19

134 9 1
                                    

Szłam w stronę Empika z skończonymi zakupami i śpiąca w mych ramionach dziewczynką. Szłam zamyślona, praktycznie instynktownie kierowałam się w odpowiednią stronę.

~Widać, że jest ktoś na kim ci zależy...weź to, za bardzo boli gdy go widzę...miałam ci już dawno go oddać...wiesz co z nim zrobić, a nawet jeśli nie w tej chwili to tylko kwestia czasu...

-Ktoś na kim mi zależy...

Mruknęłam do siebie. Nie wiedziałam co ma na myśli. Nie wiedziałam i nie byłam pewna czy chce wiedzieć. Nie podobało mi się ten fakt.

Podbiegła do mnie jakaś kobieta. Moje ciało od razu się spięło i zrobiłam krok do tyłu marszcząc brwi i coś warcząc pod nosem. Jednak gdy mój wzrok spotkał niebieskie oczy Smith od razu stałam się spokojniejsza.

-Czyś ty zwariowała?! Wydzwaniałam do ciebie, pisałam!

-A pani matka nie umiała jej upilnować i mała znalazła się u mnie. - Przewróciłam oczami na co dostałam w ramię od Moonrav. - Ehh. Mała mnie dojrzała i jak jej babcia nie patrzyła to przybiegła do mnie.

-Nie odebrałaś bo?

-Mała nauczka na przyszłość. - Skrzywiłam usta. Smith była dobrą matką bo od tej strony miałam również okazję ją poznać. - Mała jest cała i zdrowa. Była głodna więc zabrałam ją do pobliskiej pizzeri. Tam dopiero zadzwoniłam po skończonym posiłku.

-Wariatka. - Pokręciła głową cały czas trzymając dłonie na ramionach córki. - Przepraszam cię za kłopot. Nastepnym razem nie pozwolę matce na taką nieuwagę.

-To nie problem. Mika mnie lubi a ja ją.

-A podobno boisz się dzieci. - Parskneła Michael z wrednym uśmiechem. Była zła, było to widać.

-Ona jest jedyną, ktorą toleruje. Reszta dzieci mnie przeraża. Nie lubię ich. - Mruknęłam patrząc z lekka zła na Mishe.

-Co masz w torbach?

-Osoby, które was wylosowały zrobiły ze mnie tragarza. A później gdzieś ich wcieło. - Skłamałam chodź nie pierwszy raz. - I nie, nie dam podejrzeć co tam jest.

-Ehh. Jak uważasz.

-O! Tu jesteście! A my was szukamy. - Otworzyłam szeroko oczy słysząc głos byłego wychowawcy. - No proszę, Xoriva...Zmieniłaś zdanie?

-Pierdol się Garnolik.

-Bezczelna jak zawsze. - Chciał położyć dłoń na mojej tali. Jednak szarpnełam się w bok mocniej obejmując Mike i wpadając na Michael. - Ogarnij się dziewczyno. Przecież ci nic nie zrobię. - Zaśmiał się a mnie zemdliło od tego. Spojrzałam na Smith i Moonrav praktycznie błagalnie i bez słowa odeszłam z małą.

-Jak ja go nienawidzę.

Szepnełam do siebie. Poszłam usiąść na kanapy. Od trzymania małej i toreb trochę zdrętwiały mi ręce. Odłożyłam torby koło siebie i poprawiłam mała bo zaczęła mi się zsówać.

-Ave? - Spojrzałam na Michael. - Co to miało być?

-Nic. - Przez moje ciało przeszedł dreszcz. - Czas na mnie. - Mruknełam po dłuższej chwili patrząc w kierunku wychowawczyni.

Wstałam i podałam mała Smith, która stała kawałek dalej. Wróciłam po torby zabierając je i zadzwoniłam po dziewczyny, że ja już idę do auta i tam będę czekać.

Rozłożyłam swój fotel i położyłam się na nim. Potrzebowałam oddechu. Chwila w pobliżu tego typa a mnie już bierze ochota na zwrot posiłku sprzed miesiąca.

Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz