17

25 6 0
                                    

Pedri obudził się tego dnia z narastającym uczuciem złości, które wypełniało go od stóp do głów. To nie była zwykła irytacja ani chwilowy kaprys. To było coś, co narastało w nim od dłuższego czasu, a teraz, niczym wulkan, groziło wybuchem. Nie potrafił do końca określić, co było przyczyną tego gniewu - może to był stres związany z nadchodzącymi meczami, może presja ze strony mediów, a może... sam Gavi.

Ostatnie dni były dla niego czymś dziwnym. Gavi, ten młody, pełen energii dzieciak, zdołał w jakiś sposób przeniknąć przez jego chłodną fasadę. Zacząłem się za bardzo angażować - pomyślał Pedri, czując, jak złość narasta. To było coś, czego najbardziej się obawiał. Pedri zawsze starał się trzymać emocje na dystans, nigdy nie pozwalał sobie na to, by ktoś zbliżył się do niego za bardzo. A teraz, przez Gaviego, wszystko zaczynało się rozpadać.

Leżąc w łóżku, myślał o ostatniej nocy, kiedy to Gavi zasnął na jego klatce piersiowej. Pedri sam pozwolił na to, żeby młodszy zawodnik wtulił się w niego, i nawet oddał mu swój łańcuszek - coś, co miał od zawsze, coś, co było dla niego ważne. Co ja sobie myślałem? Pedri czuł, jak frustracja wzbiera w nim z nową siłą. Dałem się zmiękczyć jakiemuś dzieciakowi.

Zerwał się z łóżka, marszcząc brwi. To był błąd. Wielki błąd. Wiedział, że musi jakoś naprawić ten „bałagan", który stworzył. Muszę się zdystansować - pomyślał. Muszę znów być tym samym chłodnym, zdystansowanym Pedrim, który nie pozwala nikomu na zbliżenie. Ostatnie dni były jak jakiś emocjonalny rollercoaster, a Pedri nie zamierzał na nim pozostać.

Gdy przyszedł czas na trening, Pedri czuł się jeszcze bardziej rozdrażniony. Nie miał ochoty widzieć nikogo, a zwłaszcza Gaviego. Jakim cudem ten dzieciak tak łatwo przeniknął przez moje mury? Mimo wszystko wiedział, że na treningu nie da się uniknąć Gaviego, zwłaszcza że młodszy zawodnik od pewnego czasu niemal non stop go śledził. Pedri zacisnął zęby, chcąc uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji, ale wewnątrz już czuł, że coś musi pęknąć.

Wchodząc na ośrodek treningowy, Pedri poczuł, jak jego gniew jeszcze bardziej narasta. Gavi, jak zawsze, zauważył go od razu. Stał kilka metrów od wejścia, a kiedy zobaczył Pedriego, jego twarz rozświetliła się szerokim uśmiechem. Oczywiście, że jest szczęśliwy. Zawsze taki jest - pomyślał Pedri, zaciskając dłonie w pięści.

Gavi, nieświadomy narastającego gniewu Pedriego, podbiegł do niego z energią, której starszy zawodnik teraz nie mógł znieść. Był zbyt wkurzony, zbyt zmęczony całą tą sytuacją, by znosić kolejne „przytulasy" Gaviego, jego ciągłą obecność i nieustanną radość.

- Pedri! - zawołał Gavi, podbiegając do niego z szerokim uśmiechem. Bez wahania rzucił się na Pedriego, obejmując go mocno, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.

Ale Pedri nie miał zamiaru tego znosić. To koniec - pomyślał. Jego wewnętrzny wulkan eksplodował.

- Odsuń się, do cholery! - wybuchnął Pedri, odpychając Gaviego tak mocno, że ten prawie się przewrócił. - Czego ty, kurwa, ode mnie chcesz?!

Gavi zamarł, patrząc na Pedriego z szeroko otwartymi oczami. Co się stało? Dlaczego Pedri tak reaguje? Zawsze był chłodny, ale nigdy nie był aż tak agresywny. Gavi stał, nie mogąc się ruszyć, jego dłonie zawisły w powietrzu, a oczy zaczęły się szklić.

- Pedri... ja... - zaczął Gavi, ale jego głos się załamał.

Pedri jednak nie miał zamiaru słuchać jego usprawiedliwień. Gniew w nim wrzał, a on nie zamierzał go tłumić.

- Nie chcę, żebyś się do mnie zbliżał! - wrzeszczał Pedri, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo rani swojego młodszego kolegę. - Myślisz, że jesteśmy, kurwa, najlepszymi przyjaciółmi? Że możesz robić, co chcesz? Przytulać mnie, gadać ze mną, jakbyśmy byli jakimiś jebanymi braćmi?!

Gavi cofnął się o krok, patrząc na Pedriego, a w jego oczach pojawiły się łzy. Nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Dlaczego Pedri tak się zachowywał? Jeszcze wczoraj wszystko było w porządku. Wczoraj spędzili razem czas, Pedri oddał mu swój łańcuszek, a teraz... teraz krzyczał na niego, jakby Gavi zrobił coś strasznego.

- Pedri, ja... nie rozumiem... - powiedział Gavi cicho, próbując uspokoić swoje emocje. Jego głos drżał, a serce biło coraz szybciej. Czy zrobiłem coś złego? - Jeśli coś zrobiłem, to... przepraszam...

Ale Pedri nie chciał tego słuchać. Nie teraz, gdy jego głowa była pełna gniewu i frustracji.

- Przestań, kurwa, przepraszać! - wrzasnął Pedri, a jego oczy błyszczały złością. - Jesteś tylko pieprzonym dzieciakiem, Gavi! Nic nie rozumiesz! Pieprzony dzieciak, który myśli, że wszystko jest takie proste!

Pedri odwrócił się na pięcie, nie chcąc już dłużej patrzeć na Gaviego. Za bardzo się do mnie zbliżył. Dałem mu za dużo przestrzeni, a teraz muszę to wszystko naprawić. Ruszył w stronę boiska, nie oglądając się za siebie. Gavi, stojąc tam sam, nie wiedział, co zrobić. Jego oczy wciąż były pełne łez, ale nie potrafił zrozumieć, dlaczego Pedri tak zareagował. Co się zmieniło?

Na boisku Pedri starał się uspokoić, ale jego myśli krążyły wokół Gaviego. Co się ze mną dzieje? Wewnątrz czuł się rozdarty - z jednej strony wiedział, że przesadził, ale z drugiej strony czuł, że musiał to zrobić. Musiał pokazać Gaviemu, że nie jest jego przyjacielem, że nie chce, aby młodszy zawodnik tak bardzo zbliżał się do jego życia.

Pedri stanął na środku boiska, starając się złapać oddech. Dlaczego tak zareagowałem? - pytał sam siebie, ale odpowiedź nie była prosta. Wiedział jedno - dał się zmiękczyć, a to było jego największym błędem. Pozwoliłem, żeby Gavi przeniknął przez mój mur. Teraz muszę go z powrotem odbudować.

Czuł, że przez ostatnie tygodnie zbliżył się do Gaviego bardziej, niż zamierzał. Pozwolił mu na rzeczy, których normalnie by nie zaakceptował - bliskość, przytulanie, a nawet to, że Gavi zasnął na jego klatce piersiowej. A teraz, po tym wszystkim, czuł się słaby. To błąd. Dałem mu za dużo miejsca.

Pedri wiedział, że jego złość nie była tylko skierowana na Gaviego. W rzeczywistości to on sam był powodem swojej frustracji. Zawsze starał się trzymać wszystkich na dystans, ale Gavi w jakiś sposób przeniknął przez ten mur. I to właśnie to doprowadzało Pedriego do szału - że pozwolił sobie na to, by ktoś tak łatwo go „zmiękczył".

Nie mogę pozwolić, żeby to trwało dalej - myślał, stojąc na boisku, patrząc na drużynę, która właśnie zaczynała ćwiczenia. Muszę to zakończyć. Muszę być takim Pedrim, jakim byłem wcześniej. Samotnym, skupionym, silnym.

Z każdym kolejnym krokiem na boisku, Pedri czuł, jak gniew powoli ustępuje, ale w jego miejsce pojawiała się pustka. Mimo całej tej złości, mimo tego, jak bardzo chciał trzymać Gaviego na dystans, czuł, że stracił coś ważnego.

SMILE | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz