Gavi stał przed drzwiami domu Pedriego, z kluczykami do swojego samochodu w dłoni, zastanawiając się, co mogło się stać. Odkąd dostał od Pedriego krótką wiadomość, że coś jest nie tak, nie mógł przestać myśleć o tym, co mogło się wydarzyć. Pedri rzadko kiedy prosił o pomoc, a jeszcze rzadziej wysyłał wiadomości o tak chłodnym tonie. Gavi znał Pedriego wystarczająco długo, by wiedzieć, że coś poważnego musiało się stać.
Dzwonek do drzwi brzmiał w ciszy. Gavi czekał kilka chwil, które wydawały się wiecznością, zanim drzwi powoli się otworzyły. Kiedy Pedri stanął w progu, Gavi zamarł. Jego przyjaciel wyglądał... strasznie. Podkrążone, opuchnięte oczy, blade policzki, a w jego postawie widać było ciężar, który przygniatał go do ziemi. Pedri zawsze był opanowany i pełen kontroli nad sobą, ale teraz wyglądał, jakby cały świat zwalił mu się na barki.
- Pedri... - szepnął Gavi, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
Pedri nie odpowiedział od razu. Stał tam, trzymając drzwi, jakby to była jedyna rzecz, która powstrzymywała go przed całkowitym upadkiem. Jego spojrzenie było puste, a w jego oczach widać było ból, którego Gavi nigdy wcześniej nie widział.
Zanim Gavi zdążył cokolwiek powiedzieć, Pedri niespodziewanie zrobił krok w jego stronę i wtulił się w niego. Bez słowa, bez żadnego wyjaśnienia. Gavi zamarł na chwilę, zaskoczony, bo Pedri nigdy tego nie robił. Nigdy nie szukał fizycznego kontaktu, zawsze trzymał dystans. Ale teraz, z jego twarzą ukrytą w ramieniu Gaviego, wyglądał jak ktoś, kto kompletnie się rozpadł.
- Pedri... co się stało? - zapytał Gavi cicho, obejmując go mocniej. Poczuł, jak ciało Pedriego lekko się trzęsie, a serce Gaviego natychmiast zalała fala niepokoju.
Pedri nie odpowiedział od razu. Jego oddech był nierówny, jakby próbował stłumić emocje, które napierały z każdej strony. W końcu, po długiej chwili ciszy, jego głos przerwał powietrze, drżący i cichy.
- Mój ojciec... - zaczął Pedri, ale jego głos zadrżał, zanim dokończył. - Zginął w wypadku.
Słowa te spadły na Gaviego jak młot. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, jak zareagować. Ojciec Pedriego... Pedri nigdy nie mówił zbyt wiele o swojej rodzinie, ale Gavi wiedział, jak ważna była dla niego. A teraz, ten człowiek, który tak bardzo kształtował życie jego przyjaciela, zginął w sposób nagły i brutalny.
- Pedri... - szepnął Gavi, nie wiedząc, co innego powiedzieć. Czuł, jak serce mu się ściskało. - Tak mi przykro...
Pedri wtulił się jeszcze mocniej, a jego ciało zaczęło się lekko trząść. Nie płakał głośno, ale Gavi czuł, jak drżą jego ramiona, jak cały jego świat się rozpada. Gavi sam nie wiedział, co zrobić. Nigdy nie był w sytuacji, w której musiałby pocieszać kogoś w takim bólu. Zawsze był tym, który rozdawał uśmiechy i energię, ale teraz... teraz musiał być czymś więcej. Musiał być dla Pedriego podporą, kimś, kto pomoże mu przetrwać ten trudny czas.
Delikatnie, choć z determinacją, Gavi poprowadził Pedriego z powrotem do środka domu. Zamknął za nimi drzwi, a Pedri niemal automatycznie poddał się temu, pozwalając, by Gavi go prowadził. Był jak cień samego siebie - zupełnie bez sił.
- Chodź, położysz się - powiedział Gavi, prowadząc go w stronę sypialni.
Pedri nie protestował. Kiedy dotarli do łóżka, Gavi delikatnie położył go na materacu, starając się być jak najbardziej delikatny, jakby Pedri był zrobiony z kruchego szkła, które mogło się w każdej chwili rozpaść. Kiedy Pedri opadł na łóżko, wyglądał, jakby nie miał już siły nawet na to, by oddychać. Jego twarz była zmęczona, a oczy opuchnięte od płaczu.
- Pedri, wszystko będzie dobrze - powiedział Gavi, choć sam nie był pewien, czy wierzył w swoje własne słowa. Przykrył Pedriego kołdrą, starając się dodać mu choć odrobinę komfortu w tej trudnej chwili.
Pedri jednak nie mógł się uspokoić. Jego ciało wciąż lekko się trzęsło, a Gavi poczuł, jak jego serce łamie się na widok tego, jak bezradny był jego przyjaciel. Wcześniej zawsze widział w Pedrim kogoś silnego, kogoś, kto radził sobie z każdą sytuacją. A teraz, Pedri wyglądał na kogoś, kto stracił grunt pod nogami.
Gavi nie mógł tego znieść. Bez wahania położył się obok Pedriego, obejmując go ramieniem. Poczuł, jak Pedri przyciąga go do siebie, szukając w jego obecności pocieszenia, którego nie mógł znaleźć w sobie. Gavi przytulił go mocno, nie wiedząc, co innego może zrobić. Nie miał słów, które mogłyby ukoić taki ból, ale wiedział, że może być dla Pedriego kotwicą w tym sztormie.
- Jestem tutaj, Pedri. Jestem przy tobie - szeptał cicho, starając się uspokoić przyjaciela.
Pedri nie odpowiedział, ale jego ciało zaczęło powoli się uspokajać. Chociaż jego umysł wciąż był pełen chaosu, obecność Gaviego przynosiła mu choć odrobinę ulgi. Był zagubiony, przerażony i zrozpaczony, ale teraz, mając Gaviego obok siebie, czuł, że może na chwilę przestać walczyć.
Przez dłuższą chwilę leżeli w ciszy. Gavi wciąż obejmował Pedriego, który coraz bardziej wtulał się w niego, jakby to był jedyny sposób, by powstrzymać swoją rozpadającą się rzeczywistość. Gavi czuł, jak Pedri oddycha głęboko, próbując zapanować nad swoimi emocjami. Było to trudne, ale Gavi wiedział, że Pedri musi przez to przejść. Że musi pozwolić sobie na ból, by móc zacząć go przetwarzać.
- Nie wiem, co teraz zrobić... - wyszeptał Pedri po długiej chwili ciszy. Jego głos był cichy, jakby każde słowo kosztowało go niesamowity wysiłek.
Gavi nie wiedział, co odpowiedzieć. Sam nie miał odpowiedzi na to pytanie, ale wiedział, że najważniejsze jest teraz, by być przy Pedrim, by nie zostawiać go samego.
- Nie musisz teraz nic robić - odpowiedział cicho Gavi. - Po prostu jestem tutaj, okej? Przejdziemy przez to razem.
Pedri zamknął oczy, czując, jak jego ciało powoli przestaje się trząść. Choć ból w jego sercu był wciąż ogromny, obecność Gaviego przynosiła mu ulgę, której nie mógł znaleźć w samotności. Wtulony w młodszego zawodnika, czuł, że na chwilę może odłożyć na bok swój ciężar.
- Dziękuję, Gavi - wyszeptał, choć jego głos był ledwo słyszalny.
Gavi przytulił go jeszcze mocniej, nie wypuszczając Pedriego ze swojego uścisku. Wiedział, że to dopiero początek trudnej drogi, ale był gotów być przy Pedrim, bez względu na to, co ich czekało. Tego dnia Pedri nie musiał być sam.
Cisza, która zapanowała w pokoju, była pełna spokoju. Choć ból nie zniknął, a smutek wciąż wisiał nad nimi jak cień, obaj wiedzieli, że mają siebie nawzajem.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?