Cleo
- Uwielbiam grać w rugby. To moja największa pasja. Mam też kolekcję kart Pokemon. Dziewczyny lubię zabierać na randki do Central Parku. Och, chyba nie powinienem tego mówić.
Deuce się zaśmiał, a ja marzyłam o tym, aby stąd po prostu wyjść. Dobre wychowanie sprawiło jednak, że nie byłam w stanie tego uczynić. Poza tym Deuce był moim współpracownikiem. Gdybym go obraziła, nie dałby mi żyć.
Moja randka się upiła. Bałam się, że zaraz wyrzucą nas z Hotelu Plaza. Deuce stał się głośny i wulgarny.
- Chciałabyś zobaczyć kolekcję moich kart? Mam same najlepsze Pokemony. Chciałabyś popatrzeć na Charizarda? Może wolisz Mew?
Nie miałam pojęcia, czym były Pokemony. Nie interesowały mnie.
- Deuce, niedługo powinniśmy się zbierać. Za dwadzieścia minut zamykają.
- To już? - spytał, spoglądając na zegarek, choć byłam pewna, że w stanie, w którym się znajdował, i tak nic nie widział. - Czas z tobą szybko mi leci, moja mała Cleo. Chętnie zdarłbym z ciebie tą sukienkę.
Przywołałam kelnera. Poprosiłam go o rachunek. Zamierzałam zapłacić swoją połowę. Ku mojemu zdziwieniu, Deuce nie protestował. Pozwolił, abym zapłaciła za siebie, a nawet zażartował, że mogłam zapłacić również za niego. Tego jednak nie uczyniłam. Dbałam o pieniądze, które zostawił mi mój anioł stróż i które sama zarabiałam.
Deuce się zatoczył, gdy wstawał. Mężczyzna musiał złapać się stolika. Zaśmiał się.
Byłam przerażona. Domyślałam się, że będę musiała odprowadzić go do domu. Nie było bowiem mowy o tym, żeby miał wrócić do domu samochodem. Sama nie wiedziałam, jak dostanę się do siebie. Rachel nie miała prawa jazdy, a jeżdżenie metrem o tak późnej porze nie było bezpieczne. Uznałam więc, że najlepszym pomysłem będzie wybranie taksówki.
Kiedy wyszliśmy przed hotel, Deuce zaczął się głośno śmiać. Próbowałam odciągnąć go na lewo, gdzie znajdowały się taksówki. On jednak złapał mnie za dłoń i skręcił tak, że udaliśmy się do Central Parku.
- Deuce, jest już bardzo późno. Chce mi się spać. Poza tym to nie jest najlepszy pomysł, aby włóczyć się po Central Parku o tak późnej porze. Jestem pewna, że niebawem będą zamykać.
- D-daj spokój. Chodź z-ze mną.
Nie wiedziałam, co robić. Nie podobało mi się to, że w takich sytuacjach byłam taka uległa. Nie chciałam urazić uczuć mężczyzny, choć serce podpowiadało mi, abym zadbała o siebie, a nie o niego.
- Znam f-fajne miejsce, Claudio.
- Mam na imię Cleo.
- Ach, racja.
Deuce wciągnął mnie na uliczkę parku znajdującą się przy jeziorze. Czasami sama tutaj przychodziłam. Nigdy jednak nie odwiedziłam tego miejsca, gdy było tak ciemno i ponuro.
- Moja Cleo. Cleo. Cleo.
- Deuce, wracajmy do domu.
- Nie!
Spojrzałam na niego ze strachem.
- Nie krzycz na mnie - rozkazałam. - Nie życzę sobie, żebyś mnie tak traktował.
Deuce w jednej chwili wyglądał jak zbite dziecko.
- Przepraszam, Cl-Claudio.
- Cleo.
- Właśnie, Cleo! Claudia to moja była. Miała ciasną cipkę, ale małe cycki. Nie podobała mi się.
Odwróciłam się, chcąc pokierować mężczyznę do wyjścia z parku. Wyjęłam z torebki telefon komórkowy, aby napisać wiadomość do Rachel. Nagle jednak komórka została wytrącona mi z dłoni. Spojrzałam z niezrozumieniem i niedowierzaniem na mojego towarzysza.

CZYTASZ
Devon
ActionDevon podczas misji w Meksyku zauważa piękną dziewczynę, którą rozpaczliwie chce mieć. Mimo, że obiecał sobie nigdy nikogo nie porywać, zmienia zdanie na widok Cleo. Mężczyzna porywa swoją niewinną ofiarę do Iranu, gdzie mieszkają razem przez osiem...