36

1.1K 53 3
                                    

Devon

Wplotłem palce we włosy Cleo. Odchyliłem jej głowę do tyłu. 

W jej oczach widziałem żar. Gdy nazwała mnie tatusiem, co raczej nie było dla niej komfortowe, moje ego się ucieszyło. Nie mogłem nic poradzić na rosnącą w moich spodenkach erekcję. 

- Najpierw podejdź na czworakach do wanny i zakręć wodę. Chyba nie chcemy, aby wylała nam się na podłogę, prawda? 

Moja seksowna dziewczynka podeszła do wanny na czworakach, celowo kołysząc tyłkiem, aby mnie kusić. Nie obchodziło mnie to, że miała na sobie ubranie. Naga czy ubrana, Cleo była boginią. Ja za to byłem jej wyznawcą. Chętnie padłbym przed nią na kolana, aby wycałować jej stopy, ale w tej chwili to ona była moją niewolnicą, a ja byłem... Cóż, jej tatusiem.

Po tym, jak Cleo zakręciła wodę, podeszła do mnie na czworakach. Znów przede mną uklęknęła. Na szczęście klęknęła na dywaniku, aby było jej wygodnie. Cieszyłem się z tego. Jej wygoda i bezpieczeństwo wiele dla mnie znaczyły. 

- Rozbierz się, maleńka. Do naga. Możesz wstać. 

Cleo posłusznie się podniosła. Zdjęła przez głowę koszulkę. Nie miała na sobie stanika, więc jej nagie cycki wyskoczyły na wierzch ku mojej uciesze. Następnie pozbyła się spodenek i majtek. Gdy stanęła przede mną zupełnie naga, obróciła się wokół własnej osi. Wiedziała, co zrobić, aby mnie kusić. 

- Piękna. Absolutnie zachwycająca. 

- Dziękuję, panie. 

Ach, czyli wracaliśmy do pana. Dla mnie w porządku. Lepsze to niż nic. 

- Padnij przede mną na kolana i rozbierz mnie.

Uśmiechając się, wykonała moje polecenie. Zdjęła mi spodenki i bokserki. Gdy to robiła, mój fiut wyskoczył z bokserek i trącił dziewczynę w nos. Moja urocza niewolnica parsknęła śmiechem. Cieszyłem się, że byliśmy taką parą, która nie wstydziła się radości w łóżkowych zabaw. Wiele par w trakcie seksu starało się zachowywać poważnie, w ogóle się nie śmiejąc i nie żartując, jakby w obawie, że to sprawi, iż magia zniknie. 

W naszym przypadku tak jednak nie było. Świetnie się bawiliśmy, a miało być tylko lepiej. Tego byłem pewien. 

- Mojego fiuta do ciebie ciągnie, złotko.

- Też tak mi się wydaje, panie.

- W takim razie zajmij się nim, jak na grzeczną niewolnicę przystało. 

Cleo z radością objęła dłonią mojego fiuta. Patrząc mi w oczy, polizała jego czubek. Przeszły mnie dreszcze. Było mi tak dobrze. Miałem cudowne doświadczenia wizualne, jak i cielesne. Wprost nie mogło być lepiej. 

Położyłem dłoń na głowie dziewczyny, chcąc kontrolować jej tempo. Mimo, że spieszyło mi się do orgazmu, tak z drugiej strony nie chciałem za nim gonić. Ta chwila była magiczna. Każda chwila spędzona z Cleo była dla mnie pieprzonym błogosławieństwem. Po tym, co przeżyłem u Samuela i Carmichaela, zamierzałem cieszyć się każdą chwilą swojego życia. Każdą. Nawet tą najgorszą. 

Teraz jednak nie było źle. Było wspaniale. Nie miałem prawa na nic narzekać. Co więcej, chciałem czuć radość i bezbrzeżne szczęście. Musiałem sobie na to pozwolić. 

- Och, tak. Boże, jesteś taka piękna. Moja Cleo. 

Patrząc na nią, niechcący zobaczyłem w niej dziewczyny, które poznałem w niewoli. Wszystkie po kolei się mną zajmowały. Niewolnice Samuela i Carmichaela sprawiały mi przyjemność w trakcie tortur. Niejednokrotnie na ich smutne twarze spływała krew z ran, które powstawały w trakcie tortur na moim ciele. Nikomu tego nie życzyłem. Choć nie. Samuelowi życzyłbym wszystkiego, co najgorsze. 

DevonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz