Pedri obudził się wcześnie rano, zanim promienie słońca zdążyły wpełznąć przez okno jego sypialni. Czuł się zdezorientowany, a coś wydawało się być nie na swoim miejscu. Dlaczego jest mi tak ciepło? - pomyślał, próbując się rozbudzić. Jego ciało było dziwnie unieruchomione, a po chwili poczuł, że coś ciężkiego opiera się na jego klatce piersiowej. Powoli otworzył oczy, chcąc sprawdzić, co się dzieje.
Obraz, który zobaczył, kompletnie go zaskoczył. Gavi, wtulony jak małe dziecko, leżał przy nim, przyciskając swoją twarz do jego klatki piersiowej, ręce splecione wokół jego talii, jakby nie chciał go puścić. Pedri nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Co do diabła... - myślał, patrząc na młodszego piłkarza. Ich nogi były splątane, a co gorsza, Pedri sam zdał sobie sprawę, że nie tylko Gavi go przytulał - on również obejmował Gaviego jedną ręką, trzymając go blisko siebie, jakby robił to całkowicie naturalnie.
Nie, nie, nie... - Pedri szybko odsunął rękę, jakby to miało wszystko naprawić. Serce zaczęło mu bić szybciej, a uczucie dezorientacji tylko narastało. Jak do tego doszło? Nie pamiętał, żeby w nocy pozwolił sobie na aż taką bliskość. Przez całe życie unikał takich sytuacji, a teraz... teraz obudził się z Gavim, wtulonym w niego jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Przez chwilę próbował zapanować nad chaosem, który zapanował w jego myślach. Co ja teraz mam zrobić? - zastanawiał się. Nie mogę po prostu pozwolić, żeby to tak zostało... Delikatnie, ale stanowczo zaczął potrząsać ramieniem młodszego zawodnika, próbując go obudzić.
- Gavi... - wyszeptał, starając się nie podnieść głosu zbyt głośno, by nie wystraszyć go. - Gavi, obudź się.
Gavi zamruczał coś pod nosem, ale nie obudził się od razu. Jego ciało wydawało się cięższe niż zwykle, jakby był pogrążony w głębokim śnie. Pedri westchnął ciężko, jeszcze raz potrząsając nim nieco mocniej.
- Gavi, wstawaj - powtórzył, tym razem bardziej stanowczo.
Po chwili Gavi zaczął powoli otwierać oczy, mrugając zaspanymi powiekami, jakby wciąż nie do końca był świadomy, gdzie się znajduje. Jego twarz była jeszcze wtulona w klatkę piersiową Pedriego, a uśmiech, który pojawił się na jego ustach, tylko zwiększył frustrację starszego piłkarza.
- Pedri... - mruknął Gavi, ledwie otwierając oczy. - Daj mi jeszcze chwilę... tak dobrze mi się śpi...
Pedri poczuł, jak irytacja narasta w jego wnętrzu. To nie jest normalne - pomyślał. Musimy porozmawiać.
- Gavi, przestań. Wstawaj - powiedział, tym razem bardziej stanowczo, ale młodszy zawodnik znowu wtulił się w niego jeszcze bardziej, jakby chciał przedłużyć tę chwilę.
- Pedri, proszę... - mruknął Gavi, ledwo świadomy, że coś jest nie tak. - Jeszcze trochę...
Pedri, czując, że zaraz eksploduje, zaczął się poruszać bardziej agresywnie, próbując wydostać się z objęć Gaviego.
- Serio, Gavi! Wstawaj! - rzucił ostrzej, starając się zapanować nad własnym gniewem. To, co się wydarzyło, musi się natychmiast skończyć.
Gavi w końcu otworzył szerzej oczy i zdezorientowany spojrzał na Pedriego. Przez kilka sekund jego umysł próbował ogarnąć sytuację, w której się znajdowali. Pedri leżał na plecach, wyraźnie zirytowany, a Gavi... Gavi nadal był wtulony w niego, z twarzą na jego klatce piersiowej, obejmując go jakby to było coś zupełnie normalnego.
- Ojej... - powiedział w końcu Gavi, ale zamiast się odsunąć, tylko mocniej się przytulił. - Co? Jesteś taki sztywny, Pedri... Możesz się trochę zrelaksować.
Pedri zacisnął zęby, czując, jak jego irytacja rośnie.
- Gavi, to nie jest normalne - powiedział z naciskiem. - Spaliśmy razem... Nie powinno tak być.
Gavi, jakby nie przejmując się powagą sytuacji, tylko uśmiechnął się lekko, jakby chciał rozbroić Pedriego swoją zwyczajową, beztroską postawą.
- Pedri, przesadzasz - powiedział Gavi, wzruszając ramionami, ale wciąż nie odsunął się. - Spanie razem to nic złego. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
Pedri przewrócił oczami, próbując utrzymać swój gniew na wodzy.
- Tak, ale... to nie znaczy, że możemy tak po prostu spać razem jak małe dzieci. Jesteśmy dorośli, Gavi! - powiedział, z wyraźnym naciskiem na ostatnie słowa, jakby chciał podkreślić, jak bardzo absurdalna była ta sytuacja.
Gavi spojrzał na niego z zaciekawieniem, a potem pokręcił głową, jakby w ogóle nie rozumiał, dlaczego Pedri tak bardzo przejmuje się tą sytuacją.
- Ale przecież nic złego się nie stało, Pedri - powiedział spokojnie, znowu kładąc głowę na jego klatce piersiowej. - Przytulanie to nic złego. Możesz się trochę rozluźnić.
Pedri westchnął ciężko, zdając sobie sprawę, że walka z Gavim w tej kwestii jest bezsensowna. On po prostu nigdy nie zrozumie, dlaczego mnie to irytuje - pomyślał, próbując znaleźć sposób na zakończenie tej sytuacji. Gavi był uparty, jak zawsze, ale Pedri wiedział, że ta rozmowa nie zaprowadzi ich nigdzie, jeśli będzie naciskał dalej.
- To nie chodzi o to, że... no wiesz, nie chcę cię obrazić czy coś - zaczął Pedri, próbując złagodzić ton, choć wciąż czuł się niekomfortowo. - Po prostu... nie jestem przyzwyczajony do takich rzeczy.
Gavi podniósł głowę i spojrzał na niego z uśmiechem.
- Może właśnie powinieneś się przyzwyczaić - powiedział, jakby znalazł idealne rozwiązanie. - Przecież to tylko przyjacielskie przytulanie. Nic wielkiego, Pedri.
Pedri spojrzał na niego, próbując powstrzymać się od przewracania oczami po raz kolejny. Dlaczego on nigdy nie widzi problemu w niczym?
- Gavi... - zaczął, ale jego słowa zawisły w powietrzu. Co mógł powiedzieć? Wiedział, że Gavi nie ustąpi. Ten uparty młodszy chłopak miał swoje własne zasady, i niezależnie od tego, co Pedri powiedziałby, Gavi i tak zrobiłby to, co uważa za słuszne.
Po chwili ciszy Pedri poddał się wewnętrznej walce. Westchnął głęboko, po czym, ku swojemu własnemu zaskoczeniu, ponownie objął Gaviego, który nie przestawał się w niego wtulać. Nie mam siły, żeby walczyć - pomyślał, zamykając na chwilę oczy.
- Dobra, Gavi - powiedział w końcu, jego głos był teraz spokojniejszy, choć wciąż brzmiał jak ktoś, kto próbował się przekonać do czegoś, co wcale mu nie odpowiada. - Ale tylko dzisiaj. I nic więcej.
Gavi uśmiechnął się szeroko, jakby właśnie wygrał największą bitwę swojego życia.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - powiedział, przytulając się jeszcze mocniej. - Jesteś najlepszy, Pedri.
Pedri, choć z pozoru spokojny, w środku czuł, jak jego myśli wciąż krążą wokół tego, co się dzieje. Dlaczego znowu dałem się przekonać? To pytanie nie dawało mu spokoju. Mimo wszystko, coś w tej sytuacji zaczynało go coraz mniej irytować. Może, tak jak mówił Gavi, powinien się po prostu rozluźnić.
Leżeli tak jeszcze przez dłuższą chwilę, a Pedri czuł, jak jego ciało stopniowo się rozluźnia. Gavi, wtulony w niego, był cichy i spokojny, jakby znalazł swoje miejsce na świecie. Mimo całej tej irracjonalności, Pedri musiał przyznać, że było w tym coś kojącego. Może Gavi ma rację. Może nie muszę wszystkiego analizować.
W końcu Pedri zamknął oczy, starając się odpocząć. W głowie wciąż miał wiele pytań, ale teraz nie miał już siły na szukanie odpowiedzi. Może na razie to nie miało znaczenia. Może po prostu mógł pozwolić sobie na chwilę spokoju.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
Fiksi PenggemarPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?