36

138 15 3
                                    

Witam! Zalecam ostrożne czytanie, szczególnie dla osób wrażliwych. Ten rozdział przedstawiała naszego Diabełka w rozchwianiu emocjonalnym dlatego proszę - czytajcie ostrożnie! I z góry przepraszam, że rozdział dzisiaj tak późno!🥀

Miłego czytania!❤️

____

Szłam jak zbity pies przez korytarz tuż za Michael. Nie odezwała się do mnie ani słowem od momentu gdy usadziła mnie na stołówce koło siebie w tym pieprzonym schronisku. Jednak nawet nie próbowałam zagadywać. Nie wiedziałam jak zareaguje, a też nie chciałam przez przypadek czegoś palnąć.

Gdy zatrzymała się przy naszych drzwiach bez słowa ją minęłam i udałam się do pokoju Smith i dziewczyn. Na szczęście nauczycielki nie było. Poli była chyba w łazience a Lili stała ma balkonie. Wyszłam do niej. Bez słowa podeszłam i przytuliłam się do jej boku.

Nie wystraszyła się, widocznie słyszała, że wchodzę. Nie odezwała się za co byłam wdzięczna. Nie odwzajemniła również uścisku a jedynie ucałowała mnie w czubek głowy zaraz po tym gdy wypuściła z płuc dym.

Stałam wtulając się w nią zastanawiając się co spowodowało tym razem moje przygnębienie. To, że Misha była na mnie zła? Czy znowu bez powodu? A może moja dusza znów powróciła do dawnych wspomnień, ale moja głowa tego nie zarejestrowała?

Czasem czułam się jak więzień w własnym ciele. Jak w pierdolonej ciasnej klatce skąd nie mogłam uciec. Ale wciąż próbowałam...Z każdą kolejną próbą miałam coraz więcej ran. Jednak...czy miałam miejsce na nowe rany? Czy kolejne jakie się pojawiały były w miejscach starych przez co były one jedynie jeszcze głębsze?

Chciałam zrozumieć. Ilekroć tego pragnęłam zawsze gdzieś mi w ostatnim momencie odpowiedź uciekła albo znajdowała się w takim miejscu, że nie mogłam jej dosięgnąć.

Lili zaczęła nucić jakąś piosenkę, jednak z jakiegoś powodu poczułam się jeszczeg gorzej. Wtuliłam się w nią mocniej próbować się pozbyć narastającej chęci poczucia bólu. Byłam od niego uzależniona. Uwielbiałam ten rodzaj bólu i zadawałam go sobie często bez wyraźnego powodu.

Zamknęłam mocno oczy starając się skupić na biciu mojego serca ale to z jakiegoś powodu biło coraz szybciej. A z każdym nowym uderzeniem czułam jak robi mi się coraz słabiej. Czułam jak ulatują ze mnie siły a krew z twarzy i dłoni odpływa.

Czułam, że czegoś potrzebuje ale czego? Gdy próbowałam złapać jakąś myśl to mi uciekała. Każda myśl szybko się pojawiała a uciekała jeszcze szybciej. Przedni oczami pojawiły mi się wspomnienia ale nie mogłam się na żadnym skupić.

Odsunęłam się od Lili i zabardzo nie wiedząc co robię po prostu wyszłam. Wydawało mi się, że coś do mnie mówiła ale nie byłam tego pewna. Szłam pustyń korytarzem podpierając się o ścianę, żeby tylko nie upaść. Znajome to było uczucie ale zarazem takie obce.

Poczułam coś ciepłego przy nosie, próbowałam podnieść dłoń ale nie mogłam. Olałam to nie przejmując się tym i w końcu złapałam za klamkę od mojego pokoju hotelowego. Zawołałam kogoś ale kogo? Nie słyszałam własnych słów i nie byłam pewna czy w ogóle się odezwałam.

Jak tylko zamknęłam drzwi zaczęłam widzieć jak przez mgłe. Nie wiedziałam co robie. Pokój był pusty - tak mi się przynajmniej zdawało. Czułam jedynie ból w dłoniach i przedramionach. Czułam również jak z każdą chwilą boli mnie gardło ale przecież nie krzyczałam. Miałam je zabardzo ściśnięte, żeby krzyczeć...albo tylko mi się tak wydawało.

Wiedziałam, że ktoś mnie woła, ale nie widziałam kto, a tym bardziej nie słyszałam głosów. Skoro nie słyszałam to skąd mogłam wiedzieć...? Nie rozumiałam tego. Próbowałam się ocknąć ale nie mogłam. Coś mnie więziło.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz