11

181 12 0
                                    

Papiery, papiery i jeszcze więcej papierów. Jest trzecia w nocy, środa a ja siedzę na dachu akademika w śniegu lekko ubrana i próbuje ogarnąć papiery z dwóch klubów, restauracji i kebabowni w tym jeszcze papiery z szkoły tanecznej. Było tego od chuja a ja nawet połowy nie zrobiłam.

Warknęłam próbować ogarnąć co z czym się je. Damian jak ostatnim razem robił coś z papierami zrobił mi taki bałagan, że nie mogłam się teraz z tym ogarnąć. Marudziłam, jęczałam, warczałam i bluźniłam jak szewc próbować ogarnąć ten burdel.

-Avery? - Wzdrygnełam się gwałtownie wciągając powietrze. - Długo tu siedzisz? - Koło mnie klęknęła Michael opatulona w ciepły koc. Była ubrana w żółtą piżamę w białe gęsi. - Co to za papiery?

-Muszę to ogarnąć na rano bo inaczej mogą być problemu a Damian zostawił mi taki burdel, że nie mogę ogarnąć co z czym. - Westchnęłam lekko załamana. - Są to papiery z...- Spojrzałam na nią. Powiedzieć jej o co chodzi i może poprosić o pomoc? Wiem, że sama tego nie ogarnę. - Wraz z Damianem prowadzę dwa kluby, restauracje i kebabiarnie. I sama prowadzę jeszcze szkołę tańca. Papiery ze szkoły ogarnęłam ale z resztą mam problem. - Mówiłam szeptem. Nie znosiłam za dużo mówić obcym na ten temat jednak Michael miała w sobie coś co mówiło mi, że mogę jej zaufać.

-Pomóc ci? - Spojrzałam na nią z pod byka. - Pytam serio, potrzebujesz z tym pomocy? - Kiwnełam jedynie głową zażenowana swoją postawą. Jednak byłam jej wdzięczna. - To bież je i chodź. Nie będziesz tu marznąć.

-Do kąd?

-Do mojego pokoju? Tam przynajmniej ciepło i jest światło. - Zaśmiała się. - Sprawdzę czy prócz ciebie nikogo...

-Nikogo tu nie ma. Siedzę tu od Siedemnastej. - Mruknełam szybko i zaczęłam zbierać papiery z blatu, który został po starym stoliku.

-Czy ty chcesz się rozchorować?

-Możliwe. - Murknełam pod nosem i wstałam trzymając kilka teczek z papierami. - Tutaj po prostu było mi wygodnie to ogarnąć.

-Chodź, pójdziemy do mojego pokoju i zrobię ci coś ciepłego do picia.

Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Zeszłam pierwsza po schodach i czekałam aż Michael pozamyka drzwi na zamki chodź one i tak dużo nie dawały.

Gdy tylko znaleźliśmy się na korytarzu zatrzymałam się słysząc głos dyrektorki. Zauważyłam, że blondynka nie zwróciła uwagi na to, że ktoś jest za zakrętem i chciała się odezwać więc przyłożyłam dłoń do jej ust upuszczając jedna z teczek.

-Kto tam?!

-Wiejemy. - Szepnełam podnosząc teczkę. - Migiem.

-STAĆ! - Popchnełam kobietę w następny korytarz zanim dyrektorka skierowała na nas światło z latarki. - Wiem, że tam jesteście! Wracać mi tu!

-Bigdnij.

-Czemu..

-Dyrektorka jest walnięta. Ona potrafi się dojebać do każdego za to, że tylko oddycha. A ja mam z nią nieźle na pieńku.

Złapałam mocniej teczki jedną a drugą złapałam kobietę za nadgarstek ciągnąć w stronę kolejnego korytarza a chwilę później wciągając ją do pokoju budząc przy tym Grace, która postanowiła spac ten tydzień u mnie.

-Co się dzieje? Arvi, Pani Moonrav? - Zaczęła zaspana dziewczyna. Rzuciłam teczki na biurko i podeszłam do drzwi wychylając się, żeby sprawdzić czy nigdzie jej nie ma. Jednak zauważyłam światło z korytarza gdzie pokój miała Liliana. Schowałam się z powrotem. - Mała co ty odwalasz? W ogóle kiedy ty wyszłaś z pokoju?

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz