47

184 21 6
                                    

Do tańca wybrałam Logana i Brandona. Wiedziałam, że chłopaki umieją się ruszać, szczególnie w takim układzie. Chciałam wziąść Cartera do Brandona, jednak doskonale zdawałam sobie sprawę, że oni się szybciej zagryzą. Do Logana mogłabym wziąść Marko albo Harrego jednak ci też by się prędzej czy później na siebie rzucili. A reszta była bardzo wstawiona więc wybrałam tych, którzy się dogadają i nie są zabardzo wstawieni.

-Jakiś plan?

-Nie. Tańczymy naturalnie. Jak w tedy w "domach ze szkła". Ewentualnie jak w "katakumbach". - Wymieniałam dwa tajne miejsca gdzie zaczynałam karierę taneczną.

-Jesteś pewna? W tedy o nic nie graliśmy. A teraz jeśli przegrasz to...

-Logan, słońce ty moje. Czy ja kiedyś przegrała? - Spojrzałam na niego z lekką irytacją. - Poza tym...Ostatni będą pierwszymi. I dajemy trochę pikanterii. On w to nie pójdzie, a my będziemy mieć w tym przewagę. Każdy chwyt taneczny dozwolony. Tylko nie przesadzajcie ze stripem. - Mruknęłam ciszej ostatnie zdanie. Ostatnim razem striptiz źle wypadł. Że tak powiem "co za dużo, to nie zdrowo".

Puściłam im oczko i odwróciłam się chcąc iść na środek. Jednak lekko wystraszona podskoczyłam trochę do góry, cofając się o krok widząc za sobą Mishe, Grace, Marko, Smith i...i tego idiotę Diego. Humor od razu mi się popsuł widząc jego gębę.

-Czego? - Mruknełam do Grace.

-To głupi pomysł Avery. - Wzrok przeniosłam na Mishe. - Ręką.

-Co? - Mruknęli wszyscy, którzy stali wokół nas.

-Czy ty...- Zaczął Marko będąc wściekły.

-Nie. Nie. Avery spadła ze schodów i stłukła sobie bark i łokieć dość mocno. Nie chce, żeby sobie coś zrobiła. - Przerwała mu szybko Misha. Patrzyłam na nią bez wyrazu, ale wiedziałam, że moje oczy świecą ciekawością, wdzięcznością i lekką złością, że o tym wspomniała.

-Teraz i tak nie mogę się wycofać. Poza tym...trzeba rozruszać to drętwe towarzystwo. Bo czuję się jak na stypie. A jak tak dalej pójdzie sama będę od tego leżeć w grobie.

Westchnęłam. Ta noc będzie ciekawe. Ogólnie ta wycieczka jest....pojebana. I to dość dobrze pojebana. Wyszłam z chłopakami na środek. Wzięłam głębszy wdech starając się zignorować Michael, która wypalała we mnie dziurę wzrokiem.

***

Przybyłam piątkę z chłopakami i rozbawieni poszliśmy się napić. Wygraliśmy. Nasza nagroda ma być w szkole, a kara Camila to noszenie do końca szkoły, nawet jak będzie linkować, korony wstydu, którą zrobimy mu osobiście. To będzie piękne.

-Avery? - Odwróciłam się do dobrze znanego mi głosu popijając Cole z Danielsem. - Widziałaś może Michael?

-Niee. Ostatni raz ją kątem oka widziałam przy przed ostatniej rundzie. Coś się stało? - Zapytałam. Szczerze? Nawet się tym nie przejęłam. Chyba za dużo alkocholu. - Może poszła do pokoju.

-A to ty nie masz klucza? - Odstawiłam na chwilę kubek i zaczęłam macać wszystkie kieszenie jakie miałam. - No właśnie. - Dodała gdy z tylniej kieszeni spodni wyjęłam klucz.

-A nie wyszła z tym informatykiem? - Mruknęłam unosząc brew w kpinie. - Kurwa, jest dorosła.

-Avery błagam cię. - Mrukneła litościwe. - Znajdziesz Ją?

-A z jakiej racji ja?

-Bo ciebie posłucha, na mnie, jak ty to mówisz, nawarczy.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz