Dobry wieczór! Mały prezent od mojej weny, które jest dzisiaj nad wyraz aktywna. Drugi rozdział tego dnia! Miłego wieczoru/dnia i zapraszam czytania! 🥀🫰
___
Siedziałam na kanapie wciąż z związanymi oczami. Czułam się cholernie zażenowana szczególnie tym, że Michael uparła się, żeby pomóc mi zjeść. To jeszcze zjeby dostałam bo nałożyła mi mało a i tak po zjedzeniu połowy miałam dość.
Wiedziałam, że kobieta kręci się praktycznie bez przerwy między kuchnią, salonem a jakimś pokojem. Ja za to chodząc a raczej próbować chodzić po mieszkaniu w tej zasranej opasce kilka razy przywaliłam w ścianę i o meble. W pewnym momencie po prostu Michael zaprowadziła mnie na kanapę będąc rozbawiona tym, że próbuje być samodzielna.
Warknęłam cicho kładąc się na kanapie. Kręciłam się nie mogąc zleźć wygodnego miejsca aż ostatecznie wylądowałam na miękkim dywanie zwijając się w kłębek.
-Boże dopomóż. Na kanapę wracaj.
-Nie. Tu wygodnie. Ja tu zostać.
-Nie wytrzymam z nią. - Szepnęła kobieta a po chwili poczułam dłońe na żebrach na co podskoczyłam. - Wybacz. Nie chciałam cię wystraszyć. Chodź ze mną.
Nie pytałam tylko wstałam. Ostrożnie dotknęła swoimi placami moich zupełnie tak jakby chciała przyzwyczaić mnie do dotyku. Dziwnie się z tym czułam.
Objęłam delikatnie palcem wskazującym jeden z jej palcy i powoli ruszyłam za nią. Prawdopodobnie do kuchni bo widziałam mimo wszystko kątem oka kawałek podłogi spod tej jebanej opaski.
-Ostrożnie. - Mruknęłam jej do ucha przyciągając do siebie gdy potknęła się o coś. I soczyście przeklneła. - To ja mam zawiązane oczy a nie ty.
-Nie jesteśmy na TY Avery. - Szepneła gdy ją mocniej objęłam ją za brzuch. - Chodź...
-Z tobą? Chętnie.
-Przestań kokietować. To nie na miejscu. Jestem twoją nau...ymm. - Prewrała i mruknęła cicho gdy odsuwając się od niej niechcący nosem przejechałam po za jej uchem. - Cholera...
-To akurat nie było celowe. - Mruknęłam szybko gdy odskoczyła ode mnie. - Pieprzyć tą opaskę. Hey! - Warknęłam zaraz po tym gdy dostałam po rękach gdy sięgałam do opaski i chciałam ją zdjąć. - Nosz za to?
Odpowiedziała mi jedynie cisza. Cisza, która była przerwa drżącym oddechem Michael. Możliwe, że wydawało jej się, że go nie słyszę ale ja doskonale go słyszałam. Ostrożnie wymachując dłońmi odnalazłam blat kuchenny i mniej więcej już kojarząc co gdzie się znajduje zrobiłam dwa kroki w prawo od lodówki.
-Że ja się na to zgodziłam. To że tu przyjechałam z własnej woli jest oznaką zaufania. - Mruczałam pod nosem przywalając najpierw ręką o dół szawki a później drzwiczkami w głowę. - Ale weź chciej zdjąć opaskę, to nie. Jeszcze ci po łapach da. - Westchnęłam. Podskoczyłam gwałtownie do góry uderzając znów głową o kant drzwiczek ale tym razem dużo mocniej. - Cholera, nie dotykaj z nienacka. No! - Jęknełam. A po chwili jej dłonie zniknęły z mojego ciała. - Pani Moonrav? - Odnalazłam drzwiczki od szafki i ostatecznie ke zamknęłam. Zaprzestałam szukać szklanki czy kubka i jedynie oparłam się plecami o blat. - Michael? - Odpowiedziała mi cisza. Nie słyszałam nawet jej oddechu, który jeszcze chwilę temu słyszałam. - Misha! Kurwa to nie jest zabawne! - Złapałam za opaskę ale znów dostałam po łapach. - Ał! Co to? Zamierzasz się w podchody bawić?! - Warknęłam gdy zorientowałam się, że to czym dostałam znów w rękę to nie była jej dłoń a coś cieńkiego i skórzanego. - Ja pierdole.
-Nie wystrasz się. - Mrukneła i W KOŃCU usłyszałam jak do mnie pochodzi. - Może zaszczypać. - Jej głos był dziwny. Nie wiedziałam zabardzo jak zareagować więc stałam jak słup próbować dostrzec coś spod opaski. - Gdzie ty tam nieszczęście?
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...