Na zewnątrz słońce chyliło się ku zachodowi, powoli rozlewając ciepłe odcienie czerwieni i pomarańczy po ulicach Barcelony. W środku pokoju panowała jednak cisza, wypełniona jedynie oddechami dwóch osób, które jeszcze chwilę temu siedziały blisko siebie, a teraz wydawały się od siebie odległe, jakby każdy z nich był w zupełnie innym miejscu.
Gavi siedział na brzegu łóżka, wpatrując się w podłogę. W jego ciele czuć było napięcie, a dłonie drżały od tłumionych emocji. Pedri stał kilka kroków dalej, oparty o ścianę, z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Patrzył na Gaviego z typowym dla siebie spokojem, który tylko bardziej irytował bruneta.
- Dlaczego zawsze musi być tak... zimno? - Gavi wyrzucił z siebie, nie podnosząc wzroku. Jego głos brzmiał cicho, ale pełen był żalu i frustracji. - Dlaczego nie możemy po prostu być sobą, jak wszyscy inni?
Pedri odetchnął głęboko, starając się zachować spokój. Nie był przyzwyczajony do otwartych konfrontacji, zwłaszcza z kimś tak impulsywnym jak Gavi. Jego własne myśli były chaotyczne, ale nie chciał pokazywać tego, co czuje. Był przyzwyczajony do bycia opanowanym, nawet jeśli to kosztowało go więcej niż chciałby przyznać.
- Gavi, już o tym rozmawialiśmy - powiedział zimnym tonem, który miał na celu stłumić narastającą frustrację. - Musimy być ostrożni. Nie każdy zrozumie...
- Ty zawsze musisz być ostrożny, prawda? - Gavi przerwał mu, podnosząc wzrok i wbijając w niego spojrzenie pełne goryczy. - Zawsze ten chłodny, opanowany Pedri, który nigdy nie pokazuje, co naprawdę czuje. A ja? Ja mam po prostu to wszystko znosić?
Pedri poczuł, jak jego mięśnie napinają się w odpowiedzi na te słowa. Był przyzwyczajony do ukrywania emocji, do zamykania ich gdzieś głęboko, gdzie nikt nie mógł ich dostrzec. To dawało mu poczucie kontroli, bezpieczeństwa. Ale teraz, patrząc na Gaviego, czuł, że ta tarcza, którą tak długo budował, zaczyna się kruszyć.
- A czego ty oczekujesz, Gavi? - zapytał zimno, starając się kontrolować drżenie w głosie. - Że po prostu wyjdę na środek świata i wszystkim powiem, co czuję? Wiesz, że to nie jest takie proste.
- Nie, Pedri, ja nie oczekuję od ciebie deklaracji na środku stadionu! - odparł Gavi z narastającym gniewem. Wstał z łóżka i zbliżył się do Pedriego, aż znaleźli się zaledwie o krok od siebie. - Chcę tylko, żebyś przestał mnie ukrywać. Żebyś przestał traktować nas jak coś, czego trzeba się wstydzić.
Pedri zamilkł, czując, że każde słowo Gaviego trafia prosto w jego serce. Wiedział, że brunet ma rację, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, by wyjaśnić, dlaczego tak trudno mu się otworzyć. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował, spuszczając wzrok.
- To nie jest tak, że się wstydzę - powiedział w końcu, jego głos był ledwo słyszalny, jakby bał się, że każdy dźwięk zdradzi zbyt wiele z tego, co naprawdę czuje. - Po prostu... boję się.
Gavi spojrzał na niego, zaskoczony tą szczerością. Jego gniew zaczął ustępować miejsca zrozumieniu, ale jednocześnie nie mógł zignorować uczucia, które w nim narastało.
- Czego się boisz, Pedri? - zapytał cicho, jego głos pełen był mieszanki gniewu i troski. - Czego naprawdę się boisz?
Pedri poczuł, że ściany, które budował wokół siebie, zaczynają pękać. Wiedział, że nie może już dłużej uciekać przed odpowiedzią, przed tym, co naprawdę czuje. Ale jednocześnie nie potrafił otworzyć się całkowicie, nie w tej chwili, gdy wszystko było tak świeże, tak trudne.
- Boję się, że... jeśli ktoś się o nas dowie, to wszystko się zmieni - odpowiedział w końcu, spoglądając na Gaviego z chłodnym, ale pełnym bólu wyrazem twarzy. - Boję się, że stracę nie tylko ciebie, ale też to, co zbudowaliśmy. Cały ten spokój, który daje mi twoja obecność... że to wszystko zniknie.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?