Pedri i Gavi wyruszyli na zakupy zimowym wieczorem, kiedy miasto było przyozdobione świątecznymi lampkami, a chłodny wiatr przypominał o nadchodzących świętach. Ulice Barcelony tętniły życiem, ludzie przemierzali je z torbami pełnymi prezentów, a galeria handlowa, do której zmierzali, błyszczała w oddali. Pedri prowadził swój samochód pewnie, choć w radiu cicho grały świąteczne piosenki, których zazwyczaj unikał. Obok niego, na miejscu pasażera, Gavi był w swoim żywiole - gestykulował żywo, opowiadając o pomysłach na prezenty i o tym, co chciałby znaleźć pod choinką.
- A ty? - zapytał w końcu Gavi, odwracając się do Pedriego. - Czego chciałbyś na święta?
Pedri rzucił mu krótkie, znużone spojrzenie, choć w kąciku jego ust można było dostrzec cień czegoś, co mogło być zalążkiem uśmiechu.
- Nie potrzebuję niczego - odparł lakonicznie, jak zwykle unikając bardziej osobistych wyznań.
- Jesteś niemożliwy - jęknął Gavi, przewracając oczami. - Jak można nie chcieć niczego? Nawet skarpet? Czekolady? Czegokolwiek?
- Gavi, skarpet mam pod dostatkiem - odparł Pedri z lekkim rozbawieniem w głosie. - A czekolada to twój dział.
Wkrótce znaleźli się w galerii, gdzie tłum ludzi krążył między sklepami. Świąteczne dekoracje i zapach gorącej czekolady z pobliskiej kawiarni tworzyły przytulną atmosferę, która działała na Gavi'ego jak katalizator jego energii. Złapał Pedriego za rękaw kurtki, ciągnąc go w kierunku kolejnych wystaw.
- Chodź, musimy zajrzeć do tamtego sklepu, może znajdziemy coś fajnego dla twojego brata! - wołał, wskazując na sklep z ubraniami.
Pedri podążał za nim z lekkim westchnieniem, choć widok Gaviego w tak entuzjastycznym nastroju zawsze miał w sobie coś zaraźliwego. Mimo wszystko, Pedri wolał zakupy w ciszy i spokoju, ale przy Gavim cisza była raczej niemożliwa.
W końcu dotarli do jednego z większych sklepów z zabawkami. Gavi natychmiast rzucił się w stronę sekcji z klockami LEGO, a jego oczy rozbłysły, gdy zauważył ogromne zestawy, które wypełniały półki.
- Pedri, patrz na to! - zawołał, wskazując na pudełko z serii „LEGO Architecture", przedstawiające miniaturę słynnego budynku. - Albo to! To wygląda niesamowicie! Moglibyśmy to zbudować razem.
Pedri spojrzał na półki z lekkim niedowierzaniem, a potem na Gaviego, który wyglądał, jakby znalazł się w raju.
- Gavi... to są klocki. Dla dzieci - powiedział chłodno, próbując przemówić mu do rozsądku.
- Co? - zapytał Gavi, wyraźnie zaskoczony, jakby Pedri właśnie obraził jego ulubioną drużynę piłkarską. - To nie są „klocki dla dzieci". To sztuka! Zobacz, ile szczegółów! Możemy razem coś zbudować, to byłoby super.
- Nie. - Pedri był stanowczy, kręcąc głową. - Nie wydajemy pieniędzy na takie rzeczy. To strata czasu.
Gavi spojrzał na niego, jakby właśnie usłyszał największą herezję w swoim życiu.
- Strata czasu? - powtórzył, oburzony. - Pedri, serio? Przecież to jest świetna zabawa! I mówi to ktoś, kto godzinami ogląda filmy dokumentalne o ptakach.
- Ptaki to co innego. - Pedri zmrużył oczy, próbując nie dać się wyprowadzić z równowagi. - To przynajmniej ma sens.
Gavi skrzyżował ręce na piersi, jego twarz wyrażała mieszaninę zawodu i uporu.
- Ty nic nie rozumiesz - powiedział w końcu, odsuwając się. - Zawsze musisz być taki poważny. Czasem mógłbyś się po prostu wyluzować i zrobić coś dla zabawy.
Pedri westchnął ciężko, widząc, że Gavi zaczyna się oddalać. Próbował go zignorować, ale widok jego obrażonej sylwetki sprawił, że poczuł nieprzyjemne ukłucie w piersi. Nie był przyzwyczajony do takiego Gaviego - zwykle pełnego energii i uśmiechu, a teraz...?
- Gavi, wracaj. - Jego głos był stanowczy, ale Gavi go zignorował.
Brunet odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia ze sklepu, mrucząc coś pod nosem. Pedri, zirytowany i jednocześnie zaniepokojony, rzucił tylko krótkie spojrzenie na kasjerkę, która obserwowała ich z ciekawością, i pobiegł za Gavim.
- Gavi, zatrzymaj się! - zawołał, gdy dogonił go na korytarzu galerii.
Gavi jednak przyspieszył, jakby chciał uciec przed kolejną chłodną uwagą Pedriego. Jego upór tylko bardziej irytował Pedriego, który ostatecznie przyspieszył, złapał Gaviego za rękę i odwrócił go w swoją stronę.
- Przestań uciekać - powiedział z nutą zniecierpliwienia w głosie.
- Dlaczego? Żebyś znowu mi powiedział, że coś, co lubię, jest „stratą czasu"? - Gavi spojrzał na niego z wyrzutem. - Wiesz, Pedri, czasem jesteś... naprawdę irytujący.
Pedri nie odpowiedział od razu. Zamiast tego zrobił coś, czego Gavi się nie spodziewał - przyciągnął go mocno do siebie i objął, tak, że Gavi nie mógł się ruszyć. Jego ramiona otoczyły bruneta z siłą i determinacją, a jednocześnie z czymś, co przypominało delikatność.
- Nie uciekaj przede mną, Gavi - wyszeptał, jego głos był głęboki i pełen czegoś, czego Gavi nie potrafił do końca zrozumieć.
Gavi, zaskoczony tym nagłym gestem, poczuł, jak jego serce zaczyna bić szybciej. Przez chwilę chciał się wyrwać, chciał coś odpowiedzieć, ale ciepło ramion Pedriego było zbyt kojące. W końcu westchnął i pozwolił sobie oprzeć głowę na jego piersi.
- Nie mogę z tobą czasem wytrzymać, Pedri - mruknął, jego głos był cichy, ale pełen emocji.
- Wiem. - Pedri odpowiedział równie cicho, nie puszczając go. - Ale to nie znaczy, że pozwolę ci odejść. Nawet jeśli chodzi o jakieś głupie klocki.
Gavi uniósł głowę i spojrzał na niego, jego oczy były lekko załzawione, ale na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- To nie są głupie klocki - poprawił go. - To LEGO.
Pedri przewrócił oczami, ale na jego twarzy pojawiło się coś, co przypominało... ciepło. Nie uśmiech - to wciąż było dla niego zbyt trudne - ale coś, co mówiło, że w głębi serca cieszy się z obecności Gaviego.
- Dobra, idziemy kupić te twoje klocki - powiedział w końcu, choć w jego głosie było słychać lekkie zrezygnowanie.
Gavi spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Naprawdę? - zapytał, jego oczy błyszczały z radości.
- Tak, naprawdę. Ale obiecaj, że nie będziesz mnie zmuszał do budowania tego całą noc.
- Obiecuję! - zawołał Gavi, nagle odzyskując całą swoją energię. Chwycił Pedriego za rękę i niemalże ciągnął go z powrotem w stronę sklepu, gdzie czekały na niego wymarzone zestawy LEGO.
Pedri tylko westchnął, ale pozwolił się prowadzić. Wiedział, że z Gavim zawsze tak to wygląda - nieprzewidywalnie, czasem chaotycznie, ale zawsze... z sercem.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?