Devon
- Jestem za.
Spojrzałem na Jahmela. Uniosłem brwi w niedowierzaniu. Mogłem uwierzyć we wszystko, ale nie w to, że cichy i wiecznie spokojny Jahmel zgodzi się bez wahania na ponowne porwanie Cleo.
- Mówisz poważnie? Nie oszukujesz mnie?
Pokręcił przecząco głową. Nasza trójka siedziała w kuchni przy stoliku i dywagowała nad planem porwania.
- Brakuje mi Cleo. Możesz mi nie wierzyć, Dev, ale życie bez niej jest koszmarem. Ta dziewczyna wnosiła światełko do naszego życia. Poza tym ty bez niej także cierpisz. Nie myśl sobie, że tego nie widzimy.
Nerwowo bawiłem się palcami dłoni. Jahmel miał jednak rację. Bez Cleo usychałem jak kwiat bez wody. Ta dziewczyna była dla mnie wszystkim. Kochałem ją z całego serca. Nie bez powodu mawiało się jednak, że jeśli się kogoś kochało, należało pozwolić tej osobie odejść. Tak postąpiłem, ale teraz cholernie tego żałowałem.
- Nie powinniśmy tego robić. Cholera, nie mogę ponownie jej na to skazać - wybąkałem jak dzieciak.
- Może w takim razie chciałbyś, aby Cleo ponownie została narażona na gwałt?
Przełknąłem ślinę, kręcąc głową.
- Tak myślałem - rzekł Jahmel. - My się wszystkim zajmiemy, szefie. Wiemy, że ze swoją kontuzją nie będziesz w stanie zachowywać się tak, jak wcześniej. Nie masz już takiej mobilności, jak kiedyś. Nie mówię tego, aby sprawić ci przykrość. Absolutnie nie. Uratowałeś mnie w momencie, w którym najbardziej cię potrzebowałem, Dev. Z Jeromem było podobnie. Chcemy ci się w końcu odwdzięczyć za to, ile dla nas zrobiłeś. Razem z Jeromem polecimy więc do Paryża. Porwiemy Cleo.
Kurwa. To ja powinienem ją porwać. Nie oni.
- Chłopaki, ale...
- Wystarczy, że wyrazisz zgodę - rzekł Jerom, który odezwał się po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia tej rozmowy. - Powiedz słowo, a my to zrobimy. Prędzej czy później i tak będziemy musieli ją porwać. Wszystkim się zajmiemy, Dev.
Miałem w głowie tak wiele myśli. Wiele sprzecznych myśli, które walczyły w mojej głowie o dominację.
Chciałem tego. Nie miałem zamiaru kłamać. Oczywiście, że chciałem ponownie mieć Cleo przy sobie. Nie tylko z własnych egoistycznych pobudek, ale także dlatego, że gdyby była z nami, miałaby zapewnione bezpieczeństwo. Nie musiałbym się martwić o to, że jakiś skurwiel ją zgwałci albo zabije.
Życie bez Cleo mnie niszczyło. Nie miałem pojęcia, co ona do mnie czuła, ale chyba nie chciała wracać do swojego porywacza. Mimo wszystko, prowadziła dosyć ryzykowny tryb życia. Rozumiałem to, że chciała uciec do Paryża, mając dość Nowego Jorku, ale nie powinna z wszystkimi się tak bratać. Nie powinna zaprzyjaźniać się z jakimś facetem, którego w ogóle nie znała. Mój aniołek słynął z tego, że miał zbyt dobre serce.
Rozważałem w głowie wszystkie za i przeciw. Miałem w głowie tak dużo myśli naraz, że miałem wrażenie, jakby łeb za moment miał mi eksplodować.
Spojrzałem na Jeroma i Jahmela. Ufałem im i wiedziałem, że gdybym postanowił zlecić im porwanie Cleo, zajęliby się tym jak fachowcy. Na pewno byliby dla niej delikatni. Przeprowadziliby porwanie jak profesjonaliści. Problem polegał jednak na tym, że ja również chciałem być przy tym obecny.
To ja byłem panem Cleo. To ja ją uprowadziłem. To ja ją kochałem.
Nie byłem już tak sprawny, jak wcześniej. Moje ciało się zmieniło. Chodziłem o lasce jak jakiś starzec. Nie mogłem biegać i wykonywać ryzykownych manewrów. Twarz miałem pokrytą bliznami, podobnie jak pierś i uda. Na moich plecach znajdował się wyryty napis głoszący, że byłem dziwką. Zabawne i tragiczne zarazem było to, że nie mogłem być dziwką, gdyż nigdy z nikim nie spałem.

CZYTASZ
Devon
AcciónDevon podczas misji w Meksyku zauważa piękną dziewczynę, którą rozpaczliwie chce mieć. Mimo, że obiecał sobie nigdy nikogo nie porywać, zmienia zdanie na widok Cleo. Mężczyzna porywa swoją niewinną ofiarę do Iranu, gdzie mieszkają razem przez osiem...