13

1K 69 4
                                    

Cleo

Moje oczy znowu zostały przewiązane ciemnym materiałem, przez który nic nie mogłam zobaczyć. Jerom po zatrzymaniu się samolotu na płycie lotniska wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu, który czekał na nas pod maszyną. Wszedł do środka ze mną i zapiął mi pas. Jahmel za to zajął miejsce z przodu i po chwili samochód ruszył. 

Sen ani trochę mnie nie uspokoił. Im bliżej Devona się znajdowaliśmy, tym większy odczuwałam strach. Byłam diabelnie przerażona tym, co miało się wydarzyć. 

Po moich policzkach spływały łzy. Trzęsłam się okropnie. Jerom głaskał moje dłonie. Był przy mnie, aby mnie pocieszyć. 

- Wszystko będzie dobrze - powiedział znowu. - Zajmiemy się tobą. Twoje miejsce jest przy nas, Cleo. 

Pokręciłam przecząco głową. Moje miejsce wcale nie było przy nich. Byłam wolnym człowiekiem. Nie zasługiwałam na niewolę. 

- Kiedy ciebie z nami nie było, wszyscy cierpieliśmy - mówił dalej, chcąc zabić ciszę panującą w samochodzie. - Tęskniliśmy za tobą. Nie tylko Dev, skarbie. Jahmel i ja także się za tobą stęskniliśmy. Brakowało nam rozmów z tobą i wspólnego gotowania. Ominęły nas twoje urodziny. Kupiłem ci prezent. Dam ci go, gdy przyjedziemy do domu. 

- Nie musiałeś mi nic kupować - wyszeptałam drżącym głosem. 

- Chciałem to zrobić. Jesteś dla mnie ważna, Cleo. Dla mnie, dla Jahmela i dla Deva. Jesteś częścią nas. Jesteś naszą rodziną. I tak się dziwię, że Dev wytrzymał bez ciebie tyle czasu. Ja nie dałbym rady być tak długo bez osoby, którą kocham. Swoją drogą, wyznaliśmy Devonowi, że jesteśmy parą. 

Uśmiechnęłam się lekko. Kibicowałam miłości Jeroma i Jahmela. Na początku bardzo się z tym kryli. Pewnie było im ciężko przyznać się do uczucia żywionego do mężczyzny, a nie do kobiety, ale miłość była miłością. Obaj przeszli przez piekło, gdy byli młodsi i dopiero pod dachem domu Deva odnaleźli spokój i schronienie. Zakochali się w sobie i choć się z tym kryli, ja doskonale widziałam prawdę. Szczerze cieszyłam się ich szczęściem. Zależało mi na nich, gdyż byli moimi przyjaciółmi. Prawdziwi przyjaciele powinni się wspierać i tak było z mojej strony. Sama jednak czułam się tak, jakbym wcale nie zasługiwała na ich dobroć. 

- Mieszkamy w innym miejscu, kochanie - ciągnął Jerom. - Poprzedni dom został zniszczony. Dev wybudował nowy. Jest nieco mniejszy, ale przytulny i bezpieczny. Tam nikt nas nie znajdzie. Nikt nam już nie zagrozi. Devon powoli wycofuje się z nielegalnej działalności. Nie chce mieć więcej wrogów. Wciąż ma za sobą nierozwiązane sprawy, ale wierzymy, że w najbliższej przyszłości wszystko się wyprostuje. Będziecie razem szczęśliwi. Mam nadzieję, że jeśli będziecie mieć dziecko, będziemy mogli zostać jego wujkami. 

Boże. Na samą myśl o tym, że mogłaby mieć dziecko z Devem, czułam strach. 

Jerom starał się mnie zagadywać, abym nie bała się tak bardzo. Doceniałam jego starania, choć nie byłam w stanie się uspokoić. Drżałam niemiłosiernie do momentu, w którym samochód się zatrzymał. Gdy to się stało, jęknęłam. 

- Jesteśmy na miejscu, skarbie. Teraz zaniosę cię do pokoju, w którym za moment spotkasz się z Devem. 

Przerażona. 

Byłam przerażona. 

Płakałam, gdy Jerom wziął mnie na ręce i z pomocą Jahmela zanieśli mnie do domu. Nic nie widziałam przez opaskę na oczach. Przez kajdany nie mogłam się ruszyć. Byłam na ich łasce. Gdyby porwał mnie ktoś inny, na pewno panicznie bym się bała. Teraz też się obawiałam, ale nie aż tak bardzo jak w wypadku porwania przez kogoś obcego. Znałam Jeroma i Jahmela, więc wiedziałam, czego mogłam się po nich spodziewać. Nie miałam jednak pojęcia, czego mogłam spodziewać się po Devonie. 

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz