Zapukałam do gabinetu blondynki w którym powinna być. W weekend do nikogo się ani słowem nie odezwałam zatapiając się w pracy i robiąc pracę do szkoły. I nawet próbowałam coś się nauczyć na dzisiejszą kartkowe z matematyki.
-Proszę...
Usłyszałam zza drzwi. Jej głos był jakoś dziwny. Czyżby coś się stało? Czy może to przez to że w piątek praktycznie ze mną później kontaktu nie było? I w sumie resztę weekendu...
-Pani Moonrav? - Zapytałam gdy tylko zamknęłam drzwi. Kobieta dopiero w tedy podniosła na mnie wzrok. Był chłodny i smutny. Jednak gdy tylko mnie zobaczyła dojrzałam jakąś iskierkę szczęścia i....ulgi? - Wszystko...- Nie zdąrzyłam skończyć bo w sekundę znalazłam się w jej ramionach. - Okey, okey! Dusi mnie pani! - Mruknełam jednak mimo to wzmocniła uścisk. - Powietrza...poważnie... - Poklepałam ją po biodrze bo nie miałam jak wyżej wziąść ręki. Puściła mnie a ja gwałtownie wciągnełam powietrze, którym się zachłysłam. - Na Boga i jego raj...
-Avery! Cholera! Nie rób tak więcej!
-Puść. Mnie. - Mruknełam starając się być spokojna. Spojrzała na moje przedramiona, które złapała zaraz po tym gdy mnie wypuściła z objęć i uniosła brew. - Zero dotyku. Nie rzycze sobie.
-Zrobiłaś...
-Zabardzo pani przywiązuje się do uczniów. Nie może pani...
-Ave, nie wyskakuj mi tu z...
-Pani robi to samo mi. - Przerywałyśmy sobie nawzajem. Westchnęłam. - Żyje kurwa żyje. Nic nie odwaliłam do cholery. - Skłamałam. Jednak nie patrzyłam w jej oczy a jedynie zrobiłam krok w tył. Od razu poczułam jakieś ukłucie chłodu. - Przyszłam jedynie powiedzieć, że jest okey i nie trzeba do mnie wydzwaniać.
-Wariatka. Z tobą reszta jak i ja ma pieprzony rollercoaster, wiesz o tym? - Zaśmiała się smutno.
-Taka już jestem. Taka ma natura. Niestety ale cóż poradzić? - Wzruszyłam ramionami z lekkim uśmiechem na ustach. Sztucznym uśmiechem. - Jest dobrze. Odmeldowuje się osobiście! - Zasalutowałam na co się zaśmiała.
-Za godzinę mamy Włoski. - Jęknełam cicho. Zapomniałam pracę zrobić. - Nie jęcz, to nie odpowiednie miejsce.
-Ha ha, bardziej śmieszne. To mi pani może od razu pałę wstawić.
-Nie zrobiłaś pracy, co?
-Nie. Za dużo tego zebrało się w weekend. - Mruknęłam wzruszając lekceważąco ramionami. - Zapomniałam o niej.
-No cóż, to cię przepy...też nie mam co? - Pokreciłam przecząco głową. Westchnęła. - A co kolwiek umiesz?
-Jest wiele rzeczy. - Uśmiechnęłam się zadziornie przyciągając kobietę do siebie za poły jej szarej marynarki. - Wystarczy słowo...
-Przeginasz. - Warkneła zaciskając usta w wąską linię.
-Skarbie, to nic nowego. Ja uwieeelbiam przekraczać granice innych. - Mruknęłam zmysłowo patrząc spod przymrużonych powiek w jej oczy. - Czas na mnie.
Mrugnełam do niej i wyszłam zostawiając kobietę w lekkim osłupieniu. Poszłam pod sale oczywiście gubiąc się po drodze. Co ja w ogóle mam dzisiaj pierwsze?
Wzruszyłam ramionami sama do siebie i zaczęłam szukać swojej klasy. Gdy udało mi się ją znaleźć weszłam jak do siebie i ruszyłam na swoje miejsce.
-Panna Xoriva jak zwykle bezczelna!
-Komplementy od rana? A cóż to za zaszczyt? - Po klasie rozniosły się śmieszki.
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...