23

159 10 3
                                    

Obudziłam się z krzykiem przestraszona podnosząc gwałtownie się na łóżku, z którego spadłam na podłoge.

Zerwałam się szybko z podłogi podbiegając do drzwi i przekręcając klucz w zamku. Wiedziałam, że jeśli kogoś obudziłam to zaraz tu przyjdzie. A nie chciałam, żeby ktoś mnie taką zobaczył.

Próbując złapać oddech osunełam się po drzwiach na podłogę. Złapałam za kraniec koszulki i ściągnęłam ją przez głowę próbując dać sobie jak najwięcej dostępu do tlenu ale i to nie pomogło mimo iż zostałam w samym sportowym staniku.

-Avery?!

Usłyszałam zza drzwi spanikowany głos Grace a chwilę później uderzanie w drzwi i ciągnięcie za klamkę.

-Avery, otwórz!

Tym razem usłyszałam głos Marko.

-Nic mi nie jest. Idźcie spać.

Wysapałam z trudem. Miałam tylko nadzieję, że nie usłyszeli przy tym mojego ciężkiego urwanego oddechu. Serce coraz mocniej kołatało mi w piersi a powietrza miałam coraz mniej. Chciałam wstać ale czułam, że nogi odmówią mi posłuszeństwa jeśli tylko spróbuję się podnieść.

~Uspokój się, uspokój głupia! To był tylko sen!

Wmawiałam sobie w głowie chodź to była prawda. To był sen. Szkoda tylko, że na tyle realny, że bolało jakby zdarzyło się na prawdę. Ile razy można przeżywać jeden koszmar o różnych zdarzeniach, który zawsze kończy się śmiercią jednej osoby?

Doczołgałam się do okna i opierając się na szafce otworzyłam je znów osówając się na podłogę robiąc przy tym mały chałas gdy kolanami zaryłam o panele nie okryte dywanem.

Położyłam się na plecach a zimny wiatr wdarł się do pokoju przez otwarte okno. Nie wiedziałam ile tak leżałam i próbowałam się ogarnąć i pozbyć wszystkich objawów, które po koszmarze się pojawiły ale ocknęłam się w momencie gdy do pokoju wpadli Grace i Marko.

-Mała?

-Jak...wy...

-Nic nie mów. Oddychaj.

Marko objął moje ciało ramionami gdzie nawet nie protestowałam i posadził mnie opierając moje ciało o swoją klatkę piersiową. Odchyliłam głowę do tyłu opierając ją na ramieniu chłopaka.

Szarpnełam rękę do siebie gdy Grace złapała mnie za przedramię patrząc na mnie z zmartwieniem. Na ten ruch dziewczyna spojrzała na moją rękę, na Marko i wstała podchodząc do drzwi. Nim zapaliła światło szarpnełam się i złapałam koc z fotela obok okrywając się nim.

-Avery, cholera. Siedź spokojnie.

Warknął na mnie chłopak przysuwając się bliżej mnie gdy ja oparłam się o ścianę szczelnie okrywając ręce i nogi czarnym kocem w białe misie. Koc dalej nią pachniał dając mi lekkie ukojenie po tym wszystkim.

-Co się stało? Czemu krzyczałaś? I...

-Nie zaczynaj Grace. Nie waż się.

Odchyliłam głowę do tyłu powoli się uspokajając. Nie chciałam im mówić. Co miałam powiedzieć? Że jestem słaba i wystraszyłam się głupiego snu? Przecież to niedorzeczne!

-Idzie spać. Ja się też zaraz położę.

-Av...

-Nic mi nie jest! Nie musicie się martwić.

Szepnełam. Nie wyszli. Nie zamiezamiezali się ruszyć. Pogoniłam ich jedynie na moje łóżko, a że mogło na spokojnie pomieścić pięć osób to mieliśmy dla siebie sporo miejsca mimo spania razem. Mnie oczywiście na chama wtrynili w środek. Eh, moje gamonie.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz