Cleo
- To co? - spytałam, klaszcząc w dłonie. - Co powiecie na kolejną zabawę w ogrodzie?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- To chyba za wcześnie.
- Kurwa, tak!
Ostatnie zdanie należało do Jahmela. Devon i Jerom spojrzeli na niego z niedowierzaniem, po czym parsknęli śmiechem.
- Mieliśmy być ze sobą szczerzy, tak? - spytał Jahmel. - Jestem więc szczery. Bardzo chciałbym się z wami pobawić, ale skoro wy nie jesteście na to gotowi, do niczego nie będę was zmuszał. Poza tym chyba każde z nas musi przyzwyczaić się do tego, co się stało.
Jahmel miał rację. To, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut, było szalone. Sama nie wiedziałam, czy właściwie postępowałam, ale nie chciałam doprowadzić do tego, aby chłopcy dłużej się kłócili.
Poza tym, po prostu tego chciałam. Wydawało mi się to kompletnie niepoprawne, ale czy nie o tym właśnie marzyłam? Czy nie chciałam tego, aby wszyscy moi ukochani mężczyźni się mną zajęli? Czy naprawdę nie chciałam ponownej zabawy w ogrodzie? I wszystkiego, co miało nadejść w związku z tym?
Devon wstał. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzał mi w oczy. Wystarczyło jedno spojrzenie, abym zrozumiała, o co mu chodziło.
- Spotkamy się z wami później. Teraz się przejdziemy.
Poddałam się Devonowi, gdy ten zabrał mnie poza mury posiadłości. Wyszedł ze mną do lasu, po którym nie tak dawno temu mnie gonił. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o tym. Nie mogłam się doczekać kolejnej takiej zabawy. Na samą myśl o tym, że do Deva mogli dołączyć Jahmel i Jerom, czułam się niesamowicie. Moja cipka się zaciskała i robiła się mokra.
Dev przez dłuższy czas nic nie mówił. Bałam się, że miał mi za złe to, że wtrąciłam się do ich rozmowy pod altaną. Nie chciałam, aby Devon był na mnie zły. Kochałam go do szaleństwa. Miałam nadzieję, że nie uznał mojej propozycji za zdradę. Tego bym nie zniosła. W szczególności nie po tym, jak kilka godzin temu odebrał mi dziewictwo.
Cierpliwie czekałam na to, aż zacznie mówić. Nie chciałam na niego naciskać. Czułam się winna. Moje podniecenie zmieniło się we wściekłość i bezradność. Nie tego chciałam. Naprawdę nie tego.
Devon zaprowadził mnie do miejsca, w którym ostatnio się ze sobą zabawialiśmy. Stanął ze mną pod drzewem. Wiele bym dała, aby wyciągnął kajdanki i mnie nimi skuł.
Spojrzałam w oczy mojemu mężczyźnie. Złapałam go za obie ręce. Nie chciałam, aby się ode mnie oddalał. Zarówno fizycznie, jak i mentalnie.
- Dev, czy jesteś na mnie zły?
Zmarszczył brwi, potrząsając głową.
- Jakim sposobem mógłbym być na ciebie zły? Po tym, jak wiele dobra wniosłaś do mojego życia?
Wzruszyłam bezradnie ramionami. Robiłam się coraz bardziej niecierpliwa.
- Nie jesteś więc na mnie zły? Za to, co zaproponowałam tobie i chłopakom?
- Nie jestem zły.
- Zazdrosny?
Pokręcił przecząco głową.
- Nie. Nie jestem zazdrosny i to mnie właśnie, kurwa, zadziwia.
- Może chodzi o to, że ufasz swoim przyjaciołom? Nie musisz być o mnie zazdrosny, bo im ufasz?

CZYTASZ
Devon
ActionDevon podczas misji w Meksyku zauważa piękną dziewczynę, którą rozpaczliwie chce mieć. Mimo, że obiecał sobie nigdy nikogo nie porywać, zmienia zdanie na widok Cleo. Mężczyzna porywa swoją niewinną ofiarę do Iranu, gdzie mieszkają razem przez osiem...