32

162 11 2
                                    

Avery resztę nocy kręciła się po piętrach między pokojami sprawdzają czy wszystko u innych w porządku. Mi nakazała położyć się spać mówiąc, że nie muszę się martwić i wszystko ogarnie.

I tak też zrobiłam. Chociaż walczyłam z zmęczeniem i z Avery, bo chciałam jej pomóc, to ostatecznie zasnęłam na jej łóżku, w jej bluzie, zakopana w kołdrze, otulona ze wszystkich stron jej zapachem.

Rano jak wstałam widziałam jak dziewczyna dosłownie zdycha ze zmęczenia. Ledwo stała na nogach i nawet się nie przejmowała tym, że inni nauczyciele zaczęli się do niej przystawiać o to, że było w nocy słychać hałas na korytarzu.

Usiadłam koło wychowawczyni dziewczyny z dwoma talerzami śniadania. Wiedziałam, że Ave jedynie wpadnie na stołówkę, zobaczyć kto jest, a później poleci ogarniać resztę, która zdycha nie tylko z powodu alkocholu.

I nie myliłam się. Czarno włosa wpadła w wymiętej szarej bluzie, czarnych spodniach dresowych i trampkach na jadalnię ledwie trzymając się na nogach. Gdy mijała nasz stolik złapałam ją za przedramię zatrzymując. Bez słowa podałam jej jeden z talerzy, na którym były gofry z owocami, bitą śmietaną i białą czekoladą.

-Zjedz i usiądź na chwilę a nie tak latasz.

-Dziękuje.

Wzięła ode mnie talerz i próbowała się uśmiechnąć ale wyszedł jej bardziej grymas. Jej oczy, w których potrafiłam utonąć straciły blask, poszarzały a włosy miała roztrzepane i miejscami zauważyłam nieduże kołtuny. Zapewne po tym jak przeczesywała włosy do tyłu zamiast je porządnie rozczesać.

Była to dla mnie nowość. Widziałam ją już w kilku wydaniach ale nigdy nie widziałam jej tak nieogarniętej w szczególności takiej, która nie zwraca uwagi na swój wygląd. A dużą wagę do niego przywiązywała.

-A ona co taka z kapci wyjebana? - Zaśmiał się fizyk.

-Zamknij się lepiej. - Warknęłam wzrok z dziewczyny, która usiadła sama przeniosłam na mężczyznę przede mną. - Dobrze ci radzę. Nie zaczynaj dzisiaj.

-A ty co? Wiesz co to za hałasy były w nocy na korytarzu? Avery znowu się z kimś pieprzyła? - Mruknął rozbawiony dawny wychowawcą Ave. Smith nagle uderzyła dłonią w stół na co sama się Wzdrygnełam.

-Dość! Dobrze wam radzę.

-W porządku? - Podskoczyłam na dźwięk głosu Avery bo szczerze nie spodziewałam się, że podejdzie. - Pani Smith? Pani Moonrav?

-W porządku słońce. Nic się nie stało. - Kobieta obok mnie posłała jej promienny uśmiech co i Ave próbowała odwzajemnić. Jednak zmęczenie brało górę i to było widać gołym okiem.

-Avery, powiedz...- Zaczął fizyk uśmiechając się wrednie. - Kogo dziś przeruchałaś?

Zapytał patrząc na nią. Już chciałam się odezwać ale zauważyłam jak dziewczyna nachyla się nad nim i w jednej chwili jej oczy zaczęły błyszczeć tak jak zawsze. Już nie były takie szare, smutne i bez życia. A był na nowo ten błysk, który uwielbiałam.

-Możliwe, że twoją matkę. - Uśmiechnęła się ironicznie. - A nie! Przepraszam! Ty jej już nie masz! O jak mi przykro! - Złapała się teatralnie za serce udając urazę. - Kto dał mi się wyruchać ten się dał. Nie twój interesem. I tak wiem, że zazdrościsz, że mam większe powodzenie u obu płci.

Posłała mu ten firmowy uśmieszek. Wyprostowała się poprawiajc bluzę i przeczesując włosy. Znów była przed nami ta arogancka dziewczyna, która od początku roku jak i robiła mi pod górkę tak i chroniła przed niebezpieczeństwem. Ta pełna energii dziewczyna, którą pocałowała w nowy rok i noc jej urodzin.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz