Pedri pojawił się na treningu jak zwykle punktualnie, choć tego dnia coś było wyraźnie inne. Wstąpił do ośrodka z nieco zmęczoną miną, a na jego twarzy wciąż widniał cień przygnębienia, choć minął już miesiąc od tragicznej wiadomości o śmierci jego ojca. Od tamtej pory życie Pedriego toczyło się w dziwnym zawieszeniu, pełnym rutynowych działań i momentów, w których czuł się zagubiony. Niby wszystko wróciło do normy, a jednak nie do końca. Każdego dnia starał się znaleźć sens w codziennych obowiązkach, treningach, meczach, spotkaniach z drużyną, ale jego myśli wciąż krążyły gdzieś daleko.
Wszedł na boisko, ale szybko zorientował się, że coś jest nie tak - Gavi, który zwykle już tu był, przygotowany do treningu i pełen energii, tym razem nigdzie nie było widać. Zdziwiło go to. Gavi zazwyczaj pojawiał się wcześniej, by zaczepiać innych, droczyć się i wprowadzać swoją typową atmosferę lekkości i zabawy. Jednak dzisiaj brakowało tej energii. Boisko wydawało się puste i ciche bez jego obecności, a Pedri poczuł, że to go bardziej dotyka, niż by chciał przyznać.
Wziął głęboki oddech i podszedł do ławki, na której zwykle odkładał swoje rzeczy. Zaczął spokojnie zakładać buty do treningu, próbując nie skupiać się na tym, że Gavi nie przyszedł. Może po prostu się spóźnił. - pomyślał, choć w głębi duszy wiedział, że Gavi raczej nigdy nie spóźniał się na treningi. Mimo że był impulsywny i chaotyczny, w kwestii treningu zawsze był na czas.
Pedri próbował skupić się na przygotowaniu do treningu, kiedy nagle poczuł, że ktoś podchodzi z boku. Zanim jeszcze spojrzał, wiedział, kto to - Ferran Torres, jego przyjaciel od dawna, zawsze pojawiał się w jego życiu wtedy, kiedy najmniej tego potrzebował, ale jednocześnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebował. Ich relacja była prosta - Ferran był tym, który zawsze potrafił rozluźnić atmosferę, rzucić jakiś żart, droczyć się z nim, ale także zrozumieć, kiedy Pedri potrzebował przestrzeni.
- Hej, Pedri - przywitał go Ferran, podchodząc z uśmiechem. - Co się dzieje, stary? Wyglądasz jakbyś miał świat na barkach.
Pedri spojrzał na Ferrana, czując, jak jego znużenie przechodzi w lekki grymas.
- Nic takiego - odpowiedział, starając się brzmieć spokojnie. - Po prostu... Gavi dzisiaj nie przyszedł.
Ferran uniósł brwi z zainteresowaniem, jakby ta informacja była bardziej znacząca, niż Pedri chciał, żeby była.
- Gavi? A co, tęsknisz za nim? - Ferran zażartował, kładąc rękę na ramieniu Pedriego. - Ostatnio widuję was razem coraz częściej. Chłopaki z drużyny zaczynają już plotkować.
Pedri natychmiast poczuł, jak jego ciało się napina. Wiedział, że Ferran uwielbia drażnić się z nim, ale temat Gaviego był czymś, co od niedawna wzbudzało w nim sprzeczne emocje. Od tamtego wieczoru, kiedy Pedri znalazł się w tak trudnym momencie, a Gavi był przy nim, ich relacja rzeczywiście zaczęła się zmieniać. Pedri, choć nie do końca wiedział, jak to określić, poczuł, że Gavi stał się dla niego kimś więcej niż tylko kolegą z drużyny. Nie było w tym nic romantycznego - przynajmniej tak sobie to tłumaczył - ale bliskość, jaka między nimi się wytworzyła, była inna, bardziej intensywna.
Jednak w żaden sposób nie chciał o tym rozmawiać, zwłaszcza z Ferranem, który miał talent do wyolbrzymiania rzeczy i robienia z tego żartów.
- Co ty gadasz? - zapytał Pedri, marszcząc brwi. - Jesteśmy tylko kolegami. Znasz Gaviego, on po prostu lubi się zbliżać do ludzi, to wszystko.
