23

23 6 2
                                    

Słońce ledwo wschodziło nad miastem, kiedy Pedri otworzył oczy i przeciągnął się, czując lekki ból pleców po nocy spędzonej w nietypowej pozycji. Gavi wciąż leżał obok niego, wtulony w bok Pedriego, chociaż noc minęła już dawno. Ich nogi były nadal splątane, a ramiona młodszego zawodnika obejmowały go, jakby był to jakiś naturalny stan rzeczy.

Pedri wziął głęboki oddech i spojrzał na śpiącego Gaviego. Mimo że spędzenie nocy w ten sposób nie należało do jego zwyczajów, teraz, kiedy widział Gaviego tak spokojnego, bez tej codziennej energii i szaleństwa, poczuł coś na kształt... zrozumienia. Może nawet ulgę. Być może Gavi miał rację - może czasami warto było po prostu się poddać, zamiast zawsze walczyć z emocjami i wszystkim, co działo się wokół.

Delikatnie spróbował się poruszyć, ale Gavi od razu zareagował, jakby instynktownie czuł, że Pedri się odsuwa. Młodszy piłkarz mruknął coś niezrozumiale pod nosem i jeszcze mocniej wtulił się w jego bok, próbując powrócić do snu.

- Gavi, serio? - Pedri szepnął pod nosem, choć na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Zawsze musisz być taki uparty.

Próbując nie obudzić go gwałtownie, Pedri delikatnie wsunął rękę pod ramię Gaviego i powoli wysunął się spod jego ciała. Gavi mruknął jeszcze raz, ale nie obudził się do końca. Śpi jak dziecko - pomyślał Pedri, starając się nie wybuchnąć śmiechem na widok rozczochranych włosów i błogiego wyrazu twarzy młodszego piłkarza.

Wstał z łóżka i ruszył w stronę kuchni. Słońce oświetlało blady świat, a cisza poranka była przyjemną zmianą po intensywnym tempie ich życia piłkarskiego. Pedri postanowił, że przygotuje coś do jedzenia. Może jajecznica? - pomyślał, zerkając na lodówkę. Nic skomplikowanego, a i tak pewnie zadowoli Gaviego.

Wyjął kilka jajek, trochę sera, pomidory i cebulę, po czym zaczął kroić składniki z wprawą, której nabrał przez lata życia samodzielnie. Smażenie jajecznicy było proste i relaksujące, a dla Pedriego stanowiło coś w rodzaju codziennego rytuału. Kiedy skwierczenie masła rozchodziło się po kuchni, poczuł, że ten spokojny moment jest czymś, czego dawno nie miał w życiu. Zwykle wszystko było zbyt intensywne - treningi, mecze, presja mediów i kibiców. Ale tu, w kuchni, sam na sam ze sobą, mógł na chwilę zapomnieć o tym wszystkim.

Nagle usłyszał ciche kroki za sobą. Gavi - pomyślał natychmiast, choć nie obrócił się od razu. Zamiast tego uśmiechnął się pod nosem. On myśli, że znowu uda mu się mnie zaskoczyć.

Gavi, który najwyraźniej dopiero się obudził, próbował zakraść się do Pedriego od tyłu, zapewne z zamiarem przestraszenia go. Pedri słyszał, jak młodszy zawodnik starał się być cicho, ale każdy jego krok był wyraźnie słyszalny na podłodze. Pedri postanowił, że tym razem to on przejmie inicjatywę.

Udając, że niczego nie zauważa, odwrócił się nagle w stronę Gaviego i powiedział głośno:

- A mam cię!

Gavi dosłownie podskoczył w miejscu, zupełnie zaskoczony, a jego oczy szeroko się otworzyły. Zatrzymał się gwałtownie, patrząc na Pedriego z mieszaniną szoku i oburzenia.

- Pedri! - krzyknął, udając zranioną dumę, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech. - To ja miałem cię wystraszyć, a nie na odwrót!

Pedri wzruszył ramionami, jakby to wszystko było zupełnie naturalne.

- Trzeba było być bardziej cicho, Gavi - odpowiedział niewzruszonym tonem, wracając do smażenia jajecznicy. - Poza tym, znam cię już zbyt dobrze. Wiedziałem, że coś planujesz.

Gavi wydął usta, ale jego twarz szybko rozjaśniła się, gdy zapach smażonych jajek dotarł do jego nozdrzy.

- Pachnie świetnie. Jajecznica? - zapytał, podchodząc bliżej do kuchenki.

Pedri, nie patrząc na niego, tylko skinął głową.

- Tak, zrobię trochę dla nas obu. Usiądź przy stole, zaraz będzie gotowe.

Gavi westchnął, udając obrażonego, po czym powoli ruszył w stronę stołu. Zanim jednak odszedł, rzucił okiem na Pedriego, jakby wciąż miał nadzieję na drobną zemstę za to, że nie udało mu się go wystraszyć. W końcu jednak usiadł przy stole, opierając łokcie na blacie i czekając, aż Pedri skończy.

Kiedy jajecznica była gotowa, Pedri nałożył porcje na dwa talerze i podszedł do stołu. Postawił talerz przed Gavim, a ten od razu zaczął zajadać, nie czekając na zaproszenie. Pedri usiadł naprzeciwko, patrząc, jak młodszy piłkarz niemal natychmiast pochłania przygotowane jedzenie.

- Głodny jak zawsze - skomentował Pedri, odkładając widelec na bok, zanim jeszcze zaczął jeść.

Gavi, z pełnymi ustami, uniósł głowę i spojrzał na niego z udawaną powagą.

- To twoja wina, że tak dobrze gotujesz - odpowiedział, próbując mówić mimo pełnych ust.

Pedri przewrócił oczami.

- Nie mów z pełnymi ustami, Gavi. Serio, zachowuj się chociaż trochę jak człowiek.

Gavi uśmiechnął się, połykając ostatni kęs, po czym szybko zabrał się za kolejną porcję.

- No dobra, dobra - odparł w końcu, wycierając usta serwetką. - Ale nie mogę nic poradzić na to, że twoja jajecznica jest tak dobra.

Pedri nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, choć postanowił zachować powagę. W końcu sam zaczął jeść, ale nie mógł nie zauważyć, że Gavi cały czas na niego patrzył, jakby coś knuł.

- Coś się dzieje? - zapytał Pedri, zauważając, że młodszy piłkarz przestał jeść i teraz tylko się na niego gapił.

Gavi uniósł brew, udając niewinność.

- Nic, po prostu obserwuję, jak jesz - odpowiedział, wzruszając ramionami.

Pedri spojrzał na niego z podejrzliwością.

- W takim razie może zamiast mnie obserwować, dokończ swoje jedzenie? - rzucił Pedri, szturchając go lekko nogą pod stołem.

Gavi zaśmiał się cicho, ale wznowił jedzenie, choć co chwilę podnosił wzrok, patrząc na Pedriego z tym swoim nieodłącznym, figlarnym uśmiechem. Pedri udawał, że go ignoruje, ale tak naprawdę nie mógł powstrzymać się od zauważenia, że ten poranek, mimo że dość dziwny, był też... miły.

SMILE | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz