Gdy zapadł wieczór, a słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, Pedri stał w swoim pokoju, myśląc o wszystkim, co wydarzyło się tego dnia. Myśli krążyły mu w głowie, a uczucia, które wcześniej wyznał swojemu przyjacielowi, wciąż były świeże i intensywne. Serce mu biło szybciej na wspomnienie ich pocałunku, momentu, w którym obaj zostali na zawsze związani czymś więcej niż tylko przyjaźnią.Gavi, teraz już nie tylko jego przyjaciel, wszedł do pokoju, jego ciemne włosy lekko opadały mu na czoło. Oczy bruneta błyszczały od emocji, a na jego twarzy wciąż malował się ślad radości, choć Pedri wiedział, że skrywa w sobie także pewne obawy.
- Co teraz z nami będzie? - zapytał Gavi, jego głos był cichy, jakby niepewność drżała w powietrzu.
Pedri spojrzał na niego, czując, jak ta chwila nabiera znaczenia. - Nie wiem - odpowiedział szczerze, wciąż z tą samą powagą, która go charakteryzowała. - Ale wiem, że nie chcę cię stracić.
Gavi skinął głową, a ich spojrzenia znów się spotkały. W tej chwili Pedri poczuł impuls, którego nie potrafił zignorować. Zbliżył się do Gaviego i, bez zastanowienia, wziął go w ramiona, unosząc na rękach jakby był najcenniejszym skarbem.
Brunet zaskoczony objął go w pasie, a Pedri poczuł, jak serce mu bije mocniej na widok uśmiechu, który zagościł na twarzy jego przyjaciela. Jednak sam nie zamierzał się uśmiechać; jego wyraz twarzy pozostał taki sam - chłodny i poważny, ale w głębi duszy czuł coś, co chciałby wyrazić.
Gavi, trzymany w ramionach przez szatyna, zamknął na chwilę oczy, a jego oddech stał się głęboki i miarowy. Pedri przeszedł przez korytarz, a potem po schodach prowadzących na górę, czując, jak ciężar Gaviego na jego rękach dodaje mu pewności siebie. Kiedy dotarli do jego pokoju, delikatnie postawił bruneta na podłodze, ale nie puścił go od razu.
- Chcesz, żebym został? - zapytał Gavi, jego głos był pełen czułości.
Pedri skinął głową, a ich spojrzenie znowu się spotkało. Powoli odwrócił się, by usiąść na łóżku, a Gavi, niepewnie, usiadł obok niego. Atmosfera była napięta, ale pełna wzajemnego zrozumienia. Szatyn podniósł wzrok na bruneta, w jego oczach czaiły się pragnienia, o których wcześniej nie potrafił mówić.
- Co jeśli... - zaczął Gavi, ale Pedri przerwał mu, uśmiechając się w myślach, że nie potrafi się uśmiechać na zewnątrz.
- Nie musisz się bać - powiedział, a jego głos był cichy, ale stanowczy. - Teraz jesteśmy razem.
W tym momencie Pedri wziął Gaviego za rękę, prowadząc go w stronę łóżka. Usiedli na materacu, a szatyn odwrócił się w stronę swojego przyjaciela. Czuł, jak emocje ich przytłaczają, ale nie chciał ich dłużej tłumić.
- Zawsze cię chciałem - wyznał, jego głos był ledwo słyszalny, ale w tych słowach zawierała się cała prawda o jego uczuciach.
Brunet spojrzał na niego zaskoczony, ale po chwili w jego oczach zagościło zrozumienie. Nie musiał nic mówić; wystarczyło, że spędzali ten czas razem, a wszystko inne zdawało się tracić na znaczeniu.
- I ja ciebie - odpowiedział Gavi, jego głos drżał od emocji.
Pedri, wciąż nie odrywając wzroku od bruneta, zbliżył się do niego. Nagle złożył na jego ustach delikatny pocałunek, czuły i pełen miłości, jakby w ten sposób chciał wyrazić wszystko, czego nie potrafił ująć w słowa. Czuł, jak Gavi oddaje mu to uczucie, a ich oddechy się zmieszały.
Zanurzeni w swoich uczuciach, Pedri przyciągnął Gavi do siebie, aż brunet usiadł mu na kolanach, okrakiem, jego ciepło rozprzestrzeniało się na całym ciele szatyna. Zatrzymali się na chwilę, ich ciała blisko siebie, ich serca bijące w jednym rytmie. Pedri objął Gaviego w talii, czując, jak jego serce przyspiesza.

CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?