25

947 50 10
                                    

Cleo

Wstaliśmy. Oboje byliśmy nadzy i zmęczeni, ale wciąż nie mieliśmy siebie dość. Musiałam pomóc Devonowi się podnieść, gdyż jego noga odmówiła posłuszeństwa, ale nie było tak źle. Byłam z niego dumna, że rzucił się za mną w pościg mimo swojej niepełnosprawności. 

- Chętnie przerzuciłbym sobie ciebie przez ramię, aby móc zanieść cię tak do domu, ale nie dam rady tego zrobić.

Uśmiechając się do Devona, objęłam dłońmi jego twarz. Musiałam stanąć lekko na palcach, aby zrównać się z nim wzrokiem. Gdy to się stało, pocałowałam go w czubek nosa. 

- Nic nie szkodzi, mój panie. Z radością z tobą tam pójdę.

- Wiem, aniołku - odparł, parskając śmiechem. - Mój magiczny kutas cię oczarował. Już nigdy się od niego nie uwolnisz. 

Tym razem to ja się roześmiałam. Devon postanowił jednak zaprowadzić mnie do domu w nieco niekonwencjonalny sposób. Byłam naga i miałam na szyi skórzaną obrożę. Mój mężczyzna to wykorzystał. Przypiął mi do obroży smycz, po czym postanowił skuć mi ręce za plecami za pomocą skórzanych kajdanek. Podniecona, z mokrą cipką i ochotą na więcej, poczułam się szczęśliwa, gdy Dev zarzucił na ramię sportową torbą z naszymi ubraniami oraz zabawkami i wziął do ręki smycz. 

- Idziesz do niewoli. Jak się z tym czujesz, kochanie? 

Mruknęłam z zadowoleniem. Dev szedł obok mnie. Był to dosyć dziwny spacer, który można było określić jako randkę. Pasował jednak do nas. Nie byliśmy idealni i mieliśmy swoje perwersje. Dopóki jednak obie strony się na to zgadzały, nie widziałam w tym niczego zdrożnego. Ludzie na całym świecie uprawiali seks. Niektórzy delikatniejszy, inni ostrzejszy. Wszystko było w takich relacjach w porządku, jeśli obie strony zgadzały się na dane praktyki i otwarcie się ze sobą komunikowały. 

- Podobało ci się to? Ta scena?

Dev miał drżący głos. Z jednej strony cieszyłam się, że tak się przejmował, gdyż oznaczało to, że mu na mnie zależało. Z drugiej strony jednak nie chciałam, aby nieustannie tak się stresował. 

- Było cudownie. 

- Jak w twoich wyobrażeniach? 

- Nawet lepiej. Przerosłeś moje oczekiwania, Dev. 

Uśmiechnął się, kiwając głową. 

- Nie spodziewałem się, że kryje się w tobie taka diablica, skarbie. Kiedy byłaś u mnie wcześniej, byłaś cicha, wycofana i wstydliwa. Myślałem, że jesteś taka codziennie, ale okazało się, że się myliłem. 

- Ja też myślałam, że nie będą mnie kręcić takie zabawy - przyznałam, widząc w pobliżu dom. - Przy tobie jednak mogę być sobą. Dziękuję ci za to. 

W jego oczach w kolorze whisky zobaczyłam łzy. 

- Dev... 

- To ja co dziękuję, Cleo. Gdyby nie twoja otwartość i chęć nawiązania ze mną relacji, nie narodziłoby się między nami coś tak wyjątkowego. To wszystko twoja zasługa. 

Nie mówiliśmy już nic więcej, gdy szliśmy do domu. Im bliżej celu się znajdowaliśmy, tym większy czułam niepokój. W lesie nikt nie mógł mnie zobaczyć nagiej, skrępowanej i w obroży na szyi, ale w domu już tak. Devon nie mieszkał przecież sam. Byli tutaj również Jerom i Jahmel. Problem polegał jednak na tym, że chłopcy najpewniej nie mieliby absolutnie nic przeciwko temu, abyśmy wparowali do domu w takim stanie, w jakim byliśmy. 

- Aniołku, coś nie tak? Mam wrażenie, że się zestresowałaś. 

- Nie. To znaczy trochę tak. Obawiam się o Jeroma i Jahmela. 

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz