Trening w Barcelonie trwał jak zwykle - pełen intensywności, rywalizacji, a także skupienia, które wszyscy zawodnicy wkładali w każdy ruch. Pedri, skoncentrowany i chłodny, wykonywał swoje ćwiczenia z precyzją, jak zawsze. Obserwował, analizował, a w przerwach przechadzał się wokół boiska, bacznie przypatrując się innym zawodnikom. Gavi natomiast, jak zwykle, szukał jego spojrzenia, pragnąc dostrzec choćby najmniejszy uśmiech na twarzy starszego kolegi. W ich relacji, rozwijającej się nieco chaotycznie, wszystko było inne, bardziej emocjonalne - przynajmniej dla Gaviego.
Tego dnia jednak w drużynie była nowa energia. Marc Casadó, nowy zawodnik, z uśmiechem pełnym pewności siebie i otwartą postawą, przyciągnął uwagę wielu zawodników, w tym także Pedriego. Casadó wyróżniał się swoją charyzmą, blond włosami i swobodą, z jaką podchodził do wszystkich wokół. Pedri dostrzegł w nim coś, co wydawało się interesujące, może nawet inspirujące - coś, co budziło w nim zaciekawienie. To jednak wzbudziło w Gaviem niepokój, którego nie potrafił opanować.
Podczas jednej z przerw Pedri zdecydował się podejść do Marca. Uśmiechnął się lekko, jakby zapominając na chwilę o swojej zwyczajowej powściągliwości.
- Casadó, jak ci idzie? - zapytał spokojnym tonem, który jednak zdradzał pewne zainteresowanie.
Marc, z wyraźnym entuzjazmem, odpowiedział natychmiast:
- Świetnie! Bardzo cieszę się, że tu jestem. Dziękuję, Pedri, za pomoc na treningach. Naprawdę wiele to dla mnie znaczy.
Ku zaskoczeniu Gaviego, który obserwował ich z oddali, Marc bez większych oporów przytulił Pedriego. To był gest szczery i spontaniczny, ale dla młodszego zawodnika, stojącego kilka metrów dalej, wyglądało to jak jawne naruszenie jego przestrzeni - przestrzeni, którą dotąd uważał za niemal wyłącznie jego.
Gavi, nie mogąc dłużej tłumić swoich emocji, podbiegł szybko do obu zawodników i bez większego zastanowienia odepchnął Casadó od Pedriego.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - wykrzyknął z gniewem w oczach. - Odczep się od niego!
Marc spojrzał na Gaviego z lekkim niedowierzaniem, zaskoczony gwałtownością jego reakcji. Pedri natomiast, zdziwiony, ale wyraźnie poirytowany, spojrzał chłodno na młodszego kolegę.
- Co się z tobą dzieje, Gavi? - zapytał Pedri, tonem, który bardziej przypominał lodowaty oddech niż ciepłe słowa. - Dlaczego zachowujesz się jak... - zawiesił głos, próbując dobrać odpowiednie słowo - ...jak ktoś, kto nie potrafi trzymać emocji na wodzy?
Gavi poczuł, jak jego gniew miesza się z zawstydzeniem. Nie wiedział, jak wyjaśnić swoje uczucia, które nagromadziły się w jego sercu. Zazdrość, irytacja, poczucie zagrożenia - wszystko to przelewało się przez jego umysł, ale nie znajdowało ujścia w słowach. Chciał coś powiedzieć, ale Pedri zdążył już odwrócić wzrok, jakby zrezygnowany całą sytuacją.
Marc, zerkając na obu zawodników, postanowił dyskretnie odejść, zostawiając ich samych. Atmosfera była napięta, jakby każdy kolejny ruch miał wywołać wybuch.
- Pedri, ja... - zaczął Gavi, ale starszy kolega przerwał mu natychmiast.
- Nie rozumiem, Gavi - powiedział chłodno. - Dlaczego tak bardzo zależy ci, żeby kontrolować, z kim rozmawiam?
Młodszy zawodnik opuścił wzrok, czuł się upokorzony i przytłoczony sytuacją, której sam nie do końca rozumiał. Ale jego głos, choć drżący, zawierał nutę stanowczości.
- Pedri, ja tylko... - znów zawahał się, ale zebrał się w sobie. - Po prostu nie chcę, żebyś tracił czas na innych ludzi. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Jesteś dla mnie ważny, a on... - dodał, wskazując w stronę Marca, który już zdążył odejść na bok - ...on tylko udaje, że cię rozumie.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?