46.

348 32 15
                                    

Drake rozejrzał się obojętnie po twarzach gości, rozpoznając kilka znanych sobie osób. Nie tylko znajomych Akihito, ale i polityków czy ludzi z półświatka. Atmosfera w salonie była tak ciężka, że można ją było kroić nożem.

- Skoro chłopcy nie potrafią się zachować, może warto odesłać ich na górę? – zaproponował subtelnie gospodarzowi. – Mogą zabrać Mick'a i pokazać mu swój pokój – dodał z lekkim uśmiechem.

Akihito prychnął lekceważąco.

- Lu, idź na górę – polecił chłodno, nie zaszczycając spoliczkowanego chłopaka większą dozą uwagi.

Szukał kogoś w tłumie, a gdy już go dojrzał pstryknął palcami jakby przywoływał kelnera. Chłopak o brązowych włosach, który podawał prezenty, odłożył jeden z nich na miejsce i wyprostował się niczym struna.

- Makoto, odpowiadasz za nich – pan domu rozkazał, jakby nie miał wątpliwości, że wszystko potoczy się zgodnie z jego wolą.

Młodzieniec skłonił się z najwyższą powagą i wykonał ponaglający gest w stronę pozostałeś dwójki. Mick nie był pewien, czy rzeczywiście powinien z nim gdziekolwiek iść, ale Drake od razu rozwiał jego wątpliwości, skinieniem głowy. Dopiero wtedy blondyn zebrał się w sobie i ruszył za nieznajomymi w kierunku schodów, starając się nie potrącić po drodze żadnego z gości, których, choć pewnie tylko mu się wydawało, zgromadziło się wokół zaskakująco dużo.

W salonie pozostał jeszcze jeden chłopak, ten, który stał w rogu, skuty złotą biżuterią. Odważył się unieść głowę i popatrzeć na Akihito z nadzieją w oczach, jakby liczył, że również zostanie odprawiony. Mężczyzna spojrzał na niego jednak z irytacją, gromiąc go srogim spojrzeniem, które natychmiast stłumiło wszelkie jego oczekiwania.

Dopiero kiedy Drake poklepał Akihito po ramieniu, zwracając tym samym jego uwagę na siebie, twarz gospodarza znów się rozpromieniła. Opatulił się on puchatym, białym kocem niczym ponczo i objął przyjaciela z czułością, jakby nie widzieli się co najmniej pół wieku. Dziękując mu jednocześnie za ten jakże osobisty podarek.

- Pilnuj się Aki. Są tu ludzie, którzy mogą ci zaszkodzić – Drake ostrzegł, szepcząc mu przy tej sposobności do ucha.

Akihito roześmiał się lekko, jakby ta uwaga była niczym więcej niż żartem. Tymczasem Mick, wspinając się po schodach za dwójką chłopców, słyszał jeszcze, jak rozmowy na dole wracają do poprzedniego rytmu.

Został poprowadzony długim korytarzem, do pokoju, znajdującego się najdalej po lewej. Gdy tylko przekroczyli jego próg najstarszy z nich obejrzał twarz spoliczkowanego kolegi. Mimo sporej niechęci tego drugiego.

- Warga jest cała. Wszystko gra, tylko przyłóż sobie coś zimnego – skwitował kiwając głową, jakby chciał dodać swoim słowom znaczenia.

Jednak Lu zdawał się wcale nie podzielać tego zdania. Z jego oczu popłynęły wstrzymywane dotąd łzy a głos, który z trudem wydobył z siebie, był pełen rozpaczy.

- Nic tu nie gra – powiedział cicho z bólem. – Wyśmiałem Pana...

Makoto spojrzał na niego wzrokiem pełnym współczucia, ale niezrażony próbował go pocieszyć.

- Nie przejmuj się tak. Pan na pewno się dzisiaj upije i o wszystkim zapomni. Będzie dobrze – zapewniał.

Lu pociągnął nosem i nie chcąc przedłużać tej bezcelowej dyskusji po prostu pokiwał głową na znak zgody. Choć on już tam wiedział swoje. Na samą myśl o możliwych konsekwencjach, aż bolał go brzuch.

Tymczasem Mick stał oparty o drzwi, czując się niezręcznie. Nie chciał przerywać rozmowy między chłopcami, ale ich uwaga szybko zwróciła się ku niemu. Patrzyli na niego, jakby czegoś od niego oczekiwali, a Mick nie do końca wiedział, jak powinien się w tej chwili zachować. Może wypadałoby się przedstawić? Ale przecież znali już swoje imiona, które zostały wygłoszone w salonie. Przełknął z wysiłkiem.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz