Pedri wciąż trzymał Gaviego za ramię, jego dłoń delikatnie zaciskała się na przyjacielu, jakby bojąc się, że każdy najmniejszy ruch może spowodować, że Gavi odwróci się i odejdzie na zawsze. W jego głowie panował chaos; serce biło jak oszalałe, a oddech był płytki i nierówny. Nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się tak zagubiony i jednocześnie tak pełen emocji, których nie potrafił nazwać.Gavi, wciąż patrzący prosto w jego oczy, wyglądał, jakby toczył wewnętrzną walkę. Pedri czuł, że ich rozmowa balansuje na krawędzi czegoś niezwykle ważnego, czegoś, co mogło albo ich połączyć, albo ostatecznie rozdzielić. Miał wrażenie, że czas stanął w miejscu, że ten moment trwał wieczność, i w tej chwili nie liczyło się nic poza spojrzeniem Gaviego, które zdawało się przenikać przez wszystkie jego bariery.
- Pedri... - zaczął Gavi, jego głos był spokojny, ale pełen napięcia. - Jeśli naprawdę nie wiesz, czego chcesz, to dlaczego mnie zatrzymujesz? Dlaczego... - zawahał się na chwilę, jakby zbierał się na odwagę. - Dlaczego nie pozwalasz mi odejść, skoro to może być dla ciebie prostsze?
Pedri poczuł ukłucie w sercu na te słowa. Wiedział, że Gavi ma rację; pozwolenie mu odejść byłoby łatwiejsze, prostsze. Mógłby uciec od tych wszystkich emocji, od tej skomplikowanej relacji, która stawała się coraz bardziej intensywna z każdym dniem. Ale z jakiegoś powodu nie potrafił tego zrobić.
- Może dlatego, że... boję się samotności - powiedział Pedri cicho, ledwo słyszalnie. - Może dlatego, że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem, Gavi. - Spojrzał w dół, próbując znaleźć właściwe słowa. - Wiem, że to brzmi egoistycznie, ale nie mogę sobie wyobrazić życia bez ciebie.
Słowa Pedriego zawisły w powietrzu, jakby tworząc barierę między nimi. Gavi zamknął oczy na chwilę, jakby próbując uporządkować myśli, a potem otworzył je, jego spojrzenie było intensywne, pełne emocji, których Pedri nie potrafił do końca zrozumieć.
- Wiesz, Pedri, czasem mam wrażenie, że stoisz na granicy czegoś, ale boisz się zrobić ten krok - powiedział Gavi, a jego głos był spokojny, choć w jego oczach pojawił się błysk rozczarowania. - Że cały czas mnie przyciągasz, ale kiedy próbuję się zbliżyć, wycofujesz się.
Pedri poczuł, jak słowa Gaviego przenikają przez niego niczym ostrze. Wiedział, że jego przyjaciel miał rację; to było jak niekończąca się gra w kotka i myszkę, w której obaj byli uwikłani. Pedri wiedział, że to nie było sprawiedliwe wobec Gaviego, ale jednocześnie nie potrafił znaleźć w sobie odwagi, by się otworzyć, by pozwolić na to, co mogłoby ich połączyć.
- Przepraszam... - powiedział cicho, czując, że jego głos jest pełen bólu i wstydu. - Naprawdę przepraszam, Gavi. Nie chciałem, żeby tak to wyglądało. To nie jest tak, że... że cię odrzucam. Po prostu... - Zamilkł, nie wiedząc, jak dokończyć myśl.
Gavi spojrzał na niego przez chwilę, jakby próbując wyczytać coś więcej z jego twarzy. Jego wzrok stał się bardziej łagodny, a uścisk na klamce całkowicie rozluźnił się. W końcu odsunął się nieco od drzwi, jakby postanawiając dać Pedriemu szansę na wyjaśnienie.
- Więc, co czujesz, Pedri? - zapytał cicho, jakby obawiał się, że odpowiedź może być trudna do przyjęcia. - Czego naprawdę chcesz?
Pedri zamknął oczy, próbując skupić się na własnych emocjach, na tym, co naprawdę czuł głęboko w sobie. Wiedział, że ta odpowiedź mogła zmienić wszystko, że mógłby w końcu wyznać coś, czego się obawiał, ale jednocześnie pragnął z całego serca. W tej chwili zdecydował, że nie chce już dłużej uciekać.
- Gavi... - zaczął powoli, jego głos był pełen emocji, które tłumił przez tak długi czas. - Wiem, że to, co teraz powiem, może cię zaskoczyć, ale... myślę, że... ja... czuję do ciebie coś więcej. Więcej niż powinienem.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?