52

986 39 2
                                    

Devon

Dzwoniłem do Samuela.

Wykonałem pierwsze połączenie.

Drugie.

Trzecie.

Kurwa, nic.

- Spokojnie, Devon. Musisz wziąć to na spokojnie.

Parsknąłem Jahmelowi prosto w twarz. Nigdy nie byłem dla niego taki niegrzeczny, ale ta sytuacja mnie przerastała.

Stałem w kuchni. Patrzyłem przez okno na ogród. Nie miałem już w sobie nawet łez, aby płakać. Moja wściekłość sięgnęła granic. Jerom musiał dać mi leki uspokajające, abym nie zwariował. Doceniałem ich wsparcie. Naprawdę je, kurwa, doceniałem, ale moi chłopcy chyba nie rozumieli, przez co przechodziłem.

- Dev, proszę...

- O co mnie prosisz, Jahmel? - spytałem, znowu parskając jak jakiś niewychowany gówniarz. - O co mnie, kurwa, prosisz?

- Musimy do niej jechać - błagał mężczyzna, próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale za wszelką cenę starałem się odwrócić wzrok. - Proszę, Devon. Nie możemy pozwolić, aby ten skurwysyn ją gwałcił!

- Myślisz, że tego nie wiem, Jahmel?! - krzyknąłem na chłopaka, łapiąc go za kark i opierając swoje czoło o jego tak, że nie mógł odwrócić ode mnie wzroku. - Myślisz, że chcę pozwalać na to, aby człowiek, który zniszczył mi życie, gwałcił moją ukochaną kobietę?! Proponowałem mu siebie, kurwa! Dla Cleo byłbym w stanie zrobić absolutnie wszystko! Z radością stałbym się dziwką Samuela, gdyby to mogło zagwarantować, że ten pieprzony śmieć zostawi ją w spokoju, ale on mnie, do kurwy nędzy, nie chce!

Po policzkach Jahmela spłynęły łzy. Mężczyzna był wściekły. Podobnie jak ja.

Odsunąłem się od Jahmela. Nie zamierzałem go zranić. Ten chłopak przeszedł w życiu piekło, a moim celem było uratowanie go.

Kochałem go. Darzyłem potężną miłością zarówno Jahmela, jak i Jeroma. Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Dla nich, kurwa, byłem w stanie zrobić nawet to, że podzieliłem się z nimi Cleo i byłem w stanie robić to po kres mojego istnienia na tym świecie.

Odsunąłem się od Jahmela tak, że moje plecy zderzyły się z lodówką. Mężczyzna odwrócił ode mnie wzrok. To, że płakał przeze mnie, było dla mnie ciosem. Mogłem jednak być mądrzejszy. Mogłem nie zachowywać się tak, jakbym pozjadał wszystkie rozumy świata. Tymczasem moja wściekłość była tak ogromna, że nie byłem w stanie zachować nad sobą panowania.

Po chwili do kuchni wkroczył Jerom. On również nosił na twarzy ślady cierpienia. Był jednak bardziej opanowany od nas. Zazdrościłem mu tego.

- Namierzyłem ich.

Natychmiastowo do niego podszedłem. Spojrzałem Jeromowi prosto w oczy.

- Jak?

- To było stosunkowo proste - powiedział, wzruszając ramionami, jak na komputerowego geniusza przystało. - Samuel nie zabezpieczył we właściwy sposób swojego telefonu, więc nie miałem żadnego problemu z tym, aby odnaleźć jego obecne położenie. Miejsce, w którym znajduje się Cleo, znajduje się sto pięćdziesiąt cztery kilometry od nas. Jest to chatka położona w lesie.

Powiedzieć, że byłem w szoku, to jak, kurwa, nic nie powiedzieć.

Wplotłem palce we włosy Jeroma i przyciągnąłem go do mocnego pocałunku. Nasze usta zderzyły się ze sobą tak, jakby nasze ciała były wygłodniałe. Szybko jednak oderwałem się od tego pocałunku, gdyż nie mieliśmy czasu do stracenia.

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz