Devon
Niecały rok wcześniej
Uwielbiałem powroty do domu. Nie było nic piękniejszego niż wrócenie do ciepłego, bezpiecznego domu po całym dniu pracy. Moja praca nie należała jednak do zwyczajnych. Byłem kimś, przed kim matki ostrzegały swoje nastoletnie córki. Byłem kimś, za kogo mojej mamie byłoby wstyd, gdyby dzisiaj żyła. Byłem kimś, kto powinien spłonąć w ogniach piekielnych. Dzisiaj chyba nadszedł ten dzień.
Podjechałem pod dom jednym ze swoich nieprzyzwoicie drogich samochodów. Zaparkowałem przed fontanną i wyszedłem z pojazdu. Byłem zmęczony i marzyłem jedynie o tym, aby zostać przywitanym przez swoich najlepszych przyjaciół, a także kobietę, która znaczyła dla mnie wszystko.
- Dev? Mamy problem.
Gdy tylko wszedłem do domu, powitał mnie Jerom. Mój dwudziestopięcioletni przyjaciel, który był także moim współpracownikiem. Niejako byłem szefem Jeroma, który był przystojnym i wytatuowanym brunetem z kolczykiem w nosie, jednak traktowałem wszystkich na równi. Nikt nie był dla mnie gorszy czy lepszy.
Jerom był bez koszulki. Zwykle chodził ubrany, lub raczej rozebrany, właśnie w taki sposób. Mężczyzna miał zmarszczone brwi i patrzył na mnie ze smutkiem.
- Co się stało?
Zdjąłem buty i odłożyłem torbę z bronią na specjalny stół na korytarzu. Jerom skrzyżował ręce na raczej wychudzonej, ale ładnej piersi.
- Chodzi o Cleo.
Cleo. Moja ukochana dziewczynka.
Westchnąłem ciężko. Cleo ostatnimi czasy miała dużo problemów i większość dotyczyła mnie. Moja kruszynka bowiem miewała fazy, kiedy mnie uwielbiała i takie, kiedy mną gardziła. Nie uznawałem jej jednak za chorą psychicznie z prostego powodu.
Osiem miesięcy temu, w swoje dwudzieste czwarte urodziny, Cleo Montguez została przeze mnie porwana. Stało się to w prosty sposób. Nie planowałem uprowadzenia tej ślicznej brunetki. Po prostu pewnego dnia, podczas misji mającej miejsce na granicy Stanów i Meksyku, ujrzałem śliczną dziewczynę i zapragnąłem ją mieć. Uprowadziłem ją tego samego dnia, kiedy ją zobaczyłem. Gdy wracałem z misji, a ona wracała z zakupów do domu, zaciągnąłem ją do samochodu. Przy pomocy Jeroma i Jahmela, moich dwóch najlepszych przyjaciół i wspólników, udało mi się ją związać i uśpić. Cleo zasnęła w moich ramionach, a obudziła się tutaj. W Iranie.
Nie tak miało być. Zdawałem sobie z tego sprawę. Żadnej kobiecie nie życzyłem tego, co zrobiłem mojej niewinnej Cleo. Nigdy wcześniej nikogo nie porwałem i nawet o tym nie fantazjowałem. Ją po prostu musiałem jednak mieć. Zrobiłem jej krzywdę, ale czy tego żałowałem?
Nie.
Cleo nie miała rodziny. Była sama jak palec. Jej rodzina zostawiła ją samą, a potem gdzieś wyjechali. Moja dziewczynka miała przyjaciół, ale po jej zaginięciu nie zgłosili nawet sprawy na policję.
Zakochałem się w Cleo. Była inna od kobiet, które wcześniej poznałem. Nie miała ciętego języka. Nie była bezczelna. Nie była brutalna. Miała w sobie delikatność i łagodność. Mimo, że życie ją zraniło, ona nie pozwoliła na to, aby ją to opisywało. Cleo była moją małą wojowniczką.
- O co znowu chodzi, Jerom? - spytałem bruneta, choć marzyłem jedynie o tym, aby pójść do łóżka, wtulić się w miękkie ciało Cleo i iść spać.
- Od rana jest zdenerwowana i smutna. Nie zjadła obiadu, który przyrządził jej Jahmel. Nie chce wstać z łóżka. Jest z nią źle. Może powinna...
![](https://img.wattpad.com/cover/371807539-288-k467512.jpg)
CZYTASZ
Devon
ActionDevon podczas misji w Meksyku zauważa piękną dziewczynę, którą rozpaczliwie chce mieć. Mimo, że obiecał sobie nigdy nikogo nie porywać, zmienia zdanie na widok Cleo. Mężczyzna porywa swoją niewinną ofiarę do Iranu, gdzie mieszkają razem przez osiem...