15

1.5K 65 6
                                    

Devon

Była tutaj. Moja ukochana bogini znowu ze mną była. Stała nade mną prawie naga, podczas gdy ja przed nią klęczałem. Byłem zupełnie bezbronny i bezradny. Może byłem przestępcą, ale po tym, jak zostałem poddany torturom, moja pewność siebie stała się znikoma. Uważałem siebie za kalekę i kogoś bez wartości. Ona jednak tak mnie nie postrzegała. 

Gdy wszedłem do pokoju i zobaczyłem Cleo przykutą do krzesła, moje serce się uradowało. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek ją spotkam. Byłem pewien, że nasze uczucie miało należeć do historii. Przecież nie istniała żadna szansa za to, że ta wspaniała dziewczyna do mnie wróci.

Stało się jednak inaczej. Pomogli mi w tym Jerom i Jahmel. To im byłem wdzięczny za to, co zrobili. Gdyby nie ich pomoc, nie klęczałbym teraz nagi przed kobietą moich marzeń. 

Cleo była zmęczona. Na policzkach miała ślady łez. Wyglądała na wystraszoną i zszokowaną, ale i spokojną. Uśmiechała się lekko, gdy patrzyła na mnie klęczącego przed sobą. Obserwowała mnie tak, jakby ona również za mną tęskniła. Nie byłem pewien, czy było to możliwe, ale może ona także coś do mnie czuła. Może każąc Jeromowi i Jahmelowi ją porwać, nie zrobiłem jej krzywdy. 

Kiedy Cleo pozwoliła mi skinieniem głowy wylizać swoją cipkę, poczułem się tak, jakbym otrzymał najcenniejszy na świecie dar. Marzyłem o tym od kilku lat. Dlatego nie walczyłem ze swoim pożądaniem. Doprowadziłem dziewczynę do spełnienia, a potem się rozpłakałem. 

To ja powinienem przejąć nad Cleo kontrolę. To ja powinienem być jej panem. W końcu to ja ją uprowadziłem. To ja tamtego dnia przywiozłem ją do Iranu, niszcząc jej życie. Miała prawo mnie nienawidzić, ale było inaczej. 

Nie byłem jednak panem tej dziewczyny. Przynajmniej nie w tej chwili. Cleo bowiem stała nade mną jak moja właścicielka, a ja klęczałem przy jej stopach jak pokorny sługa. Niewielu mężczyzn zdobyłoby się na takie zachowanie wobec kobiety, ale ja chciałem czcić moją królową. Cleo nie miała pojęcia, jak wiele dla mnie znaczyła. Nawiedzała mnie każdej nocy we śnie. Często budziłem się z płaczem, a potem dotykałem się z myślą o niej. Bolało mnie to, że już nigdy więcej nie będzie mi dane ją zobaczyć, ale stało się inaczej. Ona tutaj była. Nie zamierzałem nigdy więcej pozwolić jej odejść. 

Pochyliłem się, składając jej pokłon. Ułożyłem dłonie na podłodze i przycisnąłem czoło do jej stóp. Moja rodzina byłaby mną w tej chwili zawiedziona. Wychowywano mnie na silnego faceta, a stałem się słaby. Słaby z miłości. 

- Błagam, nie zostawiaj mnie, aniołku. 

Mój głos zadrżał. Nie cierpiałem tego, że nie byłem w stanie być silniejszy. Wcale nie chciałem, aby Cleo uważała mnie za słabego faceta. Każda kobieta chciała mieć przy sobie pewnego siebie i silnego mężczyznę, który byłby w stanie zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. 

- Proszę, Cleo. Tak bardzo cię kocham. Wiem, że nie wyglądam już jak dawniej, ale to wciąż ja. 

Byłem taki żałosny. Tak cholernie żałosny. 

- Jesteś dla mnie całym światem - ciągnąłem, czując się jak na spowiedzi. - Kocham cię, dziecinko. Moje życie bez ciebie było pieprzonym piekłem. 

- Dev... 

- Nie zostawiaj mnie. Proszę, nie odchodź. 

- Ależ ja nigdzie się nie wybieram, Dev - odparła łagodnie, głaszcząc mnie po włosach. - Jestem tu z tobą. 

- Kurwa, tak bardzo cię za wszystko przepraszam, dziecinko. Tak bardzo przepraszam. 

- Dev, spokojnie. Jestem tutaj. 

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz