Cleo
Byłam maksymalnie zdenerwowana. Bowiem już dzisiaj miałam poznać ludzi, którzy skrzywdzili mojego mężczyznę zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Siedziałam w altanie. Był już wieczór. Słońce zachodziło za horyzont, co oznaczało, że niebawem musieliśmy wyruszyć w drogę. Ja byłam już gotowa, ale moi chłopcy nie. Dlatego czekałam na nich na kanapie w altanie, mając na sobie błyszczącą czerwoną suknię z cekinami. Była długa do połowy łydek. Celowo wybrałam taki rzucający się w oczy kolor, aby pokazać mężczyznom obecnym na przyjęciu, że nie byłam niepewną siebie dziewczynką. Miałam przybyć tam po to, aby się zemścić.
Bawiłam się palcami dłoni i bransoletkami, które miałam na nadgarstkach. Czułam się niepewnie, ale musiałam grać silną. Nie miałam pojęcia, z czym miało przyjść mi się zmierzyć. Wiedziałam jednak, że będzie ciężko.
- Cleo, wyglądasz jak królowa.
Odwróciłam się tylko po to, aby ujrzeć przed sobą Jeroma. Mój przyjaciel miał na sobie czarny garnitur i wyglądał cudownie. Aż miałam ochotę zedrzeć z niego ubranie po to, aby zobaczyć go nagiego.
Poklepałam miejsce obok siebie. Jerom usiadł obok i położył dłoń na moim udzie. Stosunkowo wysoko.
- Jesteś taka piękna. Nie wierzę, że teraz jesteś nasza.
Rzeczywiście. Odkąd byliśmy w związku we trójkę, mogłam być nazywana ich dziewczynką. Choć moje serce i tak należało do mojego pana. Mojego Devona. Nie oznaczało to jednak, że nie kochałam Jeroma i Jahmela. Kochałam ich bowiem tak bardzo, że żadne słowa nie byłyby w stanie opisać mojej miłości do nich.
- Jestem wasza. To takie pokręcone, ale piękne, prawda?
Jerom położył dłoń na moim karku. Poczułam się przez niego zdominowana i bardzo podobało mi się to uczucie.
- Masz rację, kochanie. To absurdalnie piękne. Mamy siebie i to jest cudowne.
- Boję się, Jerom.
Czułam, że musiałam z nim o tym porozmawiać. Devona nie chciałam martwić. Dla niego sam powrót do oprawców, którzy zniszczyli jego ciało i duszę, musiał stanowić coś traumatycznego. Dlatego przy Devie starałam się być silna, aby dodać mu wsparcia.
Przy Jeromie nie musiałam jednak udawać kogoś, kim nie byłam. Mogłam powiedzieć mu prawdę. Mogłam wyjawić, jakie były moje prawdziwe uczucia.
Mężczyzna spojrzał na mnie ze smutkiem i współczuciem. Pogłaskał mnie po głowie, patrząc na mnie z żalem.
- Wiem, kochanie. Będziemy przy tobie. Pamiętaj o tym.
- Jerom, ale...
- Będziesz na smyczy, skarbie - powiedział, i choć w innych okolicznościach brzmiałoby to seksownie i perwersyjnie, teraz stanowiło to dla mnie coś niewygodnego. Wiedziałam też, że podczas przyjęcia będę musiała mieć skute za plecami ręce, co w ogóle było dla mnie trudne do przyjęcia. Rozumiałam jednak, dlaczego ten skurwysyn o imieniu Samuel tego chciał. Na jego przyjęciu kobiety miały występować w roli zabawek, a nie ludzi. - Nic ci nie będzie. Przez cały czas któryś z nas będzie trzymał cię za smycz i cię pilnował.
- To nienormalne, Jerom - powiedziałam, chowając twarz w dłoniach, ale po chwili przypomniałam sobie, że miałam na twarzy makijaż i nie chciałam go zniszczyć. - W zwyczajnym świecie takie rzeczy nie mają miejsca. Porwania? Niewolnictwo seksualne? Trzymanie kobiet na smyczy? Gwałcenie ich?
Jerom zrobił bolesny wyraz twarzy.
- Wiem, Cleo. Niestety u nas tak to właśnie wygląda. Ludzie na całym świecie żyją w przekonaniu, że zjawiska takie jak porwania nie mają miejsca w normalnym świecie. Wierzą, że coś takiego dzieje się tylko w filmach i ewentualnie w książkach. Życie nie jest jednak takie, jakim widzą je ci ludzie. W świecie, w którym narkotyki, broń i morderstwa to codzienność, porywanie dziewcząt po to, aby służyły swoim panom, jest normą. Nie chcę nawet wiedzieć, ile niewolnic miał już Samuel. Nie chcę wiedzieć, ile, kurwa, już umarło pod jego ręką.

CZYTASZ
Devon
حركة (أكشن)Devon podczas misji w Meksyku zauważa piękną dziewczynę, którą rozpaczliwie chce mieć. Mimo, że obiecał sobie nigdy nikogo nie porywać, zmienia zdanie na widok Cleo. Mężczyzna porywa swoją niewinną ofiarę do Iranu, gdzie mieszkają razem przez osiem...