49.

270 25 53
                                    

Drake przebudził się mlaszcząc z niesmakiem. Wypity w nocy alkohol wciąż z niego nie wywietrzał. Chciał zmienić pozycję, ale ćmiący ból w skroniach uniemożliwił mu to. Pozostał więc na plecach i powiódł wokół samymi oczami. Pokój był skąpany w półmroku, ale wydawał mu się znajomy, więc uznał, że musi znajdować się we własnym łóżku. Krzywiąc się odwrócił głowę w bok w poszukiwaniu butelki z wodą, którą zwykle stawiał gdzieś w pobliżu, wiedząc, że może jej potrzebować po podobnych libacjach.

W gardle czuł istną suszę, ale zbawiennej cieczy nigdzie nie było. Dojrzał za to blond kosmyki, wystające spod kołdry. Z uśmiechem sięgnął do miękkich pukli i bawił się nimi chwilę, nim wziął je w garść i przyciągnął ich właściciela do siebie. Bez namysłu wepchnął jego głowę pod kołdrę, wolną ręką zsuwając bieliznę z bioder.

- Mick'i zrób mi porannego... – wymruczał niewyraźnie.

Nic nie działało na niego lepiej niż odrobina seksu o poranku, jednak nim jeszcze skończył zdanie, zrozumiał, że coś jest nie tak. Zamiast przestraszonego, posłusznego ruchu chłopaka, poczuł nagły opór a potem zirytowany pomruk. Zamarł na chwilę i odrzucił kołdrę, unosząc się na łokciu. Wpatrywał się w zdumioną, rozespaną twarz Akihito, który wyglądał, jakby kompletnie nie rozumiał, dlaczego przed jego nosem ktoś bezceremonialnie macha czymś, czego absolutnie nie powinien widzieć o poranku.

Po kilku sekundach zaskoczenia, Aki uniósł brew oraz kącik ust w zaczepnym, leniwym uśmiechu. Przytknął policzek do wyprężonego narządu, tuż przed swoją twarzą i łasił się do niego niczym kociak.

- Twoja adoracja mi schlebia, kochanie, ale ostrzegam, że mam takiego kaca, że prędzej puszcze ci tu pawia, niż wezmę twojego fistaszka do ust – zażartował sennie.

Drake natychmiast go puścił, w jednej chwili orientując się w sytuacji i ledwo tłumiąc śmiech zażenowania.

- Zapomniałem, że piłem wczoraj z tobą – Drake powiedział pod nosem, usiłując usiąść, ale pokój zakołysał się niebezpiecznie.

Akihito przeciągnął się z westchnieniem i korzystając z okazji, przysunął się bliżej, układając się wygodnie na jego udzie.

- Zostań tak chwilę – mruknął, przymykając oczy. – Zrobiło się ciepło i całkiem mi tu dobrze

Drake jednak szybko zrzucił go z siebie, wciągając na tyłek bokserki.

- Zapomnij. Która godzina? – spytał, sięgając po komórkę.

- Czy to ważne?

Aki przeciągnął się, ziewając. Leżał teraz w poprzek łóżka, spychając kołdrę na podłogę, ale wyraźnie dobrze czuł się w tej pozycji. Drake spojrzał na wyświetlacz komórki i zmarszczył brwi.

- Jest po dziewiątej. Powinienem być w biurze – mruknął, przecierając twarz dłonią.

Akihito podparł się na łokciu, patrząc na niego z niedowierzaniem.

- Naprawdę zaplanowałeś sobie pracę na dziś? Myślałem, że zostaniesz u mnie na kilka dni – wyznał z pewnym żalem.

Drake westchnął ciężko, wstając z łóżka i sięgając po resztę swoich rzeczy.

- Mam nieszczególny okres, Aki. Nie mogę sobie pozwolić na kolejny urlop

Akihito przewrócił oczami. Doskonale wiedział o wszystkich jego kłopotach, bo osobiście łagodził napiętą sytuację ze służbami porządkowymi i zbierał pokłosie decyzji przywódcy yakuzy, który wbrew jego zaleceniom zdecydował się usunąć głównego komendanta z tego świata.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz