20

171 11 1
                                    

Gdy Maeve poleciała po Lili, żeby ogarnąć mi auto pod wejście do klubu ja zdąrzyłam znowu przyjebać jakiemuś typowi, który był z Michael, ogarnąć ją po tym jak zrobiło jej się niedobrze i wyciągnąć ją i jej koleżanki na dwór, które się do mnie kleiły.

-Dasz radę? - Zapytała Liliana gdy wsadziłam Mishe na przednie siedzenie. - Ty jedna, one trzy...

-Dam radę Lili. - Podeszłam do niej po zamknięciu drzwi od strony pasażera. - Nie martw się. Ogarnę.

Ucałowałam dziewczyny w policzek i szybko wsiadłam za kierownicę, spod klubu odjeżdżając praktycznie z piskiem.

-Gdzie nas zabierasz kochana? - Zapytała czarno włosa, która siedziała za Mishą. - Taka męska jak na kobietę...wyglądasz trochę jak jakaś Princessa mafijna...- Zaśmiały się a ja jedynie zacisnęłam dłonie mocniej na kierownicy.

-Jak masz na imię słodziaku? - Zapytała kasztanowo włosa siedząca za mną. - Taka odważna, silna a jednak mało mówna...- Poczułam dłonie na ramionach, które powoli zsuwały się w stronę moich piersi.

-Michael! - Warknęłam na kobietę obok mnie na co ta podskoczyła i po chwili zachichotała. - Ogarnij swoje psy bo je utopię w Ontario! Specjalnie do Toronto pojadę!

-Oj daj spokój, możemy się wrócić piękna nieznajoma? - Blondynka położyła brodę na moim ramieniu patrząc na mnie z miną zbitego psa. - Chce się jeszcze pobawić! - Zaśmiała się wtulając w moje ramię. Odepchnełam ją delikatnie starając się być skupiona na drodze. - Kocie ty mój...- Mrukneła i położyła dłoń na moim udzie zdecydowanie za wysoko. Jej dotyk aż palił na co się Skrzywiłam i uderzyłam ją w rękę. - Ał, za co? Pani nietykalska...

-Azrael dopomóż...

Jęknełam. Całą drogę musiałam się z czymś użerać. Cieszył mnie jedynie fakt, że po tym jak Misha zwymiotowała dwa razy do torebki w aucie to zasnęła a jej balda twarz nabrała lekkich kolorków.

Zaparkowałam na podjeździe i wysiadłam idąc zamknąć bramę. Postanowiłam najpierw ogarnąć koleżanki Mishy a dopiero później ją.

Zaniosłam kobietę do swojego pokoju, przebrałam w czyste ciuchy wcześniej przecierając jej ciało mokrą gąbką. Nie chciałam jej kąpać obawiając się, że rano urządzi mi o to aferę a i tak czułam się źle z tym, że z trochę przetarłam jej dłonie, brzuch, plecy i nogi jebaną gąbeczką.

Po sprawdzeniu czy tamte dwie poszły grzecznie spać poszłam do kuchni po coś czym mogłabym z dywanu ogarnąć wymioty, jednej z kobiet.

-Ta noc będzie zajebista. - Westchnęłam.

Do: Lilia Wodna

Wy już w akademiku? Miałyście dać znać.

Do: Lilia Wodna

Ja właśnie skończyłam ogarniać tą trójke. Odmeldowuje się!

Od: Lilia Wodna

W końcu! A my właśnie wracamy. Pięć minut i będziemy a Akademiku. Marko po nas przyjechał. Nie nosisz sięartwic. Jesteśmy w dobrych rękach! Buziaczki, Dobranoc nasz Aniołku Śmierci! :**

-Nosisz sieartwic? Wypiła coś?

Zaśmiałam się pod nosem na to jak mnie nazwała. Miałam tyle przezwisk, że już czasem się gubiłam w tym.

Złapałam trzy energetyki z lodówki, paczkę żelków, które barwią język na niebiesko, Chipsy fromage i poszłam do swojego pokoju kładąc wszystkie rzeczy na małym stoliku przy oknie sama siadając na fotelu.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz