Cleo
Wybuch. Ból. Ciemność.
Nie minęła chwila od mojego wyznania, a dach spadł mi na głowę. Takie przynajmniej miałam wrażenie w pierwszej chwili.
Krzyczałam. Szukałam rękoma Deva, ale nie umiałam go znaleźć. Widziałam tylko ciemność i czułam, że zaraz umrę.
Nie chciałam umierać. Miałam dopiero dwadzieścia cztery lata. Przed sobą miałam jeszcze wiele lat życia. Mogłam zrobić tak wiele. Mogłam pomóc tak wielu zwierzętom. To nie był czas na to, abym żegnała się z życiem. Chciałam być szczęśliwa. Chciałam w końcu móc pozwolić sobie na miłość. Nawet, jeśli miłością mojego życia miał być mój porywacz.
Krzyczałam i słyszałam krzyk Devona. Błagałam los o to, aby postanowił mnie oszczędzić. Nie chciałam umierać i nie chciałam patrzeć na to, jak Devon, Jerom i Jahmel żegnają się z tym światem. Stali się moimi przyjaciółmi. Spędziłam z nimi w jednym domu osiem miesięcy. To mnóstwo czasu. Ci trzej mężczyźni widzieli mnie w różnym stanie. Widzieli, jak się śmieję, jak płaczę, jak błagam i jak mam dosyć. Nie wstydziłam się przy nich zachowywać jak ja. Poznałam ich i znałam ich słabe oraz mocne strony. Ta trójka stała się moimi potworami, ale byli także dla mnie bliscy. Na swój sposób ich kochałam. Na pewno nie życzyłam im śmierci.
- Cleo! Kurwa, gdzie ty jesteś?!
Dev krzyczał. Ja również krzyczałam.
- Devon! Boże, Devon!
- Zraniło cię?! Cleo, co się z tobą dzieje?!
- Nie wiem, Dev! Nie wiem, co się dzieje! Nic nie czuję!
- Nic? Kurwa, zostań w tym miejscu, w którym jesteś!
Nie ruszałam się. Nie miałam zamiaru się ruszyć.
Byłam czymś przygnieciona. Chyba był to sufit. Czułam się strasznie. Tak, jakbym naprawdę miała dzisiaj odejść.
Zabawne i smutne zarazem było to, że gdy leżałam pod gruzami, zaczęłam żałować tego, że wcześniej nie wyznałam Devonowi swoich uczuć. Owszem, ten mężczyzna mnie porwał, ale nigdy mnie nie skrzywdził. Karmił mnie, kupował mi ubrania oraz kosmetyki oraz zapewnił mi bezpieczne miejsce do schronienia. Sam nigdy nie naciskał na seks, choć miał pełne prawo to robić. Był dla mnie czuły i rozmawiał ze mną jak mój przyjaciel. W pewien sposób na pewno się w nim zakochałam, ale odmawiałam sobie tych uczuć twierdząc, że nie zasługiwałam na Deva.
Moje życie było smutne i dosyć ponure. Mieszkałam w dzielnicy biedy, w której największą atrakcją był klub nocny otwarty co weekend. Kiedyś szef chciał mnie tam zatrudnić, ale nie zgodziłam się na to. Wiedziałam, do czego dochodziło w tym miejscu i za nic nie rozkładałabym przed klientami nóg. Nawet, jeśli mogłabym zarobić fortunę.
Porwanie przez Devona było dla mnie przerażającym doświadczeniem, ale zarazem stanowiło dla mnie ratunek. Dev wyrwał mnie z mojej szarej codzienności i przywiózł mnie do miejsca przepełnionego bogactwem oraz luksusem. Niczego mi nie brakowało. Nie miałam tylko wolności. Lub aż wolności. Zależy, jak na to spojrzeć.
Dziś, leżąc przygnieciona gruzami i czekająca na śmierć, żałowałam, że częściej go nie całowałam. Żałowałam, że nie wyznałam mu swoich uczuć. Żałowałam, że karałam w ten sposób nie tylko jego, ale przede wszystkim siebie.
- Dev...
Mój głos słabł. Godziłam się ze śmiercią. Miałam tylko nadzieję, że Dev, Jerom i Jahmel mieli przeżyć. Życzyłam im wszystkiego, co najlepsze. Byli cudowni na swój sposób. Jahmel i Jerom bardzo potrzebowali pomocy, gdy byli młodsi, a Dev im tą pomoc zapewnił. Dzięki niemu mieli lepsze życie. Devon może był diabłem, ale był także aniołem. Aniołem, któremu zbyt wcześnie podcięto skrzydła i dlatego nie mógł latać.
CZYTASZ
Devon
ActionDevon podczas misji w Meksyku zauważa piękną dziewczynę, którą rozpaczliwie chce mieć. Mimo, że obiecał sobie nigdy nikogo nie porywać, zmienia zdanie na widok Cleo. Mężczyzna porywa swoją niewinną ofiarę do Iranu, gdzie mieszkają razem przez osiem...