Pedri leżał na kanapie, wyraźnie zaniepokojony sytuacją, w której się znalazł. Gavi, wtulony w jego nagą klatkę piersiową, zaczął powoli zasypiać, a jego oddech stawał się coraz spokojniejszy i głębszy. Młodszy zawodnik trzymał go mocno, obejmując jego talię, jakby Pedri był jakąś życiową kotwicą, której Gavi nie chciał puścić. Co on do cholery robi? - pomyślał Pedri, czując jak jego ciało napina się pod wpływem tego nagłego, nieoczekiwanego kontaktu.
Z każdą chwilą Pedri czuł, jak jego serce zaczyna bić coraz szybciej. Nigdy nie był typem osoby, która łatwo poddawała się takim gestom bliskości. Zawsze trzymał dystans, a Gavi nieustannie ten dystans przekraczał, jakby nie zauważał granic, które Pedri próbował wokół siebie zbudować. Czuł, jak drżą mu ręce, nie wiedząc, co z tym wszystkim zrobić. Czy on naprawdę musi zawsze się tak do mnie przytulać?
Gavi leżał nieruchomo, a jego głowa oparta na klatce piersiowej Pedriego wydawała się ważyć tonę. Młodszy piłkarz objął go mocniej, zaciskając ręce wokół jego talii, jakby zamierzał się już stamtąd nie ruszać. Pedri spojrzał w dół na Gaviego, który wyglądał, jakby zasnął - jego twarz była spokojna, a usta delikatnie rozchylone. Śpi - pomyślał Pedri, starając się jakoś uspokoić.
- Cholera - mruknął do siebie cicho, próbując się ruszyć, ale Gavi ścisnął go jeszcze mocniej, co sprawiło, że Pedri poczuł się jak w pułapce. Co ja mam teraz zrobić?
Czując, że nie ma zbyt wielu opcji, Pedri podjął najdelikatniejszy z możliwych gestów. Jego ciało wciąż było napięte, ale powoli, niechętnie, podniósł rękę i delikatnie objął Gaviego. Zrobił to z takim oporem, jakby każda sekunda tego gestu była dla niego męką, ale jednocześnie wiedział, że nie może po prostu zrzucić młodszego z siebie. Dobra, tylko na chwilę - uspokajał sam siebie. Jego twarz wyrażała wszystko, czego słowa nie mogły - wyraźnie nie chciał tego robić, a jego mina była pełna niezadowolenia i irytacji.
Przez chwilę Pedri sądził, że Gavi naprawdę zasnął. Zaczął się nawet uspokajać, myśląc, że przynajmniej młodszy piłkarz nie będzie już gadał ani niczego od niego wymagał. Ale wtedy nagle usłyszał ciche chichotanie. Gavi, jak się okazało, wcale nie spał. Młodszy zawodnik uniósł lekko głowę, spojrzał na Pedriego z szerokim, figlarnym uśmiechem i zaczął się śmiać.
- Wiedziałem, że się złamiesz! - wybuchnął śmiechem Gavi, jego oczy błyszczały od radości. - Przytuliłeś mnie! Wiedziałem, że nie jesteś taki zimny!
Pedri natychmiast poczuł, jak całe jego ciało sztywnieje. Co do cholery? On to wszystko udawał? W jego głowie kłębiły się myśli, a frustracja rosła. Czuł, jak gniew zaczyna go zalewać. Gavi go nabrał, zagrał na jego emocjach i teraz miał czelność się z tego śmiać?
- Ty pieprzony gówniarzu! - warknął Pedri, gwałtownie odpychając Gaviego od siebie, co sprawiło, że młodszy piłkarz spadł z niego na kanapę. - Udawałeś? Cały ten czas, kurwa, udawałeś?
Gavi, mimo że został dosłownie zepchnięty, nadal się śmiał. Siedział na kanapie, masując się po ramieniu, ale jego twarz promieniała radością.
- No nie mogłem się powstrzymać! - odpowiedział z rozbrajającą szczerością. - Było warto zobaczyć, jak próbujesz mnie przytulić, Pedri. To było urocze!
Pedri poczuł, jak jego krew zaczyna wrzeć. Urocze? On nazywa to uroczym? W tej chwili miał ochotę dosłownie wyrzucić Gaviego za drzwi. Cała ta sytuacja była jednym wielkim żartem, a on stał się jego ofiarą. Gavi, jak zawsze, przekroczył granicę - granicę, którą Pedri starał się utrzymać z taką pieczołowitością.
- Jesteś popieprzony, Gavi! - wybuchnął, podnosząc się gwałtownie z kanapy. - Myślisz, że to zabawne? Że możesz mnie wkurwiać w nieskończoność? Co do cholery jest z tobą nie tak?!
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?