Ferran, oczywiście, nie dał się zbyć tak łatwo. Jego uśmiech poszerzył się, a oczy zaczęły błyszczeć figlarnie, jak zawsze, gdy wyczuwał, że może kogoś podroczyć.
- Tylko kolegami, co? - powtórzył Ferran, kręcąc głową z udawanym niedowierzaniem. - Jasne, jasne... Ale powiem ci jedno, stary, ludzie zaczynają mówić, że coś jest na rzeczy. Cały czas jesteście razem, a Gavi... on zawsze się kręci wokół ciebie. Przyznałbyś się, gdyby coś było na rzeczy, co?
Pedri poczuł, jak jego złość zaczyna narastać. Ostatnią rzeczą, na jaką miał teraz ochotę, były głupie żarty Ferrana, zwłaszcza dotyczące Gaviego. To nie jest śmieszne.
- Ferran, skończ z tym - powiedział ostrzej, niż zamierzał. - Mówię ci, że nic się między nami nie dzieje. Gavi jest tylko kolegą z drużyny.
Ferran, zamiast się wycofać, tylko uśmiechnął się szerzej, widząc, że udało mu się sprowokować Pedriego.
- No tak, jasne. „Tylko kolegą" - powiedział Ferran, robiąc cudzysłów w powietrzu. - Ale wiesz co? Może to nie Gavi jest problemem, może to ty. Może to ty chcesz, żeby był czymś więcej?
To zdanie było jak iskra, która zapaliła w Pedrim wściekłość. Jak on śmie tak mówić? Pedri poczuł, jak krew zaczyna mu szybciej krążyć, a jego dłonie zaciskają się w pięści.
- Ferran, nie wiesz, o czym mówisz - powiedział cicho, ale jego ton był pełen złości. - Gavi jest tylko dzieciakiem. To, co między nami jest, to przyjaźń, nic więcej. I radziłbym ci przestać robić z tego jakieś głupie plotki.
Ferran jednak nie przestał. Widać było, że cieszy się z tego, że udało mu się wyprowadzić Pedriego z równowagi.
- Dobra, dobra, nie musisz się tak wkurzać, Pedri - powiedział z udawanym spokojem. - Ja tylko mówię, że może jest coś, czego nie dostrzegasz. Może Gavi czuje do ciebie więcej, niż myślisz? A może to ty coś czujesz, tylko boisz się to przyznać?
Pedri nie wytrzymał. Cała złość, frustracja i emocje, które tłumił przez ostatnie tygodnie, w końcu wybuchły.
- Ferran, przestań gadać bzdury! - krzyknął, zrywając się na nogi i patrząc na przyjaciela z wściekłością w oczach. - Mówię ci, że między mną a Gavim nie ma nic poza przyjaźnią! Nic! I radzę ci przestać robić z tego jakiś pieprzony żart!
Ferran, choć zaskoczony wybuchem Pedriego, nie stracił zimnej krwi. Zawsze miał w sobie tę niewygodną zdolność do rozgryzania ludzi, do dostrzegania rzeczy, których inni nie chcieli widzieć.
- Spokojnie, Pedri - powiedział spokojnie, podnosząc ręce w geście obrony. - Nie musisz się tak unosić. Ale może warto się zastanowić, dlaczego tak reagujesz. Może jest coś, czego sam nie chcesz przyznać. Może Gavi jest dla ciebie ważniejszy, niż myślisz?
Te słowa uderzyły w Pedriego jak cios. Nie chciał tego słyszeć. Nie chciał tego przyznać, bo to oznaczałoby, że coś w jego życiu się zmieniło - że ta bliskość, którą zaczął odczuwać wobec Gaviego, była czymś więcej niż tylko koleżeństwem. Ale teraz, kiedy Ferran postawił go przed tą myślą, Pedri poczuł, jak cały jego świat zaczyna się chwiać.
Nie, to nie może być prawda. - myślał gorączkowo. Gavi to tylko kolega. Tylko przyjaciel.
Pedri stał w miejscu, wpatrując się w Ferrana z gniewem, ale w jego wnętrzu panował chaos. Czy naprawdę coś czuł do Gaviego? Czy ta bliskość, którą zaczął odczuwać, była czymś więcej niż tylko przyjaźnią?
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictiePedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?