50

191 20 3
                                    

Patrzyłam na siedzącą w pierwszej ławce dziewczynę, która tępo wpatrywała się w blat mojego biurka. Odkąd opatrzyłam ją po zaciągnięciu do klasy - jest jak duch. Westchnęłam wracając na swoje miejsce. Napisałam szybko Smith, żeby zjawiła się jak najszybciej. Miałam wrażenie, że to co powiedziała mi Ave, że z tego będą same kłopoty. A najbardziej się bałam, że psychika dziewczyny, która i tak jest krucha - nie wytrzyma.

Przyjrzałam jej się bardzo uważnie. Bałam się o nią. Bardzo. Nie wiedziałam co się dzieje, bałam się, że Avery coś się stanie. Nie mogłam jej stracić. Bolało jak się zachowywała od kilku dni.

Muszę porozmawiać z Diego. Postarać się dosadnie powiedzieć mu, że nic nie będzie. Jeśli będzie trzeba to nawet Avery poproszę, żeby mi z nim pomogła. Jednak nie wiedziałam czy to dobry pomysł prosić ją o pomoc w momencie gdy dzieje się coś takiego. W dodatku jest moją uczennicą.

Do.: Diego (informatyk)

Mamy do pogadania.

Napisałam mężczyźnie i znów stanęłam na środku sali tuż pod tablicą wypisując kolejne potrzebne zwroty. Po paru minutach weszła Smith. Delikatnie Kiwnełam jej głową na Avery, która nawet się nie ruszyłam. Jednak tym razem drapała nerwowo ręce. Lewą dłoń miała wsuniętą pod jej rękaw ulubionej kurtki i nie zdziwiła bym się jakby z nerwów faktycznie drapała blizny.

-Avery, chcesz te listy? - Dziewczyna wzruszyła ramionami i nawet nie obdarzyła swojej wychowawczyni spojrzeniem. - Rozumiem...- Kobieta spojrzała na mnie. - Co się dzieje?

-Chodź na korytarz. Wytłumaczę ci wszystko.

Wyszłam wraz z kobietą wcześniej zadając klasie zadania z podręcznika, żeby mieli chwilowe zajęcie. Przemknęłam drzwi, ale stałam tak, żeby jakoś mieć na oku całą klasę. Wzięłam głębszy oddech i powiedziałam to co sama wiedziałam. Oksana patrzyła na mnie jak na wariatkę, ale również widziałam w jej oczach czyste przerażenie.

-Wiesz coś?

-Eh. Coś niecoś wiem. - Westchnęła. - Kiedyś uczyłam jej siostrę, Carine. Miałam z nią bardzo dobry kontakty i na jej prośbę przeniosłam się do tej szkoły. Powiedziała kiedy dokładnie mam to zrobić i o jaką klasę starać się, żeby mieć pod opieką. Czemu to zrobiła? Co miała na myślim? Nie mam pojęcia. Niedługo przed wypadkiem po prostu powiedziała, że w razie czego, żebym miała ją na oku. Była przy niej. Przez długi czas Avery obserwowałam z daleka. Niedługo będą dwa lata jak się z nią znam tak szkolenie. Nie wie, że znam ją dłużej.

-Czy jedna wielka zagadka?

-Nie do końca. Cari kiedyś wspominała mi o ich rodzicach. Domyślałam się, że to właśnie przed nimi ją chroniła i prosiła o to mnie. A było to niecały miesiąc przed wypadkiem. Tego dnia Carina była dziwna. Nerwowa, płochliwa. Musiało już w tedy coś się stać. Jednak to tylko przypuszczenia.

-Rozumiem. - Westchnęłam. - No nic. Chodź. Dasz klasie te listy. Bo widzę, że sporo ich.

Uśmiechnęłam się pod nosem widząc w jednym z związanych stosików szaro błękitną kopertę. Jako jedyną wyróżniającą się na tle białych albo ryżowych kopert. Weszliśmy do klasy. Smith podeszła do mojego biurka kładąc na blacie aż sześć "paczuszek" kopert. W jednej były po dwie dość wysokie kolumny.

-Avery, ty co roku dostajesz od cholery kopert. - Zaśmiała się cicho Smith i podała dziewczynie pięć z nich nawet ich nie rozwiązując, a z szustej tylko kilka. A resztę rozdała ucznią. - Dobrze. Ode mnie to chyba tyle. A, Avery w twojej szkolnej szafce są jakieś kwiaty. Widziałam jak ktoś ci przy niej grzebał chowając je tam. - Smith Zerkneła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przełknełam ślinę. Widziała?

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz