20

1.1K 60 7
                                    

Cleo

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Przekręciłam się ostrożnie na bok i zauważyłam śpiącego obok mnie Devona. Mój mężczyzna pochrapywał cicho, obejmując mnie jedną ręką. Pocałowałam go delikatnie w policzek. Na szczęście się nie obudził. 

Chętnie poleżałabym sobie z Devem jeszcze przez jakiś czas, aby po prostu rozkoszować się jego bliskością, jednak musiałam iść do toalety za potrzebą. Niechętnie więc wysunęłam się z łóżka i tak cicho, jak to możliwe, udałam się do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i załatwiłam pilną potrzebę. Spłukałam wodę i zamierzałam podejść do prysznica, aby się umyć. Coś mnie jednak zatrzymało. 

Na podłodze zauważyłam plamy krwi. Należało do Devona. W nocy wymiotował krwią, a ja dalej nie wiedziałam, co mu się działo. Starałam się mu zaufać i uwierzyć, że wszystko było pod kontrolą. Nie żyłam na tym świecie jednak od wczoraj i byłam pewna, że działo się z nim coś niedobrego. Problem polegał jednak na tym, że Dev nie chciał mi o niczym mówić. 

Zmyłam krew i poszłam pod prysznic. Umyłam swoje ciało i włosy. Okazało się, że Devon miał naprawdę pokaźną kolekcję kosmetyków, więc było w czym wybierać. Zaopatrzył się tak, aby niczego mi nie brakowało. Choć z tego, co wnioskowałam, moje porwanie było dosyć przypadkowe. Gdyby nie propozycja Jeroma i Jahmela, chyba dalej przebywałabym w Paryżu. Choć może byłabym w zupełnie innym miejscu. Nic już nie wiedziałam. 

Czułam wdzięczność, że byłam tutaj. Kraj ten mnie przerażał, ale mieszkał tutaj mężczyzna, którego kochałam. Dla niego byłam w stanie zrobić wszystko. Naprawdę wszystko. 

Stałam przed lustrem, rozczesując włosy. Wpatrywałam się w swoje oblicze i uśmiechałam się na widok malinek. Wiedziałam, że będę je miała i nie czułam wstydu. Było mi dobrze. Te znaki symbolizowały, że do kogoś należałam. Może było to bardzo prymitywne, ale podobało mi się to i to było najważniejsze. 

Moje serce lgnęło do Devona. Kochałam go. Był pierwszym mężczyzną, do którego poczułam coś tak silnego. Przy nim czułam się bezpieczna. W przyszłości chciałam urodzić mu dzieci. Chciałam się z nim zestarzeć i razem z nim spocząć w grobie. Myślenie o śmierci na tak wczesnym etapie życia nie było jednak właściwe, dlatego odegnałam te mroczne myśli w tył głowy. 

Pozostawiłam włosy do naturalnego wysuszenia i ubrałam się. Przeszłam obok sypialni, ale Dev wciąż spał. Zeszłam więc na dół. 

Nie znałam tego domu. Nie miałam jeszcze okazji zapoznania się z nim, ale postanowiłam skorzystać z okazji. Odnalezienie schodów nie było trudne, więc gdy już je znalazłam, zeszłam na dół. 

Na dole znajdowała się kuchnia, salon, toaleta, a także pomieszczenie, które było zamknięte. Oglądałam uważnie każdy element pięknego domu. Czułam się tu trochę jak w muzeum, ale zamierzałam przemienić to miejsce w dom z prawdziwego zdarzenia. Nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Jeroma, Jahmela oraz Devona. 

- Kochanie? 

Odwróciłam się po to, aby na schodach ujrzeć Jahmela. Małomównego mężczyznę z okropną przeszłością. Faceta, z którym nie rozmawiałam wiele, ale uwielbiałam z nim gotować. 

- Nie ma z tobą Deva? 

Pokręciłam przecząco głową. 

- Śpi. W nocy wymiotował krwią. 

Jahmel uniósł wysoko brwi w zaskoczeniu, ale z jakiegoś powodu nie wydawał się być zszokowany. 

- Jeroma z tobą nie ma?

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz