Siedziałam z pakunkiem w ręku zastanawiając się czy otworzyć.
-No otwórz, wszyscy są ciekawi co masz!
-Jeśli, któryś z was sobie ze mnie jaja robi to otworze to w domu. Chyba, że chce któryś powtórkę z tamtego roku!
-A co? Boisz się, że nie dasz nam rady?
-A w ryj chcesz?! - Warknęłam wstając równocześnie z czarno włosym chłopakiem.
-Ej! Spokój! Oboje! Siadać z powrotem!
Warknęła Smith na co jedynie mruknęłam pod nosem siadając z powrotem na swoim miejscu prezent wkładając do plecaka.
-Michael, ktoś cię chyba bardzo lubi. Twój.
-Co? - Kobieta Spojrzała zdezorientowana na moją wychowawczynie, na mnie i znów na nią i wstając podeszła do niej. - Od kogo? - Zapytała trzymając torbę z prezentami ode mnie.
-Diana, zabij mnie.
Mruknęłam do dziewczyny unikając palącego wzroku Wychowawczyni i Moonrav. One kurwa wiedziały... Zabijcie mnie... Udawałam, że jestem zajęta jedzeniem sernika i popijając go tymbarkiem o mało się nie krztusząc.
-Niech pani otworzy! - Zawołała Diana a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. - Ciekawi nas co pani dostała!
-Tak! Niech pani pokarze! - krzyknęła jedna z dziewczyn!
-No...dobrze.
Michael podeszła do biurka stawiając na nim czarno czerwoną torbę i wyciągając z niego cztery zawiniątka. Uniosła dyskretnie oczy ale każdy się na nią patrzył co spowodowało, że wróciła wzrokiem do prezentu. Wzięła najpierw zapakowany prezent w czarno biały papier z tego samego koloru wstążka.
Wyjęła z niego naszyjniki pokazując reszcie ale nie skomentowała kluczy Yin Yang. Schowała je z powrotem i wzięła kolejną troszkę mniejszą zapakowaną w srebrno czerwony papier. Rozpakowała i wyjęła z niego kolejne dwa naszyjniki o dwóch połówkach serca.
-Jest wściekła ale też jej się podoba. Pacz jak jej oczy się błyszczą.
-Widza, Didi. Widzę.
Mruknęłam wracając spowrotem wzrokiem do blond włosej kobiety. Z westchnieniem schowała z powrotem naszyjniki. Kolejna paczuszka - najmniejsza - miała w sobie bransoletkę. Uśmiechnęła się pod nosem kręcąc z niedowierzaniem głową.
I wzięła ostatni. Ostatni gdzie była spakowana rzecz, która była dla mnie ważna. Ja miałam szczerą nadzieję, że Diana nie rozpozna Chokera. Ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak ważny on jest i jakie ma znaczenie.
Z walący sercem patrzyłam jak kobieta rozpakowywanie największą paczuszkę o butelkowo zielonym papierze. Chciałam wstać i wyjść ale Diana mnie powstrzymała zaciskając dłoń na moim udzie. Potrzebowałam powietrza, również potrzebowałam zapalić.
-NIE WIEŻĘ, ŻE TO ZROBIŁAŚ!!!
Wrzesneła Diana na całą klasę widząc Cholera z smokiem i dwoma szmaragdami a w jednej chwili wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.
-Stul dzib! Nic nie zrobiłam! Gadaj o tym z braciszkiem! - Mruknełam próbując się jakoś ratować. Kurwa, zabijcie mnie!
-Ej! Ja nic nie wiem!
-Cisza! - Krzyknęła Smith a Misha przyglądała się Chokerowi z nieodgadnionym dla mnie wyrazem twarzy chodź w jej oczach błysnęły łzy.
-Gadać dobrowolnie od kogo to? - Warkneła Moonrav nie spuszczając wzroku z mojej osoby w obu dłoniach wciąż trzymając Chokera. Przeklnełam ślinę zsuwając się delikatnie z krzesła. - Radzę wam się przyznać! To zdecydowanie za dużo!
CZYTASZ
Jesteś Moim Ratunkiem Skarbie - Tom 1
RomanceMówią, że żyje się raz... Mówią, że rany leczy czas... Mówią również, że miłość jest wieczna... Ale czy każda miłość jest wstanie wytrzymać wszystko? Czy prawdziwa miłość jest wstanie naprawić? Czy człowiek dla niej jest wstanie się zmienić? Czy...