Pedri siedział w swoim mieszkaniu, wpatrując się w sufit i zastanawiając się, jak to możliwe, że jego życie tak bardzo się zmieniło w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Gavi - młodszy, pełen energii i zawsze radosny - był teraz niemal stałym elementem jego codzienności. Chociaż Pedri wciąż utrzymywał chłodną postawę, to nie mógł zaprzeczyć, że Gavi miał na niego pewien wpływ. Nie mógł po prostu zignorować jego obecności. Za każdym razem, gdy Gavi pojawiał się w pobliżu, było to jak burza - intensywna, nieprzewidywalna, ale w pewien sposób... odświeżająca.
Tego dnia, jak wiele razy wcześniej, Gavi zadzwonił do Pedriego, proponując, by przyszedł do niego po treningu. Pedri, jak to miał w zwyczaju, od razu odmówił. Ostatnia rzecz, jakiej chciał, to spędzać kolejny wieczór na przytulaniu się z Gavim, który w jego odczuciu, niemal zawsze próbował przekroczyć granice. Jednak mimo odruchowego „nie", w głębi duszy Pedri czuł, że jego opór był coraz słabszy.
- No, Pedri, nie bądź taki - zaczął Gavi, w swoim typowym entuzjastycznym tonie. - Będzie fajnie, obiecuję. Znowu obejrzymy coś na luzie, zrelaksujemy się. Nic wielkiego!
Pedri przewrócił oczami, trzymając telefon przy uchu. Gavi nigdy nie dawał za wygraną, a jego uparte próby wciągnięcia go w różne aktywności zaczynały stawać się częścią codzienności.
- Gavi, mówiłem ci już, że dzisiaj nie dam rady - odpowiedział sucho Pedri, starając się nie brzmieć zbyt agresywnie, choć wewnętrznie narastała w nim irytacja. - Mam plany.
- Plany? Jakie plany? Leżenie na kanapie i oglądanie meczów w telewizji? - Gavi nie ustępował, jego głos brzmiał zgryźliwie, ale z nutą żartu. - Wiem, że masz wolne, Pedri. Po prostu wpadnij. Obiecuję, że nie będę cię denerwować... za bardzo.
Pedri westchnął ciężko. Dlaczego on zawsze musi być tak uparty? Czuł, że jeśli teraz odmówi, Gavi będzie próbował go przekonać jeszcze długo, a on nie miał na to siły.
- Dobra, przyjdę - powiedział w końcu, choć jego ton nie zdradzał żadnej radości. - Ale tylko na chwilę.
- Super! - odpowiedział z entuzjazmem Gavi, zupełnie ignorując chłód w głosie Pedriego. - Czekam na ciebie, nie spóźnij się!
Pedri odłożył telefon i poczuł mieszankę frustracji i lekkiego rozbawienia. Jak to możliwe, że znowu dałem się przekonać? Zanim jednak zdążył się nad tym zastanowić, przygotował się do wyjścia. Znał Gaviego na tyle dobrze, by wiedzieć, że młodszy piłkarz zawsze miał jakieś ukryte zamiary, ale dziś... może naprawdę chciał po prostu obejrzeć film? Pedri postanowił dać mu szansę, choć był gotów na najgorsze.
Kiedy Pedri dotarł do mieszkania Gaviego, młodszy zawodnik już czekał na niego z szerokim uśmiechem na twarzy. Jak zwykle, wyglądał, jakby cieszył się z każdej sekundy życia, co w oczach Pedriego wydawało się zarówno urocze, jak i nieco irytujące.
- Wchodź, Pedri! - powiedział Gavi, niemalże ciągnąc go za rękaw do środka. - Zaraz coś włączymy, może nowy film akcji, co ty na to?
Pedri kiwnął głową, choć był bardziej zainteresowany tym, co Gavi naprawdę planuje. Mam nadzieję, że tym razem faktycznie obejrzymy jakiś film. Usiedli na kanapie, a Gavi od razu zbliżył się do Pedriego, zbyt blisko jak na jego gust. Mimo że Pedri przyzwyczaił się do tej bliskości, wciąż miał w sobie pewien opór.
- Więc... jaki film chcesz oglądać? - zapytał Pedri, próbując skierować rozmowę na neutralny temat.
Gavi, zamiast odpowiedzieć, przysunął się jeszcze bliżej, niemal opierając się o ramię Pedriego. Zamiast włączyć film, zaczął się delikatnie do niego przytulać, jakby to było najważniejsze zajęcie na świecie. Pedri przewrócił oczami, ale w końcu podniósł pilot i sam wybrał jakiś film z biblioteki.
- Jeśli nie zamierzasz nic wybierać, ja to zrobię - powiedział Pedri, starając się brzmieć sucho.
Gavi tylko uśmiechnął się, a jego twarz przybrała niewinną minę, jakby całkowicie ignorował irytację starszego zawodnika. Zamiast patrzeć na film, zaczął bawić się łańcuszkiem, który Pedri nosił na szyi. Gavi delikatnie przesuwał palcami po delikatnym złotym łańcuszku, a Pedri poczuł, jak jego ciało sztywnieje pod wpływem tego dotyku.
- Podoba ci się? - zapytał Pedri, spoglądając na Gaviego kątem oka. Nie rozumiał, dlaczego Gavi był tak zafascynowany jego łańcuszkiem.
- Jest ładny - odpowiedział Gavi, jego głos brzmiał cicho i delikatnie. - Zawsze go nosisz, prawda?
Pedri skinął głową. To był prezent od jego rodziców, symboliczny gest, który miał dla niego ogromne znaczenie, choć nigdy o tym nie mówił. Zawsze nosił ten łańcuszek, nawet podczas treningów, i choć nie było to coś, co często rozważał, czuł, że jest to część jego codzienności.
Gavi, zamiast kontynuować rozmowę, wtulił się nagle w klatkę piersiową Pedriego, obejmując jego talię. Pedri poczuł, jak Gavi ściska go mocno, niemalże wtulając się w niego jak dziecko, szukające poczucia bezpieczeństwa. Pedri westchnął ciężko, choć tym razem nie odsunął go od razu. Czemu on zawsze musi się do mnie tak przytulać?
- Co ty robisz, Gavi? - zapytał w końcu, choć jego głos był bardziej znużony niż zirytowany.
Gavi nie odpowiedział od razu, wciąż bawiąc się łańcuszkiem na szyi Pedriego. Młodszy zawodnik wydawał się być całkowicie pochłonięty tą chwilą, jakby sama bliskość była dla niego ważniejsza niż wszystko inne. Pedri, mimo swojej wrodzonej niechęci do takich gestów, czuł, że może po raz pierwszy nie przeszkadza mu to aż tak bardzo.
W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, Pedri podjął decyzję. Może to wszystko nie jest aż tak ważne. Może... mogę zrobić coś, czego bym normalnie nie zrobił. Delikatnie sięgnął ręką do swojego łańcuszka, odpiął go, a następnie, bez słowa, zapiał go na szyi Gaviego.
Gavi zamarł na chwilę, zaskoczony gestem Pedriego. Przez moment wydawało się, że nie wie, co powiedzieć. Zwykle to on był tym, który przekraczał granice, który zmuszał Pedriego do wyjścia ze swojej strefy komfortu, ale teraz... teraz to Pedri zrobił coś zupełnie niespodziewanego.
- Pedri... - zaczął Gavi, jego głos brzmiał jak szept, pełen niedowierzania. - Dziękuję... ale to twój łańcuszek...
Pedri tylko wzruszył ramionami, jakby to, co zrobił, nie miało większego znaczenia.
- Teraz jest twój - odpowiedział sucho, choć jego słowa miały więcej ciepła, niż zwykle.
Gavi patrzył na niego przez chwilę, a potem jego twarz rozjaśniła się szerokim uśmiechem. Nie mogę uwierzyć, że Pedri naprawdę to zrobił. Bez zastanowienia rzucił się na Pedriego, mocno go przytulając, niemal przewracając go na kanapę.
- Dziękuję! Dziękuję! - powtarzał Gavi, przytulając się do niego jeszcze mocniej. - To znaczy dla mnie więcej, niż myślisz.
Pedri, choć zaskoczony intensywnością reakcji Gaviego, po raz pierwszy od bardzo dawna postanowił odwzajemnić ten gest. Delikatnie, ale zdecydowanie, objął Gaviego ramionami, jakby w końcu zaakceptował, że ten młodszy piłkarz, ze swoją niesamowitą energią i uporem, stał się dla niego kimś więcej niż tylko irytującym kolegą z drużyny.
- Nie przesadzaj - powiedział Pedri, starając się zachować swój chłodny ton, choć w środku czuł, że coś się zmienia. - To tylko łańcuszek.
Gavi jednak wiedział, że to było coś więcej.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?