Szłam w stronę Empika z skończonymi zakupami i śpiąca w mych ramionach dziewczynką. Szłam zamyślona, praktycznie instynktownie kierowałam się w odpowiednią stronę.
~Widać, że jest ktoś na kim ci zależy...weź to, za bardzo boli gdy go widzę...miałam ci już dawno go oddać...wiesz co z nim zrobić, a nawet jeśli nie w tej chwili to tylko kwestia czasu...
-Ktoś na kim mi zależy...
Mruknęłam do siebie. Nie wiedziałam co ma na myśli. Nie wiedziałam i nie byłam pewna czy chce wiedzieć. Nie podobało mi się ten fakt.
Podbiegła do mnie jakaś kobieta. Moje ciało od razu się spięło i zrobiłam krok do tyłu marszcząc brwi i coś warcząc pod nosem. Jednak gdy mój wzrok spotkał niebieskie oczy Smith od razu stałam się spokojniejsza.
-Czyś ty zwariowała?! Wydzwaniałam do ciebie, pisałam!
-A pani matka nie umiała jej upilnować i mała znalazła się u mnie. - Przewróciłam oczami na co dostałam w ramię od Moonrav. - Ehh. Mała mnie dojrzała i jak jej babcia nie patrzyła to przybiegła do mnie.
-Nie odebrałaś bo?
-Mała nauczka na przyszłość. - Skrzywiłam usta. Smith była dobrą matką bo od tej strony miałam również okazję ją poznać. - Mała jest cała i zdrowa. Była głodna więc zabrałam ją do pobliskiej pizzeri. Tam dopiero zadzwoniłam po skończonym posiłku.
-Wariatka. - Pokręciła głową cały czas trzymając dłonie na ramionach córki. - Przepraszam cię za kłopot. Nastepnym razem nie pozwolę matce na taką nieuwagę.
-To nie problem. Mika mnie lubi a ja ją.
-A podobno boisz się dzieci. - Parskneła Michael z wrednym uśmiechem. Była zła, było to widać.
-Ona jest jedyną, ktorą toleruje. Reszta dzieci mnie przeraża. Nie lubię ich. - Mruknęłam patrząc z lekka zła na Mishe.
-Co masz w torbach?
-Osoby, które was wylosowały zrobiły ze mnie tragarza. A później gdzieś ich wcieło. - Skłamałam chodź nie pierwszy raz. - I nie, nie dam podejrzeć co tam jest.
-Ehh. Jak uważasz.
-O! Tu jesteście! A my was szukamy. - Otworzyłam szeroko oczy słysząc głos byłego wychowawcy. - No proszę, Xoriva...Zmieniłaś zdanie?
-Pierdol się Garnolik.
-Bezczelna jak zawsze. - Chciał położyć dłoń na mojej tali. Jednak szarpnełam się w bok mocniej obejmując Mike i wpadając na Michael. - Ogarnij się dziewczyno. Przecież ci nic nie zrobię. - Zaśmiał się a mnie zemdliło od tego. Spojrzałam na Smith i Moonrav praktycznie błagalnie i bez słowa odeszłam z małą.
-Jak ja go nienawidzę.
Szepnełam do siebie. Poszłam usiąść na kanapy. Od trzymania małej i toreb trochę zdrętwiały mi ręce. Odłożyłam torby koło siebie i poprawiłam mała bo zaczęła mi się zsówać.
-Ave? - Spojrzałam na Michael. - Co to miało być?
-Nic. - Przez moje ciało przeszedł dreszcz. - Czas na mnie. - Mruknełam po dłuższej chwili patrząc w kierunku wychowawczyni.
Wstałam i podałam mała Smith, która stała kawałek dalej. Wróciłam po torby zabierając je i zadzwoniłam po dziewczyny, że ja już idę do auta i tam będę czekać.
Rozłożyłam swój fotel i położyłam się na nim. Potrzebowałam oddechu. Chwila w pobliżu tego typa a mnie już bierze ochota na zwrot posiłku sprzed miesiąca.
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...