Lu poruszał się po kuchni machinalnie. Przygotowywał śniadanie tak wiele razy, że nie musiał szczególnie się nad tym skupiać. Przez to jego myśli błądziły gdzieś daleko, zabierając go do wspomnień, które wolałby zapomnieć a jednocześnie nie chciał ich stracić.
Na samą myśl o karze, którą otrzymali z Makoto, gdy już wyzdrowiał, bolały go plecy. Starszy był wtedy odpowiedzialny za podawanie mu leków, więc został ukarany za niedopilnowanie swoich obowiązków. On zaś oczywiście za kłamstwo i celowe wpędzenie się w chorobę. Nawet nie próbowali dyskutować z Panem, po prostu poddali się dyscyplinie, którą im wymierzył.
Akihito ustawił ich pod ścianą w pokoju uciech, każąc oprzeć o nią ręce. Rzadko ich chłostał, ale tamtego wieczoru chciał się zabawić, jak sam to ujął. Jako że Makoto był starszy i bardziej doświadczony, nakazał mu odgadywać, czym jest bity. Jeśli zgadł to kończyło się na jednej serii i Pan zmieniał narzędzie. Jeśli nie to był bity tak długo aż w końcu trafił.
Lu, z racji, że dopiero co wyzdrowiał, otrzymywał tylko pojedyncze serie. Ale Akihito miał wyjątkowo ciężką rękę. Ból był nie do zniesienia, przez co krzyczał niemal przy każdym ciosie. W pewnej chwili poczuł mały palec Makoto, który delikatnie chwycił jego własny, chcąc dodać mu otuchy. Gest ten, choć tak niewielki, miał dla Lu ogromne znaczenie. Tylko dzięki wsparciu przyjaciela przetrwał tamten wieczór... I wiele kolejnych.
Kiedy Akihito wreszcie dotarł do ostatniej serii, ich dłonie były mocno splecione. Pan nie odpuścił sobie kilku uszczypliwych uwag w stylu „trzymacie się za rączki jak panienki", ale wydawał się wyjątkowo zadowolony, że wspierają się wzajemnie.
Wracając do rzeczywistości Lu postawił filiżankę Pana na stole i to w samą porę, bo Akihito właśnie do nich zszedł. Wzdychając cicho Lu usiadł ze wszystkimi do stołu, decydując się na to, by powiedzieć Panu o gorączce. Dziś nikt się nie spóźnił i obyło się bez innych wpadek, więc liczył, że mężczyzna będzie w dobrym nastroju. A jeśli nie, no cóż... I tak musiał to zrobić.
Na szczęście obyło się bez żadnych ekscesów przy śniadaniu. Pan pozwolił mu nawet położyć się na parę godzin, gdy już upora się ze sprzątaniem po posiłku. Lu był za to szalenie wdzięczny, bo czuł, jak gorączka osłabia go z każdą chwilą, ale mimo to sprawnie dokończył swoje obowiązki. Właśnie zamknął zmywarkę i miał ją włączyć, gdy usłyszał za sobą kroki.
Odwrócił się i wydał z siebie cichy, pełen przerażenia pisk. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, znalazł się przyciśnięty do blatu. Jego ciało instynktownie spięło się w reakcji na bliskość Akihito, który napierał na niego całą swoją osobą. Chciał się wyrwać, uciec, ale zanim mógł zareagować, Pan chwycił go za żuchwę. Lu syknął z bólu, gdy smukłe palce mężczyzny zacisnęły się na jego twarzy, brutalnie rozwierając usta.
Przerażony złapał mocno brzeg blatu, starając się stłumić instynktowny odruch odepchnięcia napastnika. Wiedział, że jakikolwiek opór mógłby tylko pogorszyć sytuację. Oczy Pana były zimne, beznamiętne, gdy jednym ruchem wcisnął mu do gardła tabletkę. Lu natychmiast zaczął się krztusić, usiłując pozbyć się obcego ciała z przełyku.
- No łykaj – Akihito mruknął obojętnie, jakby cała ta sytuacja po prostu go nudziła.
Bursztynowe oczy Lu napełniły się łzami, ale w końcu zdołał połknąć gorzką tabletkę. Dopiero wówczas uchwyt został zwolniony a Akihito, jakby nigdy nic, opuścił kuchnie. Przez nagły brak podpory Lu osunął się roztrzęsiony na podłogę. Czuł jak całe jego ciało wpada w niekontrolowany dygot, wywołany przejmującym strachem. Skulił się, osłaniając głowę rękoma, jakby próbował ochronić się przed tym, co mogło nadejść. To co Pan zrobił mu wczoraj w kuchni, gdy rozpakowywał przyniesione przez kuriera zakupy, wciąż było zbyt świeże, zbyt bolesne, by mógł o tym zapomnieć.
CZYTASZ
Cena Pożądania (Yaoi)
RomanceMick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mic...