! Uciekłaś w piątek, cały weekend cię nie mogliśmy znaleźć, zablokowałaś nas na wszystkim czym się da, a dzisiaj zjawiasz się w akademiku jak gdyby nigdy nic! W dodatku nigdy byś nie zmieniła tej wiatrówki na inną kurtkę, a aktualnie widzę cię w skórze. Co się dzieje?! - Patrzyłam na Marko starając się udawać zdziwienie, ale przyznam szczerze, że słabo mi to wyszło. Westchnęłam jedynie prostując nogi i wygodniej opierając się o okno. - Mów Avery!

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz