Pov: Michael Moonrav
Patrzyłam na ledwo co przytomną dziewczynę, która mimo swojego otępienia nie puszczała mnie nawet na chwilę.
Gdy czekałam na przyjazd karetki zastanawiałam się czemu rzuciła się tego chłopaka. To jak ją zwyzywał nie zrobiło na niej wrażenia. Widziałam to. Jednak to co o mnie powiedział spowodowało, że jej ląd został podpalony?
Westchnęłam cicho patrząc to na Avery to na Grace, która kręciła się między salą a korytarzem wypatrując ratowników.
Popatrzyłam znów na czarno włosom a moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz gdy zauważyłam, że zamknęła oczy. Położyłam ją na leżance a po chwili wpadła pielęgniarka z dodatkową apteczką.
~Takie rzeczy ona powinna mieć tutaj a nie latać do sekretariatu.
Pomyślałam jednak zostawiłam to bez komentarza. Pomogłam jej zrobić prowizoryczny opatrunek na głowie dziewczyny. Chciała ją ogólnie obejrzeć ale nie pozwoliłam jej mówiąc jedynie, że oberwała tylko w główne.
Ją może zbyłam ale co z ratownikami? Lekarzami w szpitalu? Wiedziałam, że zaraz zaczną się pytania i nie tylko bo do dziś pamiętam co próbowała schować gdy wtedy złapałam ją za nadgarstek. Pamiętam jej strach w oczach gdy obejrzałam jej całą rękę ale i widziałam, że była wdzięczna za brak jakich kolwiek pytań na temat tego dlaczego to robi.
Z rozmyślań wyrwał mnie chałas na korytarzu a po chwili do gabinetu wpadli ratownicy prowadzeni przez Marko. Chciałam się odsunąć ale dłoń dziewczyny nagle objęła mój nadgarstek.
~Musiała odzyskać na chwilę świadomość.
Pomyślałam i za prośbą ratownika próbowałam wyswobodzić się z objęć dziewczyny jednak na darmo. Mimo silnego uscicku jej dotyk był ostrożny i delikatny. Zupełnie tak jakby nie chciała mnie puścić a zarazem jakby bała się, że zrobi mi krzywdę.
Ostatecznie pojechałam z ratownikami do szpitala kłamiąc, że jestem jej dalszą kuzynką. Ostatecznie między nami była różnica zaledwie niecałych sześciu lat. Pomijając oczywiście fakt, że byłam jej nauczycielką.
***
Westchnęłam siedząc w sali Avery. Była już po badaniach i niestety zostałam zawalona pytaniami o rany. A ja nie miałam na ten temat zielonego pojęcia dlaczego ona to robiła. Chciałam z nią porozmawiać ale jak widać ciężko do niej dotrzeć.
-Pani Moonrav? - Usłyszałam cichy szept na co wzrok z dłoni dziewczyny, którą trzymałam w swoich lekko drżących dłoniach na jej twarz. - Niech pani powie, że nie jestem w szpitalu. Błagam. - Jej strach w głosie i spojrzeniu sprawił, że nie mogłam powstrzymać zdziwienia.
-Czemu się boisz, Avery? - Zacisnęła usta i wzrok przeniosła na sufit. Zacisnęła delikatnie dłoń na mojej i westchnęła. - Proszę, powiedz mi cokolwiek. - Szepnełam.
-Mam dość szpitali. Nienawidzę ich. I też dlatego bo chce uniknąć zbędnych pytań albo co gorsza ubezwłasnowolnienie. Bo mogą to zrobić, prawda? - Również szepnęła i w końcu przeniosła na mnie wzrok. Tak pełen emocji a zarazem tak pusty, zimny. - Sama widziałaś... - Bardziej to odczytałam z ruchu warg niż usłyszałam.
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...