37

629 33 2
                                    

Devon

Leżałem na plecach. Byłem nagi i spełniony. Podobnie jak Cleo.

Moja ukochana dziewczynka leżała na boku, przykryta kołdrą jedynie na wysokości pasa. Przytulała policzek do mojej piersi i głaskała mnie. Jej pieszczoty sprawiały, że czułem się jak w siódmym niebie. Już nigdy nie chciałem opuszczać tego miejsca. 

- Dziękuję, Dev. Nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. 

Spojrzałem jej w oczy i naprawdę ujrzałem w nich wdzięczność. Pocałowałem ją w czoło i wróciłem głową na poduszkę. Nie spodziewałem się, że seks z Cleo tak bardzo mnie wymęczy. Był to jednak cudowny seks i nie zamieniłbym go na nic innego. 

- Nie żałujesz, że nie założyłem prezerwatywy? 

- Nie - zaśmiała się, kręcąc głową, jakby nie rozumiejąc, skąd przyszedł mi do głowy taki głupi pomysł. - Chciałabym mieć w sobie twoje dziecko. Nie wiem, czy nam się uda, ale cuda się zdarzają, prawda? 

W oczach poczułem łzy. Miałem nadzieję, że pewnego dnia uda nam się stworzyć nowe życie. Nie wiedziałem, czy miałem być dobrym materiałem na ojca z takim wyglądem, ale byłem pewien, że dla tego dziecka zrobiłbym absolutnie wszystko. Kochałbym je i zapewnił jemu lub jej cudowne życie. Życie, w którym niczego by nie brakowało. 

Skoro Jahmel i Jerom postanowili się ze sobą związać, w ich przypadku nie mogliśmy liczyć na dziecko. Co prawda, mogli jedno adoptować, ale z ich historią i naszą sytuacją życiową nie byłoby to wcale takie proste. Życzyłem im wszystkiego, co najlepsze, ale musiałem zrozumieć, że nie wszystko było dla wszystkich. 

Czułem potrzebę, aby porozmawiać z Cleo. Dlatego położyłem dłoń na jej głowie. Dziewczyna spojrzała mi w oczy. Wciąż leniwie się do mnie uśmiechała. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Czekaliśmy na ten seks tak długo, że nie dziwiłem się, iż oboje poczuliśmy ulgę.

- Podobało ci się? Może powinienem coś zmienić? Wiesz, tak na przyszłość. 

Cleo pacnęła mnie dłonią w pierś. 

- Ale ty jesteś głupi. 

- Popraw mnie, jeśli się mylę, ale chyba powinienem się obrazić. 

Dziewczyna pokręciła głową. Pozwoliła, aby kołdra zsunęła się z jej nagiego ciała. Cleo usiadła na mnie okrakiem i zarzuciła mi ręce na szyję. Musiałem lekko się podnieść tak, aby opierać się plecami o wezgłowie łóżka. Dzięki temu mogłem z łatwością patrzeć w jej śliczne oczy. 

- Dev, kiedy przestaniesz tak bardzo wszystkim się przejmować? Mam wrażenie, że odkąd jesteśmy oficjalnie w związku, bardzo się katujesz. Nie chcę, abyś to robił. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. 

Przewróciłem oczami. Doceniałem jej miłe słowa, ale zupełnie w nie nie wierzyłem.

- Kochanie, zrozum mnie. Spotkało mnie coś strasznego. Ja... 

- To już koniec - rzekła stanowczo, kładąc dłonie na moich policzkach. - Nigdy więcej nic złego cię nie spotka, skarbie. Jesteś mój i nie pozwolę, aby spotkała cię jakakolwiek krzywda. Będę cię bronić, Dev. Zawsze będę to robiła. 

Położyłem dłoń na tyle jej głowy i przyciągnąłem ją do pocałunku. Cleo mi się poddała. Rozchyliła wargi i pozwoliła, abym ją pocałował. Z całą miłością, jaką w sobie miałem. 

Wiedziałem, że musiał nadejść czas, kiedy mogłem uporać się ze swoimi demonami. Nie mogłem wiecznie żyć w nienawiści do samego siebie. Przed torturami jednak taki nie byłem. Wszystko uległo zmianie, gdy na moim ciele pojawiło się mnóstwo blizn, a moja noga stała się kaleka. 

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz