Zimowy wieczór spowił Barcelonę białym puchem. W powietrzu unosił się zapach zimowej wilgoci, a miasta, przystrojone świątecznymi dekoracjami, mieniły się w blasku kolorowych świateł. Pedri wchodził do sklepu, który już od samego progu tętnił życiem. W tej porze roku było tu tłoczno, wszyscy przygotowywali się na święta. Witryny sklepowe były pełne najróżniejszych prezentów - od ubrań po elektronarzędzia, ale Pedri miał zupełnie inny cel.
- Chciałbym, żeby ten prezent był wyjątkowy - powiedział, patrząc na Ferrana, który szedł obok niego. - Musi być czymś, co naprawdę zaskoczy Gaviego.
Ferran uśmiechnął się, widząc, jak Pedri, choć zwykle zamknięty i powściągliwy, staje się tak zdeterminowany, by zrobić coś naprawdę wyjątkowego dla swojego chłopaka. Ich relacja, choć pełna tajemniczości i subtelności, była nie do pomylenia. Czuć było, że to, co ich łączy, to coś prawdziwego i głębokiego.
- Wiem, wiem. - Ferran puścił do niego porozumiewawczo oczko. - Gavi zasługuje na coś naprawdę wyjątkowego. Co masz na myśli?
Pedri wzruszył ramionami, zerkając na wystawy sklepowe, jakby szukał czegoś, co idealnie pasowałoby do charakteru Gavi'ego. Wiedział, że nie chodziło tylko o wartość materialną prezentu, ale o to, co mógłby wyrazić przez wybór. Gavi był chłopakiem pełnym energii, spontaniczności, a zarazem z wieloma skrywanymi lękami. Pedri wiedział, że w głębi serca chciał mu dać coś, co pokazywało, jak dobrze go rozumie.
- Może zegarek? - zapytał Ferran, zauważając, jak Pedri wciąż błądzi wzrokiem po sklepie.
Pedri skinął głową, ale to wciąż nie było to. Zegarek to coś, co mógłby kupić komuś innemu, ale nie Gaviemu. Gavi nie był typem na eleganckie akcesoria. Potrzebował czegoś, co mogłoby wyrazić ich relację - coś, co miało w sobie osobisty dotyk.
W końcu stanęli przed wystawą, w której znajdowały się najdroższe, najbardziej wyszukane przedmioty. Znalazł się tam mały, ale wyjątkowy naszyjnik - złoty łańcuszek z drobnym wisiorkiem, w którym widać było malutką grawerowaną sentencję. Zanim Pedri zdążył sięgnąć po to, co wydawało mu się odpowiednie, Ferran spojrzał na niego zaskoczony.
- To może być to. - Ferran uśmiechnął się szeroko, patrząc na naszyjnik. - Ale nie sądzisz, że to zbyt drogie?
Pedri spojrzał na cenę, która była zawrotna. W tej chwili nie liczyło się to, jak dużo zapłaci, tylko jaką wartość wnosił ten prezent. Przeszła mu przez myśl myśl o tym, jak bardzo chce, żeby Gavi wiedział, że zrobił wszystko, by go uszczęśliwić.
- Musi to być coś, co wyrazi moją troskę. Czegoś takiego nie znajdę nigdzie indziej. - powiedział poważnie, przekonany, że to właśnie ta biżuteria ma w sobie to coś, co pasuje do tego, co czuł do swojego chłopaka.
Ferran nie wątpił już w jego decyzję. Zgodził się milcząco, choć jego twarz zdradzała, że również był pod wrażeniem tego, jak Pedri podchodził do prezentów. To było coś więcej niż tylko zakup. To było wyrażenie miłości.
Po chwili Pedri wrócił z naszyjnikiem do kasy. Sprzedawca spojrzał na niego z ukosa, dostrzegając młodego piłkarza, który z powagą i pełnym skupieniem podchodził do decyzji o prezencie. Dopiero teraz Pedri poczuł, jak ciężko jest mu być kimś innym, niż zawsze. W końcu, po tylu miesiącach spędzonych z Gavi, zaczynał w pełni rozumieć, że miłość nie polega tylko na oddaniu. Wymaga również odwagi.
Zanim jednak Pedri zapłacił, zwrócił uwagę na coś, co sprawiło, że nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Na odwrocie wisiorka widniał malutki grawer - nie tylko daty, ale i słowa: „Para siempre, mi amor" (Na zawsze, moja miłość).
- To idealne. - powiedział spokojnie, patrząc na naszyjnik.
Ferran, który wcześniej nie zauważył detalu, teraz spojrzał na Pedriego z uznaniem. W końcu, to było coś, czego się nie zapomina. To był symbol.
- Więc co teraz? - zapytał Ferran, unosząc brwi. - Wrócimy do auta?
Pedri skinął głową, gotowy do zapłacenia. Wszystko było na swoim miejscu. Gavi zasługiwał na ten prezent, zasługiwał na to, by wiedział, że nie był sam. Bez słów, bez krzykliwej demonstracji, Pedri wiedział, że to właśnie ten moment, w którym miał pokazać Gaviemu, jak wiele dla niego znaczy.
Po chwili zamyślenia Pedri przesunął kartę przez terminal, a sprzedawca zapakował naszyjnik w eleganckie pudełko. Pedri chwycił je w ręce, a Ferran, patrząc na niego, uśmiechnął się szeroko, jakby z podziwem, ale i z pewnym rozbawieniem.
- Wiesz, Pedri... Nie wiedziałem, że potrafisz być taki romantyczny - zażartował Ferran, łapiąc go za ramię, gdy szli w kierunku wyjścia.
Pedri tylko spojrzał na niego krótko, nie wydając żadnego dźwięku. Uśmiech, który mógłby pojawić się na twarzy innych ludzi, nie miał tu miejsca. Zamiast tego, jego wyraz twarzy był pełen powagi, jak zawsze, ale w oczach błyszczała czułość, którą w końcu zaczął dostrzegać u siebie. To wszystko było prawdziwe, a on wiedział, że Gavi zasługiwał na wszystko, co najlepsze.
Gdy wychodzili z galerii, na zewnątrz wciąż było zimno, a chłodny wiatr niósł ze sobą świąteczny zapach. Śnieg sypał się delikatnie, a wszędzie rozbłyskiwały kolorowe światła. Pedri podniósł kołnierz kurtki i ruszył w stronę samochodu, czując na sobie spojrzenia przechodniów. Jego myśli krążyły wokół jednego celu: jak dać Gaviemu ten prezent w sposób, który sprawiłby, że poczułby się wyjątkowo.
Ferran, który szedł obok, zauważył, jak Pedri trzyma pudełko w rękach, jakby to było coś cenniejszego niż złoto. W pewnym momencie, nie mogąc powstrzymać ciekawości, zwrócił się do niego:
- Jak zamierzasz to dać? Chcesz, żeby to było całkowite zaskoczenie?
Pedri spojrzał na niego z zamyśleniem, zastanawiając się przez chwilę. Nie była to zwykła sytuacja. Gavi i on nie mieli jeszcze okazji celebrować tego typu momentów, więc w jego umyśle pojawił się pewien plan.
- Chciałbym, żeby to było niespodzianką. - odpowiedział w końcu, patrząc w dal. - Może zabiorę go na plażę. To będzie romantyczne, a jednocześnie tylko nasza chwila. Na pewno będzie zaskoczony, ale nie chcę, żeby to było zbyt oczywiste.
Ferran skinął głową, uśmiechając się lekko.
- Myślę, że to świetny pomysł. Gavi na pewno się wzruszy, a wiesz, jak on reaguje na takie rzeczy. Będzie zachwycony.
Po drodze Pedri zatrzymał się przy jednym ze sklepów z kwiatami, wiedząc, że to może dodać jeszcze odrobinę magii do wieczoru. Kwiaty były kolejnym szczegółem, który idealnie pasował do całej atmosfery. Kupił bukiet czerwonych róż - klasyczny, ale pełen uczucia.
Kiedy dotarli do samochodu, Ferran na chwilę spojrzał na Pedriego z uśmiechem.
- Wiesz, Pedri, Gavi ma szczęście, że cię ma. Rzadko kiedy ktoś dba o drugą osobę w taki sposób.
Pedri tylko westchnął, wsiadając do samochodu. Jego spojrzenie znowu stało się chłodne, ale w oczach wciąż migała ta czułość, którą próbował ukrywać.
- Czasami trzeba trochę ryzykować, by pokazać, jak bardzo ci zależy. A Gavi... Gavi zasługuje na wszystko, co najlepsze - powiedział cicho, włączając silnik.
Ferran skinął głową, rozumiejąc, że Pedri nigdy nie był osobą, która mówiłaby o swoich uczuciach otwarcie. Jednak wiedział, że w tej chwili nie było wątpliwości - to, co łączyło Pedriego i Gavi'ego, było czymś więcej niż tylko chwilowym zauroczeniem. To była prawdziwa miłość, której Pedri nigdy wcześniej nie doświadczył.
Kiedy Pedri dotarł do domu, zaparkował samochód na podjeździe i z trudem zebrał się na odwagę. Spojrzał na pudełko z naszyjnikiem, które trzymał w ręce. Chociaż Gavi wciąż nie wiedział o prezentach, Pedri miał poczucie, że to będzie wyjątkowy wieczór. Wiedział, że musiał dać mu coś, co wyraziło nie tylko jego uczucia, ale także to, co w nim tkwiło przez całe życie.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?