Papiery, papiery i jeszcze więcej papierów. Jest trzecia w nocy, środa a ja siedzę na dachu akademika w śniegu lekko ubrana i próbuje ogarnąć papiery z dwóch klubów, restauracji i kebabowni w tym jeszcze papiery z szkoły tanecznej. Było tego od chuja a ja nawet połowy nie zrobiłam.
Warknęłam próbować ogarnąć co z czym się je. Damian jak ostatnim razem robił coś z papierami zrobił mi taki bałagan, że nie mogłam się teraz z tym ogarnąć. Marudziłam, jęczałam, warczałam i bluźniłam jak szewc próbować ogarnąć ten burdel.
-Avery? - Wzdrygnełam się gwałtownie wciągając powietrze. - Długo tu siedzisz? - Koło mnie klęknęła Michael opatulona w ciepły koc. Była ubrana w żółtą piżamę w białe gęsi. - Co to za papiery?
-Muszę to ogarnąć na rano bo inaczej mogą być problemu a Damian zostawił mi taki burdel, że nie mogę ogarnąć co z czym. - Westchnęłam lekko załamana. - Są to papiery z...- Spojrzałam na nią. Powiedzieć jej o co chodzi i może poprosić o pomoc? Wiem, że sama tego nie ogarnę. - Wraz z Damianem prowadzę dwa kluby, restauracje i kebabiarnie. I sama prowadzę jeszcze szkołę tańca. Papiery ze szkoły ogarnęłam ale z resztą mam problem. - Mówiłam szeptem. Nie znosiłam za dużo mówić obcym na ten temat jednak Michael miała w sobie coś co mówiło mi, że mogę jej zaufać.
-Pomóc ci? - Spojrzałam na nią z pod byka. - Pytam serio, potrzebujesz z tym pomocy? - Kiwnełam jedynie głową zażenowana swoją postawą. Jednak byłam jej wdzięczna. - To bież je i chodź. Nie będziesz tu marznąć.
-Do kąd?
-Do mojego pokoju? Tam przynajmniej ciepło i jest światło. - Zaśmiała się. - Sprawdzę czy prócz ciebie nikogo...
-Nikogo tu nie ma. Siedzę tu od Siedemnastej. - Mruknełam szybko i zaczęłam zbierać papiery z blatu, który został po starym stoliku.
-Czy ty chcesz się rozchorować?
-Możliwe. - Murknełam pod nosem i wstałam trzymając kilka teczek z papierami. - Tutaj po prostu było mi wygodnie to ogarnąć.
-Chodź, pójdziemy do mojego pokoju i zrobię ci coś ciepłego do picia.
Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Zeszłam pierwsza po schodach i czekałam aż Michael pozamyka drzwi na zamki chodź one i tak dużo nie dawały.
Gdy tylko znaleźliśmy się na korytarzu zatrzymałam się słysząc głos dyrektorki. Zauważyłam, że blondynka nie zwróciła uwagi na to, że ktoś jest za zakrętem i chciała się odezwać więc przyłożyłam dłoń do jej ust upuszczając jedna z teczek.
-Kto tam?!
-Wiejemy. - Szepnełam podnosząc teczkę. - Migiem.
-STAĆ! - Popchnełam kobietę w następny korytarz zanim dyrektorka skierowała na nas światło z latarki. - Wiem, że tam jesteście! Wracać mi tu!
-Bigdnij.
-Czemu..
-Dyrektorka jest walnięta. Ona potrafi się dojebać do każdego za to, że tylko oddycha. A ja mam z nią nieźle na pieńku.
Złapałam mocniej teczki jedną a drugą złapałam kobietę za nadgarstek ciągnąć w stronę kolejnego korytarza a chwilę później wciągając ją do pokoju budząc przy tym Grace, która postanowiła spac ten tydzień u mnie.
-Co się dzieje? Arvi, Pani Moonrav? - Zaczęła zaspana dziewczyna. Rzuciłam teczki na biurko i podeszłam do drzwi wychylając się, żeby sprawdzić czy nigdzie jej nie ma. Jednak zauważyłam światło z korytarza gdzie pokój miała Liliana. Schowałam się z powrotem. - Mała co ty odwalasz? W ogóle kiedy ty wyszłaś z pokoju?
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomansaMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...